Gdzie tam pilnował? Polazł gdzieś w swoich sprawach. Ale wrócił, zawsze wraca.
Bo jak już cuś robię, to robię. Chyba że mi się cuś nie chce robić.
.to wtedy nie robię.
Pilnowal, tak, zebys o tym nie wiedzial
Lokalizator to maja lepszy niz google
Coś w tym jest. Jak, kiedyś chodziliśmy po jego terenie wokół domu, to w jedną stronę szedł przede mną, a nawet czekał, jak sobie przerwę na papierosa zrobiłem. A w drodze powrotnej znikał i dopiero 50 kroków przed chałupą, materializował się. I prowadził mnie pod drzwi.
A co Ty taki łakomy? Jedna myszka Ci nie wystarczy?
Takiej dziękczynnej myszki przyniesionej przez kota nie wolno ponoć zlekceważyć.
Gdzieś ostatnio w jakimś serwisie wpadł mi taki tytuł artykułu, ale weń nie kliknąłem i nie wiem, czemu nie wolno przytarganej darowizny lekceważyć.
Rozpuścił mnie, bo zająca jadłem, co go upolował. A teraz, kurna, myszeczka…
A znudzony kot nie tylko syjamski niewychodzacy zrobi z ciebie zwierzyne łowną. Dla sportu.
Ten mój to wychodzący jest bardziej, niż w domu siedzący. Byle nie padało.
Bo koty jak kaktusy - czasem odrobina wody, ale bez przesady…
Nie wyjdzie z domu, jak deszcz lub śnieg. Nie i już… I wtedy kuweta się przydaje.
Cwaniak.
Dba o stan lapek i futerka.
Kicia Mru zobaczyla pierwszy raz, snieg na balkonie jak miala prawie dwa lata i wrocila z wrzaskiem i pretensjami, ze to zimne, mokre i nijak zmienionej poscieli nie przypomina o kotach i ich pomyslach na zycie mozna w niekonczonosc, a topologia tegoz zwierzaka jak sie zamienia z kulki na hektar futra do glaskania? Niezbadana
I siem chyba nie dowiem.
.chyba że siem dowiem.
To prawda kocia wspolpraca polega na wzajemnosci, nawet jak ta mysza jest starannie wypreparowaną sznurowką z twojego najnowszego buta.
Dlaczego kot przynosi myszy?
Przede wszystkim nie możemy zapominać, że choć udomowione, to wciąż jest to zwierzę, które ma silnie zakorzenione instynkty łowieckie.
Najczęściej powtarzaną teorią wyjaśniającą, dlaczego kot przynosi myszy, głosi, że jest to chęć podzielenia się ze swoim opiekunem upolowaną zdobyczą. Część kociarzy jest przekonana, że w ten sposób mruczek troszczy się o człowieka i dzieli się z nim zdobytym łupem, by przypadkiem nie umarł on z głodu. Ponadto okazuje nam wdzięczność za naszą opiekę i robi to, aby pokazać, jak bardzo nas kocha. Zatem stąd te „prezenty” – oczywiście na miarę kota. Czy aby na pewno jest to prawda? Czy po prostu chcemy sobie tak interpretować to zachowanie, bo w ten sposób usprawiedliwiamy również, jakby nie było, mordercze skłonności naszego pupila?
Owszem, kocie mamy przynoszą swoim maluchom jedzenie, jednak według naukowców jest to związane z hormonami, a nie chęcią podarowania prezentu. Koty żyjące na dworze polują na jedzenie, jednak spożywają je w samotności i nie dzielą się nim z innymi kotami. W końcu włożyły wiele wysiłku, aby zdobyć pokarm i potrzebują energii na kolejne polowania. Ponadto nasze domowe tygryski okazują nam wdzięczność, przywiązanie i miłość na wiele innych sposobów. O czym możecie przeczytać TUTAJ.
Angielski biolog dr John Bradshaw, który przez 30 lat obserwował mruczki, nie uważa, aby koty robiły to z miłości do człowieka. Według badacza, koty postrzegają swojego opiekuna jako dużego, niezbyt ciekawego kota, który ma się nimi opiekować. A dlaczego kot przynosi myszy? Po prostu twój dom umożliwia mu zjedzenie zdobyczy w spokoju i bez obaw, że będzie musiał podzielić się pożywieniem z innym rywalem. A dlaczego w takim razie nie dojada upolowanych pyszności? Dr John Bradshaw tłumaczy to tym, że mruczki są wybredne i mimo wszystko wolą zjeść karmę przygotowaną przez „wielkiego, dziwnego kota na dwóch nogach”.
Jeszcze inna teoria głosi, że koty przynosząc opiekunowi upolowaną zdobycz, chcą mu przekazać: „patrz, jak to się robi i się ucz”.
Obce ale upolowane
I siem nie dowiedziałem, Trzy rózne teorie.
.ale thx.
@joko przekladanie sposobu kojarzenia, odbierania informacji z otaczajacego nas swiata?
Czowiek znalazl kawalek plaskiego kamienia, podparl paroma okaglakami i tak zaczela sie odwieczna wojna o stół?
Dużo rzeczy na tym świecie “odbieramy” na czuja. Nie wszystko jest takie konkretne i poukładane. No i dobrze. Bo dzięki temu świat jest ciekawszy.
A tak w kwestii formalnej: Nietzsche nie ma nic przeciwko temu, by o nim pogadać?