Zawsze unikałem przysług dla znajomych, bo nie dość, że za darmo, to potem marudzą. Ale jeden z moich najlepszych klientów (znamy się ponad 20 lat) chce, żebym mu coś tam zrobił w domu. Normalnie za taką pracę wziąłbym przyzwoitą sumkę, ale w sumie nie chcę, bo obawiam się, że wpłynie to na stosunki biznesowe, a mały szybki zysk nie jest wart ryzyka. Z drugiej strony to może być nawet dwa dni pracy. Jakbyście postąpili i dlaczego?
Jak coś robię dla znajomych to zawsze taniej. Tak mam.
Od dobrych znajomych nigdy pieniędzy za moją pracę nie biorę … chyba że jakieś płynne gratyfikacje.
Na szczęście jestem jednostką aspołeczną i mam mało znajomych.
Barterowo, usluga za usluge, kiedys Ty bedziesz potrzebowal.
Z tym szybkim zyskiem to masz racje, nie zawsze warto, nawet jak to okrezna droga to zyczliwosc wraca. A jak juz, to symboliczne wynagrodzenie w postaci usmiechu?
Daj sobie spokój będzie marudzenie, zawsze tak jest. Zdarza się, że moja firma świadczy uslugi znajomym. Zasadę mam zawsze taką samą, nie ma rabatów a umowa jak z obcym. Inaczej się nie godzę
Uumowa umową, ale czasem cos z dobrego serca zrobic?
To wraca
Asertywnosc nie szkodzi, ale od regul sa wyjatki😉
@Szczery_do_BULU
Jakie sa szanse na dobre slowo?
Jak to dobry znajomy to zrób mu taniej. To podtrzyma relacje i być może korzystnie wpłynie na reklamę.
Z dobrego serca to mogę komuś zrobić zakupy jak jest chory, a nie zasuwać 2 dni bo się znamy.
Mam kolegę jubilera, cenię sobie jego pracę i mam isc do niego i powiedzieć, żeby dal rabat bo się znamy? To jest wyzysk i bezczelność. Nie lubię takich sytuacji. Oczekuję wynagrodzenia za swoją pracę (należytego) i tak samo traktuję innych. Koledze elektrykowi pracę tak samo od punktu jak inny klient, bo to jest szacunek. Kupelstwo jest dobre, ale nigdy na gruncie zawodowym.
To sa dwie rozne sprawy
Jednorazowa usluga? Tak ale zostac bezplatnyym sluzacym? Kolega zadal pytanie ogólne a tu sie zgadzam na ile warto?
Ja też, czasami wręcz za darmo.
Wszystko zależy od tego jaką masz sytuację życiową i co to za przysługa, oraz kwestia potencjalnych zysków i strat…
Tyle, że to mogą być nawet 2 dni pracy, a nie jesteśmy takimi kolegami, żeby się np. odwiedzać w celach towarzyskich (zawsze staram się unikać wiązania biznesu z prywatnymi kontaktami). Owszem, chodzimy zjeść razem lunch albo czasem obiad, dajemy sobie prezenty płynne na święta, ale np. nasze żony się nie znają wcale…
To wystaw kosztorys
Na pewno to doceni. Nie wiem jeszcze co zrobię. Niby mówi, że zapłaci. Po normalnej cenie to spore pieniądze, jak mu dam za np. pół ceny, to się cenił nie będę. Skłaniam się jednak ku temu, że stracę…
Taniej to bez sensu, bo ja cenię swoje usługi, A nuż opowie komuś za ile zrobiłem i inny klient będzie chciał obniżkę?
Ryzyko handlowe? To jak ruletka
Dobry ziom nikomu nie powie.
Ja jestem elastyczna w sprzedaży moich prac/usług. Oficjalną cenę mam skalkulowaną, ale bliskim znajomym sprzedaję (jeśli coś zamawiają trochę taniej. Nieraz zrobię coś, co daję komuś za darmo, ot tak, z sympatii. Co do korepetycji, mam rozeznanie kogo na co stać, cena jest zmienna. Są dzieci, którym pomagam gratis (nawet nie proszę o skopanie ogródka)
Mogę sobie na to pozwolić, bo to nie jest moja zasadnicza praca.
Chyba, że się zjara lub nawali
Siła wyższa