Hej, hej. Potrzebuję pomocy!
Czy ktoś z Was lub Waszych bliskich przeszedl operację tętniaka mózgu? Czeka to niedlugo mojego tescia. Oczywiscie zaopiekuje się nim po tym jak tylko mogę. Problem w tym, ze jego syn dokladnie tydzien pozniej bierze slub(sama ceremonia, bez wesela, sami swiadkowie i ich partnerzy). Wydaje mi sie ze jesli wyjdzie ze szpitala po 5 dniach nie powinien byc sam przez jakies 30 godzin w domu kiedy my bedziemy w innymi miescie na slubie(musimy zostac na noc, bo to daleko, a ceremonia z samego rana).
Jak to wyglada 5-7 dni po takiej operacji? Dodam, ze beda mu otwierac czaszke…
Czy w ogole bylby w stanie np podgrzac sobie obiad? Nie chce obrazic pary mlodej, ale tylko moj partner jest swiadkiem, wiec wydaje mi sie ze moze powinnam zostac w domu? To powazna operacja… co jesli cos mu sie stanie jak nas nie bedzie? Czy moze przesadzam? W dodatku ktos musi nakarmic i wypuscic na siku psa, wiec musialby zejsc po schodach zeby to zrobic. Wydaje mi sie ze jedyna opcja to albo zostac w domu, albo zaprosic na noc jakiegos jego znajomego…
Moj tato mial taką operacje. Tetniak mózgu. Przezyl potem jeszcze ponad 20 lat.
5 dni po operacji to jeszcze byl na intensywnej terapii, ze szpitala wypisali go po blisko trzech tygodniach, nastepne trzy miesiace wymagal stalej obecnosci i rehabilitcji (zwykle objawy zblizone sa do takich jak przy lekkim wylewie - glownie klopoty zwiazane z paralizem - zalezy gdzie drań sie umiejscowił)
A jak sam mówił mówił pol roku “wyciete z zyciorysu” czyli niczego lub prawie niczego nie pamietal. Jesli chodzi o zmiany psychiczne - raczej nie stracil umiejetnosci nabytych, zyc uczyc się od nowa nie musial, po roku wrócił do pracy (nazwijmy biurowej), ale minimalne zmiany osobowosci nastapily.
No i zapomniec o prowdzeniu samochodu ze wzgledu na ograniczenia ruchowe.
Kilka dni po operacji to w ogole nie pozwolili wstawac nawet do toalety, a karmienie to przecierami i kroplowki. Pus monitoring.
Tak, ze dziwi mnie chęć odeslania rekonwalescenta tak szybko do domu.
Siła wyższa - czlowiek po czymś takim bywa czasem nadpobudliwy i dobrze jak jest przy nim osoba bliska, ktora moze uspokoic - zdarzają sie omamy, “powroty do przeszlosci” - niestety jest to ingerencja w mozg.
Ale na pocieszenie - jesli nie jest to tętniak rozsiany - to znaczy zlokalizowali tylko jeden i wystarczajaco wczesnie przeżywalność jest duża.
Nic juz z tego nie pamiętam…
Guz mózgu to to samo?
Pół wieku temu,miała miejsce w rodzinie taka operacja.Udana acz mówiono wtedy że niesłychanie ryzykowna.Pacjent pozostawal w szpitalu ok. 3 tygodni pod ścisłą kontrolą,podobnie jak potem w domu…
Przez ponad miesiąc nie mówił…
Pamietam tylko swoją wizyte w szpitalu i próby przebijania sie przez milczenie…
Tak więc,raczej Ci w niczym nie pomogę…
Czasy sie najwyrazniej troche zmienily skoro teść tak szybko pójdzie do domu…
Guz mozgu to nie tętniak.
Tetniaki w ogóle to nierownomiernosc w strukturze naczynia krwionosnego.
Zdiagnozowanie tego bywa bardzo ciezkie, a wlasciwie jesli pekniecie nastepuje nagle, to ratunku nie ma.
Zwlaszcza w przypadku wiekszych naczyn w mózgu czy na aorcie.
Duza część jest nieoperacyjnych, lub opreacja bywa ryzykowna z niewielką przeżywalnością.
Ale probowac trzeba.
Guz mozgu to rozrost obcej tkanki, rodzaj raka.
A wszystkie operacje neurologiczne to niestety loteria…
Dzięki za odpowiedź. No wlasnie, on uwaza ze po 5 dniach już wyjdzie i nawet mowi, ze pociągiem i autobusem moze wrocic do domu zeby nikt nie musial po niego jechac 2 dni przed slubem(slub jest w tym samym miescie co operacja). Wygląda na to, że nie ma sie co martwić akurat o to, bo i tak go tak szybko nie wypuszczą.
Na jednym z naczyn krwionosnych w skutek oslabiebia jego scian robi się taki jakby balonik, ktory w kazdej chwili moze pęknąć. Wiekszosc ludzi, ktorzy go mają nie zdaje sobie sprawy, ze go ma. Wlasciwie to znajoma rodziny w zeszlym tygodniu zmarla z tego powodu.
Operacja polega na zalozeniu opaski, ktora ma zapobiegac pęknięciu.
Lekarze moga mowic jedno, a “stary piernik” bedzie dalej mowil swoje. Najpierw miał być “conajmniej tydzien”, a teraz wyobraza sobie, że 5 dni i do domu.
Mój partner bedzie go tam odwoził to moze zapytac. Chcialam wiedziec za wczasu, zeby jakos zaplanowac ten wyjazd na slub. Uwazam ze jesli rzeczywiscie bedzie w domu to powinnam z nim zostac. Ale teraz watpie zeby tak szybko wyszedl.
Obawiam sie, ze po operacji to za duzo mowic nie będzie.
Tato odzyskal jaki taki kontakt z otoczeniem po tygodniu. A i jak pisalam i tak nic z tego nie pamieta…
Dzięki za odpowiedzi. Teraz jakos lepiej moge sobie poukladac w glowie te pierwsze tygodnie po operacji.
Nie wiem co z psem zrobic… chyba zostanie sam w ogrodzie i poprosze zeby kolezanka przyszla go nakarmic i sprawdzic czy wszystko ok. Bede sie martwic.
Chyba ze znajdziemy znajomego bez psa zeby go przenocowal… ale on bedzie marudny…
Ostatni raz jak wyjechalismy na noc bylo trzesienie ziemi… nie byl wtedy sam, ale znajac nasze szczescie wszystko moze sie wydarzyc…
Moja żona, lat 34, miala tętniaka, nie zrobiono jej operacji i zostałem wdowcem. Ale to był 89 rok.
Z tego co wiem, to ryzyko operacji ma dwie wersje, albo tętniak jest w tzw miejscu operacyjnym i wtedy ryzyko jest niewielkie. A gdy tętniak znajduje się w miejscu nieoperacyjnym, ryzyko jest bardzo duże.
Teściowi Twojemu teraz nie wolno spożywać nic, co podnosi ciśnienie.
Zdecydowana większość powyższych wypowiedzi jest sensowna, więc nie będę wszystkiego powtarzał. Widzę, że Ty sama zdajesz sobie sprawę z powagi takiej operacji. W tym wypadku jak zresztą w kazdej sytuacji z tętniakiem waznych jest wiele czynników, od samego stanu ogólnego pacjenta, wieku, chorób współistniejących, po lokalizację tętniaka. Tu chciałbym zwrócic uwagę na dwie rzeczy Pierwsza to brak zrozumienia przez teścia powagi tej operacji oraz przebiegu rekonwalescencji. 5 dni i chce być zdrowy to rzecz praktycznie w tym wypadku niemożliwa do osiągnięcia. Wazna jest tu równiez metoda operacji otwarcie czaszki, czy nie. Druga, to tamtejsze, miejscowe reguły i metody działań rekonwalescencyjnych do których musi sie teść dostosować i które nam nie są znane. Przytoczę moją sytuację.
Nie dotyczy ona tetniaka a pęcherzyka żólciowego. Operację wykonano mi w Niemczech na kasę chorych. Całość na jak najwyższym poziomie. Po operacji moglem tego samego jeszcze dnia zjeść i w nastepnych nie stosowałem jakiejkolwiek diety. Mogłem również wypić piwo. Oczywiscie nie wierzyłem, gdy mi to lekarz powiedział, bo ja sam byłem w Polsce inaczej uczony i pacjenci stosują inną metodę opieki pooperacyjnej. Restrykcyjna dieta, zero alkoholu etc. W pierwszej chwili myslalem, ze lekarza nie zrozumialem. A tu mamy Unię Europejską, dwa sasiadujace ze sobą kraje a jak ogromne różnice!
Tak więc najlepszą rzeczą bedzie rozmowa z lekarzami którzy się tą operacja tescia zajmą. Oni będą odpowiedzialni zarówno za sam zabieg jak i plan rekonwalescencji i to tylko od nich możesz się najlepiej na nurtujace Cię tematy dowiedzieć.