Dzisiejszego ruchu nie da się porównać z tamecznym.
Wlasnie to mi do glowy przyszło.Zapewne jest tak ze nawet jesli jakies prawo coś reguluje to praktyka przypomina brazylijskie fawele.
Natomiast kiedys zainteresowanie rodziców tym co aktualnie wyprawiają dzieci,bylo sto razy wieksze i bardziej odpowiedzialne.
Serio?
ja mysle, ze tak. ale to zainteresewanie bylo raczej na zasadzie uczenia odpowiedzialnosci, nie ciaglym kontrolowaniu kazdego kroku.
zreszta dzieciom mozna dlugo tlumaczyc, ze gorace - jak sie nie oparzy to nie uwierzy. zycia nie odrastaja z czasem.
Absolutnie serio!
3/4 zycia mieszkalem w"obiekcie zamknietym"jakim jest boczna ulica.Slepa ulica.18 bram i wąski przesmyk do parku…
Ta mala spoleczność,podobnie jak dwie polozone po drugiej stronie głównej ulicy,uliczki,daly mi sie zapamietac jako terytoria o “malych zmiennych”.No chyba ze ktos umarł…
Dzieciaki wracaly do domu najdalej o zmroku.Nie pily,nie palily [w wiekszosci] i nie ćpaly.A jak sie znalazl jeden z workiem kleju do wąchania to go zgloszono na milicje w godzine!
Ci ludzie w wiekszosci pracowali choc na mojej ulicy tylko moja rodzina i ze 2-3 inne nalezaly do inteligencji…
Moj ojciec nalezal do tzw. komitetu rodzicielskiego i pamietam,z kim i jakie mieli klopoty.Dzisiaj nikt by nawet sie nie zatrzymal…A biedoty nie brakowalo!
Przyszly lata 90-te i wszystko sie zmienilo.Nazywa sie to dzisiaj patologią a reke do tego przykladali najczesciej ci ktorzy wyciagali najwiecej kasy z wszelkich “opiek”,rent itp.Rownolegle wzrosła presja ulicy jak w jakims czarnym gettcie.Tylko w mojej bramie,po śmierci ojca domu,tylko w jednej rodzinie,wszyscy chlopcy skonczyli w poprawczakach,dwaj ktorzy dopieli swego krecąc sie kolo dziewczyn,powiesili sie a same dziewczyny jako jedyne,w pocie czola wyszly na ludzi…
Sam musialem sie wyprowadzic w 2003 roku bo bylismy o krok od pozabijania sie.Majac w tle 2 rozprawy w sadzie i jedna przerwana na wiesc o mieszkaniu [i przez to umorzoną].
I sprawa kluczowa.Kiedys miażdżąca wiekszość ludzi ktorych wspominam,zyla wg zasad tzw. powojennego zageszczenia.Zwykle od 2-4 rodzin na metrażu jednego normalnego mieszkania.To nigdy nie bylo łatwe zycie,szczególnie w łazienkach i gdy wladza ludowa mieszala inteligencje z najgorszym marginesem.
Ale erupcja klasycznej przestepczosci,wybuchla na wiekszą skale,pozniej.
Troche mnie dziwi ze sie dziwisz…Mógłbym ksiazke o tym napisać i dalej nie wykluczam ze to kiedys zrobię.
u mnie co prawda nie zageszczano w sensie doslownym - na to te kamienisce czyli baluckie slumsy byly za biedne, ale do dzis sa takie budynki, gdzie kanalizacje i wode co prawda podciagneli na podworka, ale glownie po to, zeby zlikwidowac uliczne hydranty i ludzie nieczystosci nie wylewali na ulice.
w to wstawiono kilka “inteligenckich” blokow. kilka lat pozniej na nieuzytkach dobudowano niewielkie osiedle dla partyjnych.
pozniej za Gierka sporo tego rozkurzono i zabudowano blokami z wielkiej plyty, ale jadro ciemnosci miedzy Pojezierska i Limanowskiego ma sie dobrze do dzis. zreszta takich enklaw w Lodzi jest wiecej. a powodow do bijatyk wiecej niz klubow pilkarskich w miescie. Faktycznie lata 90 to byl koszmar, zwlaszcza, ze żulia z upodobaniem atakowala kluby studenckie w strefach akedemikow wszystkich uczelni - a troche ich bylo - oficjalnie 6, licencjackie przechowalnie i pralnie pieniedzy dopiero powstawaly.
Widze ze scenariusz ten sam…Na poznanskim Piątkowie chyba nie bylo wtedy weekendu bez krwi…A to stosunkowo nowe osiedle…
U nas Limanowskiego to bardzo spokojna uliczka.W Chorzowie,o ile sie nic nie wmienilo,jeszcze spokojniejsza bo willowa
Limanka w Lodzi to centrum zycia towarzyskiego kiboli ŁKS, w czasie wojny byla na terenie getta po wojnie kto przezyl to wrocil, reszte zajeli bezdomni z Chojen (do dzis czasem uslyszysz haslo Baluty i Chojny to narod spokojny)
duzo by o dzielnicy opowiadac. ale “stara gwardia” sie wykruszyla a nowe pokolenia maja problemy z tozsamoscia.d
Pewnie kodeks rodzinny. Trochę też drogowy.
No to muszę powiedzieć że moje pokolenie zdecydowanie spokojniejsze było.
Dorastałem w biednej dzielnicy gdzie większość to górnicy i koniarze (bo rozwoziło się węgiel deputatowy wozami konnymi). Domy stare poniemieckie bez łazienek, z haźlami na podwórku. Inteligentów tam nie znałem żadnych. Nie było zabijaków ani samobójców, ale też nie pamiętam aby jakiś kolega z naszej rasy po podstawówce poszedł do szkoły średniej. Życie chłopaków toczyło sie na ulicy i na pobliskim skwerku powstałym wraz z boiskiem na byłym śmieciowisku.
Widzę z waszych opisów że byliśmy nieprzyzwoicie porządni. Wprost wstyd się przyznawać. I z prawem też tam kłopotów nie było
A przy okazji, na jakim willowym osiedlu w Chorzowie mieszkałeś @collins02, jeżeli możesz powiedzieć. Willi nie za wiele tam było.
Rozmawialismy juz o tym,dawno temu.Chorzów-Batory,ul,Dluga ktora wylatywala WPROST na stare bagniska.Mówiłeś wtedy ze tego juz dawno nie ma… Jak skrecic w lewo to byla to droga na,mniej wiecej,slawny Park Kultury i Wypoczynku…Jesli trzymać sie kurczowo linii tramwajowej to szło to jakos na Katowice…
Nie bylem tam od śmierci wujka,od 17 lat…Ale chyba dworzec kolejowy i droge bym dalej poznal…Nie wiem
Ale kolejny kontakt zbliza sie wielkimi krokami.I niechby tylko to nie byla znowu śmierć…
Wszystko by sie wykruszylo gdyby nie zaszlosci i…pilka nozna.Ostatnia wojna,Arsenal-Tottenham,przeszla jakby jej nigdy nie bylo…
Po prostu dzisiaj to sami czarni,plus 4-5 innych…A jeszcze 5 lat temu,witalem kibicow Arsenalu na dworcu w Milton Keynes…
W latach 90-tych,2/3 Anglii pochodzilo z Arsenalu…
Ok.prywaty no.3 nie bedzie.
Prawda, kiedyś podałeś tę ulicę ale zdążyłem zapomnieć. Zmyliły mnie te wille. Niezbyt dobrze sobie ten rejon przypominam choć na randkach jakiś czas tam bywałem, jednak z willami mi sie niezbyt kojarzy. Owszem, małe domki tak. A kiedy wybudowali DTŚ to pewnie i bagniska zniknęły. Jak skręcić w lewo to faktycznie, wprost na Park Śląski (tak sie teraz zwie). Dworzec i droga na Katowice nic się nie zmieniły.
Ja tak sobie piszę a sam byłem w tamtych stronach nie pamiętam kiedy.
Wiem ze tam wroce.Musze sie z kuzynką jeszcze choc raz,zobaczyć…
@okonek @collins02 @Antykwa Moje dzieciństwo przypada na lata 80te i 90te. Blok z wielkiej płyty, wybudowany w latach 70tych, wokół wiele do tego mojego podobnych. Duża przestrzeń. W ogóle moje miasto z tego słynie, że ulice szerokie i przestrzeni nie brakuje, nie budowano na kupie tylko z rozmachem. Mój blok na skraju osiedla. Nie wiem czym zajmowali się sąsiedzi, znałam ich nazwiska i kojarzyłam z widzenia: reszta mnie zupełnie, w tamtych czasach nie obchodziła. Blok był brzydki, co jakich czas jakiś wkurzony młodzian wybijał szybę w drzwiach, więc stały bez szyby, albo we wprawioną w to miejsce płytą pilśniową. Nawet szybę zbrojoną szybko neutralizowano… Mieliśmy to nienieszczęście że w naszym bloku mieszkał sąsiad żul, który spraszał swoich kumpli i siedzieli razem na obszernych schodach pod klatką, z czasem dołączyła do nich młodzież męska, lebry jak ich nazywaliśmy. Była taka trochę zmiana warty na tych blokowych schodach. Od rana siedzieli żulowaci panowie, a od 20-3 nad ranem zbuntowana męska młodzież od 18-28 lat. Chłopaki piły i tak “sobie siedziały” bez celu. Rozmowom, przekleństwom i wrzaskom nie było końca. Mieszkaliśmy na 1 piętrze, okna oczywiście były dość słabe, więc dzień w dzień, mocniej w weekendy i wakacje słyszeliśmy te hałasy. Blok miał 10 pięter: dzieciaki, które czegoś chciały od rodziców krzyczały z dołu: Maaaaamooooooo! Co jakiś czas z górnych pięter odkrzykiwały matki: Toooooomeeeek na obiaaaaaad! I tak dzień po dniu. Lokalna drużyna piłkarska nie miała znacznia. U nas liczył się tylko hokej. Jeśli nasi wygrywali radość “młodzieży” nie miała końca. Gorzej gdy wygrywał ktoś inny. Kibole niszczyli wtedy co popadnie - potem wkraczała policja i pacyfikowała towarzystwo. Teraz nie ma tylu młodych ludzi, (wtedy był wyż demograficzny), i pewnie większość z nich siedzi na konsolach, w Internetach i na zajęciach pozalekcyjnych. Kilka miesięcy temu byłam odwiedzić moje dawne osiedle. Bloki dalej brzydkie ale je odmalowano i szyby w drzwiach się trzymają Na schodach mojego bloku dalej przesiaduje jeden z dawnych blokersów teraz już mu bliżej do pana żula…
A mnie zastanawia jak dawniej z pedofilami było. Bo ja jeszcze w latach 90 do podstawówki chodziłem SAM. Bez obstawy.
Dziś nawet starym koniom rodzice plecak niosą. WTF?!
@Devil Mama zaprowadziła mnie, zdaje się kilka razy, w pierwszej klasie. Potem już chodziłam sama. Z czasem z kluczem na szyi. Moja babcia mieszkające na wsi przyjeżdżała do nas czasem na kilka dni i siała panikę, że jakiś zbir mnie tę sznurówką z zawieszonym na niej kluczem udusi a potem jeszcze mieszkanie okradnie. Nic takiego oczywiście się nie wydarzyło. Raz tylko zostawiłam plecak z ksiyżkami pod drzwiami i pobiegłam na plac, tak mi się jakoś spieszyło. I wtedy ktoś z tego plecaka buchnął mi skórzany piórnik z wyposażeniem… Oczywiście były ostrzeżenia: nie chodzić w zakamarki, bawić się zawsze na placu zabaw i najlepiej w większej grupie dzieci, nie chodzić nigdzie z nieznajomymi ani nic od nich nie przyjmować. Nie otwierać drzwi nikomu, jeśli jest się samemu w domu.
pedofile jak pedofile - u mnie w okolicy grasowalo troche ekshibicjonistów i takich roznych swirow.
czesciowo zajmowal sie tematem dzielnicowy. jak zdazyl przed cywilnymi silami porzadkowymi
pedofile tez pewnie byli i to w ilosciach nie rozniacych sie ot obecnej. tylko musieli sie dobrze ukrywac lub tak lawirowac, zeby ich nie zlapano - ale byly dwa czynniki. Jeden, ze kosci sie ciezko zrastaja jak go dopadna i drugi, ze taki osobnik po wyjsciu z wiezienia rzadko nadawal sie do dalszego uzytku.
problem istnial zawsze - ksieza czy inni kaplani i nauczyciele czy trenerzy. ale pod tym wzgledem tez niewiele sie zmienilo.
Bylo to slowo zupelnie nieznane az do chwili gdy wykryto w Belgii,chyba w latach 90-tych wczesnych,“działalność” Marca Detroux…
A przeciez Gary Glitter zabawial sie z dziewczynkami jeszcze w latach 70-tych…
Sam trafilem na takiego w Chorzowie gdy mialem ok. 10 lat…Bylem tez napastowany przez sasiada gdy mialem lat 6 chyba…W kazdym razie jeszcze nie chodzilem do szkoly.
Ten szczur robil tez awanse wobec mojej siostry a gdy podlozylem mu noge gdy chcial uciec,do akcji wkroczyli nasi ojcowie…Mnie wycofano do kuchni i nie do konca wiem,czym to sie skonczyło…
Natomiast ten szczur wieszal sie potem na naszym balkonie.Bodaj 2 razy…
No to masz w skrocie uroki tzw. zageszczania i mieszania inteligencji z marginesem.Moi znajomi z Krakowa,potrafili o tym do rana przy ognisku nad morzem…
Teraz dzieci są śledzone przez rodziców poprzez smartfony.
Skąd ta przesada? Higiena, bakterie, odprowadzanie do szkoły, supernianie, sieciowi doradcy, psychologiczny bełkot o prawidłowym rozwoju itd.
Może od razu zamknąć smarka w słoiku, zakręcić i “chronić”.
Mój rocznik i zapewne wszystkie wcześniejsze grał w piłkę, ciągnął na dwór, setki razy się kaleczył i nie korzystał z dezynfekcji (wystarczyła ślina). Był trzepak, rower, łażenie tam gdzie nie było wolno. Cud że żyję