Ich kraj,ich obyczaje.Robia to u siebie a nie “na wyjeździe”
A poza tym…Co jest coorna???Nagle kwestia kawy każdemu na wątrobie leży???
Ja bym tego nawet nie zauważył.Zreszta,jeśli mam wybór,nie pijam cappuccino w ogóle.
Chleb do obiadu jest z dwóch wzgledow - jako czekadelko między daniami żeby sobie kawalek ułamać i smak poprzedniego dania przełamać. A danie glowne podaje się zwykle ze smakowitym sosem lub dresingiem i czymś to trzeba z talerza “wyczyścić”
Zreszta jaki to chleb? Skórka i troche puchu w środku?
W Hiszpanii masz jeszcze zwyczaj wypijania kawy po obiedzie - jakiej to wg gustu. I deser - typowy obiad to salata z dodatkami, pierwsze danie, danie główne, deser, kawa
Do picia woda i wino - bo zwykle traktuje sie mlode wina stolowe jak sok i rozcieńcza wodą ( przynajmniej w teorii
)
A i godziny posiłków sa okreslone 13 - 14 (plus minus pol godziny ) obiad i kolacje, ktore tu sie jada gorące od 19.30 d
do pol godziny, godziny przed zamknieciem lokalu.
Co kraj to obyczaj.
Ale nikt nie ingeruje co masz jesc i pić.
Jest menu, ale kaprys gościa? Czesto bywa wyzwaniem a nie dopustem bozym
Czli tej pani z transparentem podpadłeś
U nas tez masz przecież dania z sosem (choćby sztuka mięsa w sosie chrzanowym, czy różne pieczenie) ale nikomu nie przyjdzie do głowy maczać w nim chlebek, zwykle role wchłaniacza sosiku spełniają ziemniaki puree. Co do kawy i deseru - tez stosuje taką sekwencję.
Ale problem polega, że tamtejsze pieczyste podaje się tylko z niewielką iloscia dodatków - nie solidna porcją ziemniaków, kaszy czy innego wypelniacza.
Więc chleb konieczny.
Sposob, kolejność i zwyczajowe wykluczanie łączenia niektorych produktow? Czy ktos cos jada czy nie? To nie problem.
Byle ta rozmaitosc byla. A ostatnio to i co do garnka włożyć.
Kolejne kryzysy zmuszają bez względu na kraj do szanowania żywności.
Wręcz przeciwnie.Szanuje ich kaprysy i przyzwyczajenia.A kawę pijam zupełnie inną.
Tu nie chodzi o kawę.
A swoiscie pojety “rasizm” kulturowo - kulinarny. Mnie osobiście bawi probowanie lokalnych potraw. Wszelkiego rodzaju masowki to ostateczność. I raczej jesli mi coś polecają to korzystam. Nawet hamburger w malej knajpce może byc pyszny. I z przemysłówką typu mac laczy go jedynie nazwa.
Jaki rasizm??? Ja pier… Oni są u siebie i nic nam do tego jak i czym się żywią i co uważają za normę.
Nie podoba się cappuccino to kup sobie inną kawę i doprawdy,doopy nie zawracaj.
A już mieszanie do tego kultury,to szczyty!!!
Co Ty taki nerwowy.
Slowo rasizm uzyty ironicznie, a pojecie kultura to tez ma olbrzymi zasięg znaczeniowy.
Pewnie, że są u siebie.
Tez jestem wrogiem tzw. stonki turysytcznej. A raczej pseudoturystycznej.
O naprutych synach Albionu nie wspomnę.
Ale jeśli się na kimś zarabia? To trzeba jednak, wziac pod uwagę, że nadmierne wymagania sprzedajacego bywają barierą - nigdy o nic się nie targowales?
Sa pewne normy, niedawno dyskutowalismy o napiwkach? Dobrze jest je znać.
Jak ktos chce kolację u Ritza i liczy, ze sie tam naje niczym w barze mlecznym?
Ja tylko zwracam uwage, ze tego rodzaju protesty jak tej pani bywaja nieco przesadzone.
A kawe to pijam cos w rodzaju capuccino - cortado to sie nazywa (mniej pianki) albo bonbon kawa i deser w jednym - ze slodzonym mlekiem skondensowanym, miniczekoladką i herbatniczkiem cynamonowym.
Nie,nie targuje się tylko zmieniam sprzedawcę,sklep.
Jesli mam wybór,jesli nie mam, rezygnuje z zakupów.Nie zawsze ale najczęściej.Zreszta zależy o co chodzi ale o kawę?
No sorry, jest tego tyle ze nawet by mi do głowy nie przyszło kontestować jakichś lokalnych wymysłów.
Koleżanki @Joko i @herytiera: co Wy mi tu wymyślacie? Nie wolno jeść owoców po posiłku? A słodyczy przed śniadaniem??? Moje uszy jeszcze tego nie słyszały, tzn. oczy nie czytały. Całe zawodowe życie jadałam, jako pierwszy posiłek, coś słodkiego do kawy, śniadanie dopiero ok 11-tej (duża przerwa w szkole. Owoce zawsze, gdy tylko miałam pod ręką, najchętniej w nocy, przy krzyżówkach
Do trawienia owoców potrzebne są inne enzymy niż do trawienia np. obiadu.
Obiad trawi się ok. 3,5 do 4-5 godzin. W tym czasie owoce grzecznie sobie czekają na swoją kolej. Żołądek zalepiony obiadowym tłuszczykiem i białkami zajmuje się nimi a nie owocami. Owoce czekające grzecznie na swoją kolej zaczynają sobie w tym czasie fermentować. Mają potrzebną tam do tego temperaturę, bakterie… Co się dzieje w trakcie fermentacji? Wytwarzają się gazy. I te gazy muszą którędyś się wydostać. I psują atmosferę wszystkim winnym i niewinnym tego błędu dietetycznego.
A inaczej?
Owoce trawią się ok. pół godziny. Jeśli zjesz je przed obiadem i minie pół godziny, to obiad nie będzie czekał w kolejce, tylko trafi do pustego już od owoców żołądka , dostanie takie enzymy, jakich potrzebuje i nie będzie zalegał w żadnej kolejce ani fermentował.
Proste, prawda?
P.S. W nocy kolację masz już strawioną, więc spokojnie możesz wcinać owoce bez niebezpieczeństwa popsucia atmosfery
Bo np. u mnie wiele rzeczy jest podlewanych na bieżąco oliwą z oliwek i bagietka często służy do tego by tę oliwę zebrać z talerza i ją skonsomować @Bingola .
Ja np. dziś jadłam makaron z brokułami w sosie krem fraiche i na samym końcu posłużyłam się bagietką by wyjeść ten sos.
Ja tam potargować sie lubię. Zaczynając od ile i dlaczego tak drogo???
A nie prościej wylizać talerz?
@ Gra, ja słodycze mogę zawsze i wszędzie. To moja babcia mówiła, że przed śniadaniem nie można.
Dzięki za wyjaśnienie. Od enzymów wolę całki, są bardziej obliczalne Właśnie zajadam czereśnie z własnego drzewka. W tym roku wygrałam ze szpakami wyścig o owoce
Jak nie można, jak można Babcie zazwyczaj mają rację, ale tylko zazwyczaj A poważnie: może to i nie zdrowe (słodycze), ale za to jakie smaczne
Może i w domu bym tak zrobiła, ale obiad jem w pracy z całą ekipą, jakąś kulturę trzeba mieć :))
Os
Od wylizywania talerzy to byly dworskie psy …