Jak kogoś widzę często to sam wychodzę z mówieniem dzień dobry. Lubię skracać dystans. To ostatnio trudne. Ludzie wolą patrzeć w smartfony i milczeć
U mnie buenos lub buenas plus usmiech to taki rytuał, kiedy zajmujesz pr,estrzen publiczna. Od przystanku po pozdrowienie samotnego wedrowca.
Troche gorzej z tym bywa w duzych miastach, ale mimo wszystko prowicja trzema fasom . I nawet cukierkami w sklepach częstują? Przy okazji swiat głównie. Ale nie tylko.
To nie kwestia smartfonow. Spadek po sowietach - lepiej udawać, ze Cie nie ma?
Dzień dobry, do widzenia proszę i dziękuję mówię od zawsze. Ale w miejscowości niedaleko mnie jest akcja, gmina wydała kupę kasy by na każdej z uliczek wisiał napis “w Białych Błotach wszyscy mówimy dzień dobry.” Tylko tam akcja jest na prawdę potrzebna bo większość mieszkańców to napływowe buractwo które nawet paniom na kasie w sklepie nie potrafią powiedzieć do widzenia.
Bardzo niebezpieczne otwieranie furtki…
Ale konkretnie,jeśli chodzi o ten przykład…Jeszcze w latach 90-tych,w takim zaprzyjaznionym sklepie w Poznaniu,przy ul. Glogowskiej,gdzie na zapleczu popijaliśmy sobie piwo nim ktokolwiek usłyszał o Ranczu [ ] pojawila sie na drzwiach karteczka od miejscowego kibica naszego przybytku:
“Poszłem na nieszpór”!
I od tamtego czasu,przyznam szczerze,nie zwracam kompletnie uwagi na owo"pójście"
Bo to jest sprzeczne z naturą społeczeństwa i wpojonymi przez pół wieku,obyczajami.Podejrzliwość,strach..Orwellowski krajobraz…
Wiesz co tam to nie to. Tam mieszkają nowobogaccy.
Ale parweniusze też są owocem tamtej epoki.
Dzisiaj preżą wytatuowane muskuły na plażach,oczywiście zza parawanów a całe ich pożal się Boże,życie,to jedynie machanie pięścia by podkreślić swoją wagę i siłę.
Żałosna banda podpitych dersiarzy ze złotymi łancuchami. I tym RYJEM pełnym pogardy wobec wszystkiego co się rusza…
Dokładnie tak. Dlatego ja lubię swoją wiochę gdzie każdy, każdemu mówi dzień dobry nawet jeśli jest to osoba nie znajoma. I powiem ci że nieznajomym też się to udziela.
No bo to się udziela!
Święta racja.Jak każdy dobry przykład…Poza tym,nagle się okazuje że to nic nie kosztuje a żniwo zayebiste!
Wiocha wiochą. Podobno sloma w buta h jest bardziej chigieniczna os onuc?
Słomę w butach to raczej w miastach mają. Obecna wioska to nie to samo co kilka lat temu. Obecnie operator maszyny w gospodarstwie obok przychodzi do pracy w czyściutkim ubraniu nie mającym nic wspólnego z wszechobecnymi kiedyś kufajkami i gumiakami. Po prostu obecnie ciągnik rolniczy jest wewnątrz kabiny wyposażony na poziomie aut premium.
Dziś to nawet pogadałem sobie z kasjerką w markecie. Zauważyła co kupuję i spytała, czy szykuje sie jakaś impreza. Potwierdziłem, bo jutro mam urodziny i zaprosiłem parę osób. Ona życzyła mi wszystkiego najlepszego.
Oj, przeciez wiem
Taka kpina. Sloma wymaga dodziennej wymiany, onuce niekoniecznie.
A co do wielkoobszarowych upraw i hodowli przemyslowych? Tam obowiazuja warunki laboratoryjne
Chyba to pytanie w jakiś sposób,zostało we mnie
Zwróciłem bowiem uwagę,na zachowanie od samego rana…
A okazji do"Hi!" czy “Good morning”,miałem kilkanaście…I większość wykorzystałem.Tzn. nie tylko ja…Panie z pieskami,kłaniają sie jak nakręcone
A co do dresiarzy… oni też w pewnym stopniu zawsze mówili po swojemu dzień dobry. Spotykając takiego słyszało się “masz jakiś problem”?
Nic mi nie mów. Dresiarze mieli swoich przodków.
Bałuty i Chojny to narod spokojny…
O taaak!
Trafiłeś…
Popisówa małpoludów!
I jakie są reakcje tych kobiet?
Pozytywne, acz powściągliwe. Nie rzucają się na szyję, acz ślad rumieńca podniecenia dostrzegam. No i uśmiech wszechobecny. Tak.