Według szwajcarskich badań Polacy są ponoć w czołówce, jeśli chodzi o oddawanie znalezionych portfeli.
Potwierdzacie?
Jakos do tej pory zadnego nie zgubilam, a te co znalazlam to faktycznie oddałam. Może dlatego, ze w zadnym juz pieniędzy nie bylo?
Ja oddawałam 2 razy, bo 2 razy znalazłam. Raz było tylko trochę drobnych i dokumenty, to zaniosłam na adres na dokumencie, a drugi raz ktoś chyba całą wypłatę zgubił (to znaczy nie chyba ale na pewno, bo już to wiem). Zostawiłam informację w sklepiku, obok którego znalazłam i podałam adres swojej pracy i godziny pracy i zgłosiła się tylko jedna pani. Ale i tak zanim jej oddałam zażyczyłam sobie, żeby mi dokładnie opisała wygląd portmonetki (miała tam fotkę dziecka, to jeszcze musiała mi uczesanie dziecka opisać - zgadzało się i też oddałam.
Ja raz znalazłem i oddałem. Nie zgubiłem nigdy, dwa razy mi ukradli.
Frajerzy. Ja hajs zabieram. Dokumenty zwracam. Sam nigdy nie zgubiłem.
Mi raz ukradziono a raz zrabowano. Ukradziono w największej księgarni w naszym mieście (młodzież w wieku ok 17-20 lat zrobiła sztuczny tłok, a ponieważ nie zdecydowałam się na zakup żadnej książki zauważyłam kradzież dopiero 2 ulice dalej jak Cyganiaczek prosił o drobne i chciałam coś mu tam dać), a zrabowano w aptece. Byłam jedyną kupującą i jak już zapłaciłam i położyłam na chwilę portmonetkę na ladzie, żeby najpierw schować leki a portmonetkę na końcu, żeby była na wierzchu, to młody człowiek, który wszedł i stanął za mną złapał portmonetkę i w nogi. Wybiegłam za nim ale… tyko z daleka jego pięty mogłam podziwiać Dobrze, że nie noszę w portmonetkach dokumentów. Teraz płacę tylko kartą a w portmonetce noszę bardzo niewielkie sumy.
Mnie dwukrotnie zwracano portfel, jak zgubiłem, ja znaleziony oddałem raz i raz oddałem całą emeryturę sąsiadce, która ją zgubiła na klatce schodowej.
Jeden raz udaremniłem w Antwerpii rabunek na mojej osobie przez dwóch polskich Cyganów. Nie sądzę, by o tym zapomnieli.
King Bruce Lee karate mistrz?
Boksowałem 12 lat.
Aaaa. No to cebulaki musiały się zdziwić.
Mnie zwocono uwage jak sie od polozonego na ladzie portfelu oddalilam
Ale ja oddalam dwa razy raz w Londynie i raz w moim miescie
Trochę ,tak.
Ja zostawiłam raz na bazarze i raz w tesco. Oddali!!!
Tak! Zostawiłam dokumenty na poczcie. Znalazca oddał w okienku, a panie je otworzyły, znalazły nr tel i zadzwoniły.
Drugi raz ukradziono mi dokumenty z pokoju nauczycielskiego. Pojechałam do Poznania odtworzyć dowód i prawo jazdy, pozostałe zostawiłam na następny dzień. Rano sprzątaczka wręczyła mi moje dokumenty. Znalazła w koszu na śmieci na boisku szkolnym. Zauważyła je przesypując zawartość kosza do kontenera. Brakowało tylko zaskórniaków. Wiemy, kto ukradł, ale nie potrafimy udowodnić ;(
Dobrze, że oddali, a nie oddalili się z portfelem.
To w aptece, jak położyłam na ladzie 100 zł. zobaczyłam tylko rękę która kradnie…
Zgubiłam portmonetke w Lidlu. Zorientowałam sie w momencie kiedy wyłozyłam towar na taśmę. Ciśnienie mi skoczyło na samą mysl co mam w tym momencie zrobić … z powrotem włozyc zakupy do koszyka, szukac zguby?
Zanim zdązyłam coś wymyślić, do kasjerki podszedł w średnim wieku męzczyzna . Podał jej portmonetke mowiac, ze ktoś zgubił… potem musiałam tylko udowodnić, ze to moja.
Nie noszę dokumentów, mam tylko karte płatniczą na ktorej (na szczescie) jest imie i
nazwisko.
W kolejce do kasy zawrzało. Głosno komentowano zdarzenie nie szczędząc pochwał pod adresem znalazcy. Tylko, ze on gdzieś się zapodział… nie podziękowałam
@joko
Obserwowalam czesto w Polsce, ze ludzie klada portmonetki na lade albo wkladaja (panie) torebki z portmonetkami do wozka zakupowego. Poczatkowio reagowalam - zanim sie zorientowalam ze taki zwyczaj
Widocznie nie potrzebne sa srodki ostroznosci skoro Polacy uczciwi, ale z drugiej strony twoje przyklady swiadcza o czyms innym
Dopóki ktoś nie został okradziony to jest zwyczajnie ufny. Dopiero jak się “natnie” - cała ufność gdzieś znika.
Porfel? Zdarzalo mi sie zostawić w pracy i tam bylo. Raz w galerii z torby mi ukradziono portfel. Znaleźć- corka z koleżanką znalazly w centrum handlowym, zanioslam do informacji, zostawilam swoje dane. Potem wlascicielka dzwonila do mnie by dziękować i nawet chciala się odwdzięczyć dziewczynkom, ale byliśmy juz daleko. W pracy czesto znajduje porfele i inne rzeczy kolezanek, ale to sie nie liczy bo wiemy ze u nas nic nie ginie. Wtedy tylko wrzucic w szuflade i dac znak gdzie by się nie martwila.
Znacznie bolesniejsze bywa zgubienie telefonu. To mi raz na festynie - poplyneło przez glosnik. Zglasalam si€ pod scene po odbior. A corka zgubila 3 razy : raz znalazla samo ( wracalismy sie 80 km i lezalo tam gdzie pozostawiła) raz pan zadzwonil na numer “mama” i spotkalismy się i oddał raz niestety nie odzyskała ( w szkole na umywalce wystarczyło pare minut). Więc bywa rożnie.