PETA - dywagacje

ja kiedys liczylam jakby mi tygrys syberyjski do mieszkania wszedl,
chalupa nie najmniejsza, ale chyba ciasno by mu bylo…

3 polubienia

kielbase nieco przetworzona znajdziesz w kociej kuwecie.
a zawsze zdobyczne bardziej smakuje niz chrupki w miseczce.

2 polubienia

On tych chrupek, to nie za bardzo. Woli wilgotne, fabryczne. Ale to co w lodówce, to z sierści wyskakuje. O jakiegoś czasu ma wielką fazę na wylizywanie talerzy po Dużych. Dziś, jak kończyłem flaczki, to jak z pod ziemi się znalazł. A przedtem, godzinę go nie widziałem.
Wczoraj powiesiłem na klamce, na chwilę klucz do mieszkania, a za drugą chwilę już go szukałem, znalazłem pod łóżkiem. Kiedy sierściuch to zrobił, nie wiem?

4 polubienia

koty do perfekcji opanowaly teleportacje po prostu.
Kot z Cheshire jescze slad w postaci usmiechu zostawial. :slight_smile:

3 polubienia

Wyzwanie wychowawcze: nauczyc lwa pukac!

2 polubienia

Ceduję tę przyjemność na innych. Może chcesz @elsie ?:open_mouth:

2 polubienia

Jak mi lwiatko podrzucisz…czemu nie??? Ale na razie czekam na wnuczka! :grin:

2 polubienia

Kto czeka ten się doczeka.:grin:

2 polubienia

Ale to jeszcze dwa tagodnie, czyli moze byc w kazdej chwili… :grin:

2 polubienia

Ty wódkę na pępkowe szykuj…

2 polubienia

W charakterze dowcipu (ale to prawda): trzydziesci latek temu wpada do mnie sasiadka (matka dziesieciolatki) i mowi z triumfem, ze ma juz najwazniejsza rzecz na Komunie. Pokiwalam glowa ze zrozumieniem i mowie “co Ty, juz jest sukienka?”. A ona na to: “no wiesz! Jest SKRZYNKA WODKI!!!”. :joy: Uwaga: wtedy wszystko bylo na kartki; pedzic nie umieli…

2 polubienia

Ale handel wymienny kwitł! Kartki przecież to był towar, Jak wszystko w komunie :wink:

3 polubienia

Ale widzisz: mozna bylo wymienic. Np ja wymienialam wodke na kawe… Pewnie nie znalazla chetnych za to znalazla dojscie (i doszla…)! :joy:

1 polubienie

Sąsiad piętro wyżej pędził, u mnie nie brakowało :rofl::rofl::rofl:
Dziadek też pędził, taki dobry, że jak ponalewał bimberku do butelek po Bałtyckiej, to wszyscy się dziwili, dlaczego ta Bałtycka taka dobra. Dopiero po kilku kieliszkach, gdy się odbiło, to lekko drozdże się wyczuwało. :slight_smile:
Z drugiej strony, mało co było od Bałtyckiej gorsze… :slight_smile:

5 polubień

Baltyckiej nie poznalam. Ale moi sasiedzi z lewej pedzili sam cymes!!! Niestety tym z prawej nie wychodzilo :tired_face: Pamietam jak Malgosia (ta z lewej) rozcienczala i doprawiala trunek na imieniny meza. Jak maz wrocil z pracy to musial ja zaniesc do lozka. Nieco tez sprobowal: stwierdzil ok. 60% i poszedl spac… :joy:

1 polubienie

Po zadnym jabolu tak nie rzygalem jak po Bałtyckiej,na wakacjach w Zaniemyślu.A gorsza chyba była Vistula…
Moj brat pedził z sasiadem w maglu.Moja niedoszła dziewczyna,caly pokoik podporzadkowała “stągwiom” z winem…
Brat z sasiadem zreszta wyprowadzili na jakiejs imprezie,wszystkich w pole,imitując szkocką,Club 99.Do dzisiaj nie wiem,jak to robili…

4 polubienia

Vistula była gorsza. Tego gowna nic w gorszości nie przebijało.

2 polubienia

Jak widać (czytając), “najgorszość” polskiej gorzały państwowej tamtych czasów to rzecz jednak względna: de gustibus …. Muszę przyznać że abstynentem wtedy nie byłem, ale nigdy się nawet nie zastanawiałem który z tamtych nektarów był smaczniejszy. Był to w smaku karbid i tyle.:tired_face:
Jedno mogę powiedzieć. Nigdy nie miałem szczęścia poczuć na podniebieniu gorszego świństwa niż bimberek przywieziony z rodzinnych stron na Litwie, przez kolegę z pracy.:anguished:

2 polubienia

Bo nie piłeś z ruskimi ichniego bimbru, który był w kanistrach po benzynie. :grin:
Mało na tamten świat się nie przejechałem.

3 polubienia

Z ruskimi sołdatami zdarzyło mi się pić, ale szczęśliwie nie ichnią, ale naszą porządną polską wódkę. Po owocnym “machniom” w czasach DDR, tak się transakcje pieczętowało.:grin:

4 polubienia