Takie zachowanie jest ryzykowne w kazdyn kraju, choc w przypadku kart platniczych to wieksza szansa, ze sie zlodziej haker dobierze niz w realu ktos ukradnie, nie liczac ewentualnego sklonowania. A pieniadze nie maja metryczki wlasciciela wiec stracic latwiej.
Ja staram sie nie miec w jednym pojemniku kart i pieniedzy. Nie mowiac o dokumentach.D
Chce wiedzieć jak wyglądały okoliczności przeprowadzania takiego eksperymentu? Gdzie zostawiano portfele? ( bo to też wpływa na domniemaną uczciwość). Jeśli znaleziono taki portfel w autobusie gdzie jest kamera, to raczej ludzie mogą byś bardziej uczciwsi, bo identyfikacja tożsamości łatwiejsza.
Niedawno znalazłam porffel z kasą, było tam ze dwadzieścia banknotów po 10zł, tylko zajrzałam szukając dokumentów, których nie było. Portfel leżał przy straganiku z warzywami, więc ja zaniosłabym z całą pewności do UM ( licząc na to że się właściciel nie zgłosi i będą moje:D za jakiś czas). Jednak ktoś za mną podjął decyzję by zostawić w warzywniaku a pani z warzywniaka pewna siebie powiedziała, widząc kaskę w środku też, że zna osobę która zostawiła i wie gdzie mieszka… czy oddała nie wiem. W opisywanej sytuacji było dużo świadków więc na pewno bym zaniosła do UM. Gdyby świadków nie było, nie zaprzeczam mogłabym sobie przygarnąć, zwłaszcza że bez dokumentów. Jednak bałam się:) też, że to mógł być jakiś eksperyment, taka myśl mnie przeszła…o kamerkę nie trudno… a ludzie dla sensacji zrobią wiele. Człowiek ma to do siebie, że w tej samej sytuacji może zachować się w dwojaki sposób, albo nawet w trojaki. Innym razem znalazłam czyjąś tygodniówkę, szybka rozkmina była, jeśli ja nie wezmę to ktoś komu oddałabym uczciwie, zrobiłaby to co ja wtedy. Warto byś uczciwym. Dla spokojnego sumienia. Tygodniówkę szybko “straciłam”.
Znalazłam kartę płatniczą - oddałam do banku.
Dwa razy gubiłem swój portfel i dwa razy mi go oddano. Ja też wszelkie zguby, o ile wiem, do kogo należą oddaję.
Ja tak często robiłam jak Ty dotychczas. Portfel na ladę i… pakuję produkty. Od dziś przestaję! Perfidnych złodzieji nie brakuje.
Na terenie Auchan przypomniało mi się właśnie, ktoś kto wszedł za mną do przymierzalni zastał tam moją torebkę… którą zapomniałam:( Pamiętam facjatę tej laski… zwinęła mi z torby mój telefon i 100zł. Po czym pewnie szybko wyszła. Od tego czasu pilnuję torebki jak oka w głowie i nie noszę już paska na jednym ramieniu, tylko w poprzek ramienia. By mieć przed sobą na widoku wszystko co cenne…
Humoresko, wolałabyś nie wiedzieć ile tam kasy miałam. To była suma przekraczająca sporo moją wypłatę, bo miałam już prześwity w szafie ubraniowej, więc wiesz…
Wyjeżdzałam do domu… wybrałam całą kasę na dwa dni przed z banku, kasę którą zbierałam przez półtorej roku… na dzien przed wyjazdem było włamanie do mego pokoju, wleźli przez okno… przez małe okienko u góry otworzyli większe. Zabrali tylko kilka rzeczy… na szczęście uratowało mnie chyba wrodzone bałaganiarstwo… w szufladzie była cała moja kasa a na niej stos papierów… i bezużytecznych rzeczy. Nie zginął żaden banknot. Chyba bym tego nie przeżyła.
Tak, tylko raz ! Ale pisałam już chyba o tym na poprzednim pytamy…
Ukradziono mi portfel dawno temu na takiej szemranej dzielnicy, która się nazywa Praga Północ w Wawce ;)_ Zorientowałam się dopiero w domu. Następnego dnia zapukało do mnie dwóch młodziutkich chłopaczków, którzy ten mój portfel znaleźli gdzieś w śmietniku koło ZOO, ale niestety bez kasy. Podziękowaniom moim nie było końca. Przegadaliśmy całe popołudnie
Raz też znalazłam portfel starszego pana (fool wypas) - kasa i wszystkie dokumenty tam były łącznie z kartą jego zapisków ciśnienia. Oczywiście zgubę oddałam.
No i z własnego doświadczenia dorzucam cegiełkę i potwierdzam, jednak teraz coraz mniej słyszę o takich zacnych aktach…
A od czego to zależy, to już inny równie interesujący temat na kiedy indziej
W pogodny ładny jesienny dzień całkiem niedawno postanowiłem zrobić opłaty ok 800 zł i zakupić co nieco do jedzenia. I niespodziewanie zasłabłem na chodnik, bez widocznych przed tym oznak choroby którą odczytali z opaski na ręku, obudziłem się w karetce w szoku, nietypowy zawał mnie przywitał i trafiłem na SOR - dokumenty chcą a ich nie ma, powstał problem czy jestem ubezpieczony a na słowo nie chcą leczyć, i problem kosztów ! podobnie telefonu - zapisane wyniku badań i kwitów do opłat, i portfela, w sumie w nim były dokumenty bez karty która została w domu przez moją dziurawą pamięć a z kasy 500 zł, reszta była w innej kieszeni. Tak więc przepadło 500 zł + wszystkie dokumenty - niby sprawdzono karetkę ale bez skutku, poprosiłem o policje i zgłosiłem problem, dziwnym trafem dokumenty znajdowano w kilku miejscach gdzie nie byłem, te odzyskałem łącznie z dowodem bez portfela z kasą. Policja dowód sama zastrzegła kradzież w bazie zaginionych. Niemniej kilka razy oddałem znalezione dokumenty - grube teczki z sądów, z świadectwami ze szkół były reklamówki z jedzeniem + paragon to tam oddawałem w informacji, kilka książek powędrowało do biblioteki, klucze z brelokami adresowymi - gratka dla złodziei no i portfele jak był adres, jak był jego brak to wędrowało na policję. Zdarzały się portfele z dużą gotówką - kilka zer !. W praktyce sumienie mam czyste a w teorii jestem łoś bo oddałem - pewnie i jestem, niemniej wiem jak się czuje taka osoba z takim problemem. Nigdy do mnie nie dotrze często słyszane Znalezione nie kradzione, prędzej czy później taka osoba to odczuje na sobie co zauważyłem po znajomych - sami coś zgubili i nie odzyskali. Może i są tyle że trzeba mieć honor by oddać i być człowiekiem
Jasne !
I człowieka w sobie i empatię …
Przez tą empatię pewnie mnie cieszy i nakręca, gdy ktoś dostanie nieoczekiwaną pomoc
Dwie takie przygody mnie spotkały.
Raz portfel zgubiłem. “Uczciwa” znalazczyni oddała, ja jej dałem znaleźne, a po powrocie do domu policzyłem stwierdzając, iż owa uczciwa sama sobie zainkasowała połowę kwoty która w portfelu pierwotnie była.
Od tego czasu wiekszych kwot nigdy przy sobie nie noszę.
Drugi raz mi portfel ukradli. Znajomy go znalazł w przydrożnym rowie. W środku było wszystko, szczególnie dokumenty, tylko gotówka zniknęła, wraz z bilonem.
Od tego czasu nie używam portfelu. A ponieważ zdążyłem wyrobić sobie nowy dowód (bo staremu kończyła się ważność), więc …
Ja nigdy pełnego portfela nie znalazłem więc nie wiem jak bym wtedy postąpił.
Nie oddano ale ja znaleziony na stacji benzynowej w Buffalo na dystrybutorze portfel zawiozłem gościowi do domu. W środku było prawo jazdy (stąd adres miałem, bo u nas nie ma dowodów osobistych ani meldunku, adres jest w prawie jazdy), karty kredytowe, ubezpieczenie, numer Social Security i jeszcze coś, Gość się zdziwił, wyciągnął wszystkie pieniądze ze znalezionego portfela i chciał mi dać, powiedziałem mu, żeby się nie wygłupiał. No ale pomyślał pewnie, że Kanadyjczycy tacy uczciwi, bo tablice kanadyjskie
Jeszcze nigdy mi nie oddano
A zgubiłeś?
Też nie xd
Wiedziałam! Normalnie wiedziałam!
Już Cię rozgryzłam Ty Krokodylu
Całą torebkę z masą dokumentów nawet.
Dziewczyna znalazła mnie na fb I poinformowała o sytuacji. Nwm czy bym sama z siebie ogarnęła, że zostawiłam torebkę na jakiejś random stacji benzynowej prawie 100 km od miejsca zamieszkania. xd
@joko A monitoring apteki? Nie można go było jakoś namierzyć? Chodzę na fitness i ostatnio doszły mnie słuchy, że jak się panie przebierały to z położonej na chwilę na ławce obok toreb, zniknęły portfele. Potem ktoś ukradł innej kobiecie pozostawione poza szawką buty…
Nie sądzę, by ta apteka miała jakikolwiek monitoring.