Jezu.
Nie dam rady. Nie ogarnę psychicznie.
A nami kto się zajmie? Zastanawialiście się?
Jezu.
Nie dam rady. Nie ogarnę psychicznie.
A nami kto się zajmie? Zastanawialiście się?
Najgorsze jest nagłe przerwanie wszystkich ważnych spraw. Wszystko sie wali z dnia na dzień. Plany, radości, życie. Jest tylko łóżko
@Devil , moja mama po powrocie ze szpitala żyła 9 dni, tylko 2 dni sąsiedzi słyszeli , jak wielki ból czuje ,
całe życie dbała o zdrowie taty ,który miał 40 lat temu zawał , zdiagnozowaną miażdżycę , ciągłe skoki ciśnienia , dawno odstawił leki ktore mu hurtem lekarze przepisywali , kazdego dnia robi spacery i zmienił nawyki zywieniowe , jest bardzo energiczny i już poradził sobie z psychiką po śmierci mamy.
Będę to miała w nadchodzącym tygodniu.
Będzie ciężko, na samą myśl… echh.
Ale miejsce znalazłam jej ładne, każdemu takiego życzę jakby co…
Dużo to będzie kosztować, ale nie ma wyjścia.
Wiecie co jest najgorsze przy utracie najbliższych ? Tulić się do nich nie wiedząc , nie zdając sobie sprawy z tego , że tulimy już tylko martwe ciało
Tak to jest straszne, bo to koniec wszystkiego, wszystkich planów.
W czerwcu z mężem wyremontowaliśmy babci mieszkanie, dostosowane o osobny starszej i miesiąc mieszkaniem się tylko nacieszyła. Już tam nie wróci
Ja pier*ę.
Najgorsze jest leżenie i opieka na taką osobą. Nie widze tego. Widok matki w takim stanie prawdopodobnie sprawi że krzywdę zrobię sobie albo komuś. Oby to co ma przyjśc był kwestią lat a nie miesięcy lub tygodni. Może w tym czasie sam zdechnę i ominie mnie koszmar.
Musze się napić a potem pójde spać. Mam nadzieję z trochę lepszym humorem.
Ja tuliłam się wiedząc.
Nie przeszkadzo to w ogóle.
Kochałam przecież.
Z tą eutanazją to też tak… A gdyby za godzinę ogłoszono, że wymyślono lek, który zlikwidowałby tę chorobę?
No to dlaczego nie zabronimy alkoholu, który też może powodowac śmierć, a przeciez można wytrzeźwiec…
To nie to… Widzisz śmierć tak samo może spowodować jazda samochodem itp. Tutaj chodzi o świadomy i specjalny wybór,że chce się zakończyć życie. To trochę tak jak samobójstwo a samobójców przecież chronimy.
Tak. Teraz tak mam np. Tylko czy aby na pewno bez powodu?
Ale dam radę. Nawet będę sie uśmiechać
Czasem taki stan spowodowany jest pogodą albo nawarstwieniem się nieprzyjemnych drobiazgów czy zwyczajnym zmęczeniem. I wydaje nam się, że przygnębienie wzięło się z niczego.
Są porządne i ładne domy opieki ale prywatne.
Najgorzej jest Zol i wielu DPS, zależy który, bo są i takie jak napisałeś. Ogólny dramat, a na dodatek czeka się do tego w kolejce nawet 1,5 roku.
Czyli nie jeden prędzej zejdzie z tego świata, a się nie doczeka.
U mnie z pogodą napewno jest też to związane. Gdy silny wiatr wieje najpewniej przygnębienie mnie dopadnie.
Do smutku,musze miec konkretny powod,natomiast do smiechu,juz nie koniecznie.
Nie raz. Ale ja mam depresje…Z tym, ze ja lecze. A ze taka akurat sie urodzilam (pamietam objawy jak miala PIEC lat) to juz nie moja wina.
Ja Ci radzie: odstaw alkohol… My tu mozemy sie niezle posmiac ale prawda jest taka jak kiedys powiedziala @okonek: alkohol jest silnym depresantem!
Teraz jestem niezadowolonym bo muszę rano do lekarza jechać, a nie chce mnie się okrutnie.
I ja nie cierpię do lekarzy chodzić, na samą myśl szukam wymówek i mam ich milion.
Tak, sobie myślę -obym sobie kłopotów przez to nie narobiła, bo odkładam kilka spraw związanych z moimi zdrowiem.
Wymagam od babci, a sama co robię? Wcale nie lepiej.