Do tego nie potrzeba filozofii… tylko zrozumienia słów, bo wciąż ich używamy… tylko dla każdego mają inne znaczenie
To dlaczego lewacka propaganda mówi że ktoś jest nietolerancyjny gdy ten ktoś powie że nie lubi gejów? Nie nawidzi ich ale przecież żadnego nie pobił lub przezywał, powiedzial tylko mi że rzygać mu się chce jak ich widzi itp… czyli jest to człowiek tolerancyjny, bo potrafi zachować to dla siebie tak? Xd
Nie zawsze. Jeśli nic nie robi z tym że nie lubi, bo nie może… to jest bezsilny. Tolerancyjny jest wówczas gdy uznaje fakt, że ten ktoś ma prawo żyć po swojemu… w imię zasad, prawa, religii, czegokolwiek ważnego… wówczas jest tolerancyjny.
Nie lubienie nie świadczy o nietolerancji, ale mówienie już, że nie mają manifestować swojej odmienności juz tą nietolerancją jest. Bo co to znaczy “nie manifestować”? Udawać że są hetero? Nie domagać się swoich praw do legalizacji związków? Nie chodzić po ulicy za rękę?
Dla mnie takie manifestacje właśnie stwarzają jakiś podział i tworzą takie coś ze są “normalni” i homo… Chyba źle to rozumuja XD albo ja… Powinno to być coś normalnego że ktoś jest homo a ktoś hetero… Mama powinna sama zapytać dziecko przy obiedzie, “masz chłopaka albo dziewczynę?” XD
Ale te menifestacje nic nie dadzą więc po co to to xd robi jeszcze gorzej. Nie mówię o chodzeniu za rękę po ulicy oczywiście…
Oni nie manifestują niczego tylko właśnie zachowują się naturalnie.
Czy hetero ktoś zabrania chodzić po ulicy za rękę czy się całować? Czy zabrania brać slubów? No nie.
A parady równości są dla obu orientacji i obie orientacje biorą w nich udział. Sama nazwa mówi czego dotyczą.
Ale jeśli ktoś nie chce to w nich nie bierze udziału przecież.
Ludzie na ulicę wychodzą z różnych powodów. I nikt im tego nie zabrania, również procesji koscielnych czy pielgrzymek na Jasną Górę. A można by powiedzieć: “Ach Ci katolicy tak publicznie manifestują swoją wiarę i przynależność do Kościoła. Po co?”
Ale jakoś innowiercom czy ateistom to zwisa. Niech sobie manifestują.
Oo z tym się zgadzam, że często właśnie siłowe (siłowe, nie takie naturalne pokroju trzymania się za rękę czy normalnego mówienia o swojej orientacji, kiedy kontekst tego wymaga) manifestowanie własnej inności jest bodźcem dla ludzi mających skłonności do bycia nietolerancyjnymi.
Ja np. lubię gejów i lesbijki tak jak wszystkich innych ludzi (o ile na to zasługują), ale do idei typu parady równości etc. mi raczej daleko. Nie przekonuje mnie to, jak dla mnie skutek odwrotny do zamierzonego.
Ale kotolicy nie manifestuja dla innych. A homo tak, a jeżeli chcą równości i normalności to niech sami skończą z wyróżnianiem się na ulicy w takich paradach… Gdzie tu logika… Chyba że chcą pokazywać że są inni ale chodzi w tym tylko o wywalczenje praw To co innego, ale psują wizerunek ogolny
@anon44086484 wydaje mi się, że to niepotrzebne wystawianie się na świecznik. Fakt, rozpowszechnione wszędzie, ale służące częściej nakręcaniu spirali nienawiści niż budowaniu pozytywnych skojarzeń. Obok parad równości zwykle są organizowane jakieś manifestacje prorodzinne i antyhomo. Pielgrzymki, jak źle się zachowują, też nakręcają antyklerykałów. Manifestacje generalnie nakręcają tych, którzy kogoś tolerują (w znaczeniu: znoszą bez zbędnwgo komentarza), dopóki się za bardzo nie wychyla…bo się wychyla jak dla nich za bardzo. Ale to też niejednoznaczny temat. Ja bym rozróżniała manifestacje faktycznie mające jako manifestacje sens od manifestacji robionych bez większego celu, tylko dla podtrzymania tradycji, podbudowania czyjegoś ego, nie dla konkretnego celu (jak np. Czarne protesty). Za pielgrzymkami osobiście nie przepadam, chociaż nic nie mam do katolików. Za paradami równości tak samo, chociaż nic nie mam ani do homo, ani do hetero. I jestem też sceptyczna do dużych imprez takich jak biegi itp., chociaż nic nie mam do biegaczy. Ale to moje subiektywne odczucia.
Skoro manifestacje nie powinny się odbywać bo nakręcają kogoś to ty nie ubieraj miniówki bo nakręcisz facetów i któryś cię zgwałci - to ten sam tok rozumowania.
A czy powinniśmy przestać świętować odzyskanie niepodległości i siedzieć w domach?
Akurat homoseksualizm był w wielu krajach zakazany prawnie do drugiej połowy XX wieku. Dziwisz się, że teraz chcą świętować odzyskanie wolności?
To katolicy nie mają kościołów? Po co wychodzą na ulice? Na ulicy modlitwa lepiej działa czy może właśnie chcą coś zamanifestować?
Ale wydaje mi się że w całkowitej idealnej normalności, takie manifestacje by nie istniały bo w takim idealnym społeczeństwie mogło by nie być takiego podziału na homo i hetero, a teraz to przecież homo ciągle pokazują że są jacyś inni, katolicy to całkiem co innego bo normalne jest ze ktoś wierzy w Jezusa a ktoś w Allaha XD ale nie znam założeń takich manifestacji… Według mnie im mniejsze rzucanie się w oczy podziałów to lepiej dla nich i według nich więc po co skaczą jak małpy po ulicach,nago itp
Właśnie się zastanawiam. Ja nie lubię manifestacji w żadną stronę, o ile to są manifestacje dla samych manifestacji czy dla jakichś wewnętrznych celów. A przez manifestację rozumiem coś, co w pewien sposób utrudnia życie innym, choćby chwilowo, co się jakoś narzuca-zamknięta ulica, obstawa policji itp. Zastanawiałabym się, czy dla niektórych celów takie ingerowanie w życie całej społeczności ma sens.
A ubranie krótkiej spódniczki nie jest analogią-moja krótka spódniczka nikomu nie utrudnia funkcjonowania, a było już kilka badań, czy strój ma wpływ na zostanie ofiarą gwałtu, chyba zawsze wychodziło, że z podobnym prawdopodobieństwem można zostać zgwałconym w miniówce, jak i w dresie.
Ale jak wyżej, jestem ogólnie anty na wszelkie wychodzenie na ulice bez jasnego, aktualnego akurat w danym momencie i tylko wtedy (bezpośrednio w reakcji na coś), celu. Nie neguję, ale nie przemawia to do mnie.
I w ogole dziwnie tak porównywać niby coś co właśnie powinno być czymś normalnym czyli orientacja taka czy taka, do tego w co się wierzyXD mogę wierzyc w jednego z miliona bogów ale wychodząc ulice nie chodzi mi o pokazywanie swojej odmienności, tylko w jakimś akurat celu… Nie idę w pielgrzymce na jasna górę żeby ateiści mnie zaczęli szanować … A marsz równości pokazuje i ciągle przypomina że jest właśnie nie równo xd i tworzy podział. Proste…
Możesz nie lubić. Ja lubię, gdy ludzie się cieszą, bawią, nawet bez powodu, choć nie muszę wcale brać w tym udziału. Podobnie jak nie chodzę na koncerty disco polo.
Twoja krótka spódniczka prowokuje, tak jak niektóre manifestacje mogą prowokować, ale to nie znaczy, że należy ich zakazać, jeśli nie mają żadnego negatywnego przesłania, tylko dlatego że komuś się nie podobają.
Bo jest nierówno i warto o tym właśnie mówić. A nie udawać, że jest cacy.
Jak ludzie czują się pokrzywdzeni też wychodzą na ulicę. Gdyby nie wychodzili to do dziś byłaby komuna.
No i właśnie w tym wszystkim o to mi chodzi ze takie marsze właśnie nic nie dają, a jedynie działają na niekorzyść tej krzywdzonej orientacji XD
Siłowe trzymanie się za ręce… dobre
“naturalne pokroju trzymania się za ręce” to naturalne. Siłowo trzymać za rękę też się da, ale ja bym to nazwała raczej szarpaniem