Za ojca masz w ryj
Zważywszy na fakt, że ryja nie posiadam, groźba wydaje się technicznie niewykonalna.
A w mordę chcesz?
A to zależy, co tam masz dobrego, by w nią wlać.
Jak przeprosisz to piwo.
Nie znajduję żadnej sylaby w mojej wypowiedzi, która uwłaczałaby dobremu niewątpliwie imieniu Twojego nieżyjącego już Ojca.
.mimo to, PRZEPRASZAM.
Idzieta na piwo? Pójdę z Wami, chłopaakiii…
Tu by trzeba było co najmniej dwie granice przekroczyć, nie naruszając przy tym obowiązujących przepisów i obostrzeń antycovidowych.
Ja tam mogę je przekraczać, nie naruszając…
No widzisz. Teraz nie wiem, czy mam siebie samego nazwać gorszym sortem, czy Ciebie lepszym.
Gdyby było w menu to nie moja sprawa. Do restauracji nie przychodzi się z żywym kotem by go nastepnie spożyć. Takie zachowanie odbiega od normy i cóż… kaftanik… Nie mowiąc o tym, że po to człek ma restaurację żeby klientów obsługiwąć. Jesli pomylił wybór profesji powinien przekwalifikować się na wykidajłę. Mozna nie obslugiwać zlanych, ale są od tego odpowiednie powiadomienia.
Przekraczającem nie naruszając…
Ciii, bo sie @Devil dowie, a jutro weekend sie zaczyna…
I oki
U mnie przed jedynym we wsi małym sklepie często stał właściciel i pilnował, aby wchodzić tylko w maseczkach. Ludzie już się nauczyli, nawet pijaczki boże wysyłają delegata w maseczce
u mnie ludzie sami sie pilnuja, podobnie jak w Niemczech, inni najpierw jak maseczki nie masz to czesto zaproponuja zapasowa, a jak nie chcesz zalozyc to zadziobia - a przy wejsciu stoi tez zel i leza rekawiczki, ale ostatnio to ludzie tylko z rekawiczek korzystaja, ale to juz od lat, bo sklepik spory i jest czesciowa samoobsluga.
Wchodząc gdziekolwiek mam maskę, a inni? Kiedyś się tych bez masek obawiałam, a teraz nawet tego nie zauważam. Chcą - niech zakładają, nie chcą, to nie. Nie będę się nimi denerwowała. Mam to w nosie.
Też staram się tym nie denerwować, gorzej, jak w kolejce do kasy wchodzą mi na plecy
Gra - mam wszystkie szczepienia w porę robione, przed szczepieniami przechorowałam w domu, bez pomocy (chociaż nie powiem - ciężko) i jakoś się wygrzebałam. Co jeszcze może mi ten wirus zrobić? Mam przez niego wpaść w nerwicę lub w depresję? Nie dam sobie zniszczyć psychiki wirusem od katarku