za ta nalewke to raczej mi sie oberwie jak jeszcze raz przypomne
tego sie nie pije samego - sluzy podobnie jak angostura jako dodatek do koktajli lub kawy (z herbata nie eksperymentowalam)
chociaz malutki kieliszeczek dobrze schlodzonego mozna na poprawe trawienia zaryzykowac.
Piołunówkę piłem, gębę wykrzywia straszliwie, ale później lekko na żołądku, ja już przestaje palić w gębie.
nie piłeś czystej. Podobnie jak po absyncie widzisz smoki
Nieprawda, Piłem absynt. Gorzkie, mocne i ogień w środku organizmu, ale jak przejdzie robi się czysto w kichach. I lżej na “sercu”.
A smoki to po wszystkim zobaczysz, jak za dużo tego chlania. Ja po kilku dniach chlania whisky, jak już doszedłem, to ze dwa dni sny na jawie miałem. I to był u mnie koniec z łyskaczem.
No nie ten absynt
Absynt własnego chowu też występuje. Ale chlanie, to już za mną.
Jak i za mną. Mamy piwo.
I tego się trzymajmy.
a nalewke trojanka litewska?
nie wiem co w tym jest, ale w obie strony smakuje tak samo…
absynt pilam, najbardziej podobal mi sie sposob podawania…
To też z piołunem i jeszcze czymś. Całkiem niezłe zdrowotnie. Tylko ten smak.
Mnie na Ukrainie dali samogonu na piołunie z 50%. Jak walnąłem pół szklanki, to myślałem, że po ścianach mnie trzepać będzie. Poza tym ten bimber nieczysto był zrobiony i to psuło mnie sprawę. Fuzel za mocno trzymał.
Więcej było spirytu. 50 % dhc jest śmiertelne.
To ja już od dawna nie żyję…
Uwież tyle nie było.
srebra łyżeczka nad ogniem?
Piotrek, mocniejsze zażywałem i żyję. Jak spróbuję, to mylę się, góra o 5%.
Kiedyś pod Słupskiem na działce czysty, 98% pod wodę z węża i szczypiorek. Teraz bym tego nie przeżył.
Kiedyś w 90 latach byłem na disco… kolega mówi masz sprita na stoliku. Prawie zszedłem.
Sporo znam takich historii. ale to przy piwie.
Chyba znamy podobne czasy