Konsekwentnie odwiedzam te osty które już ostatnio tak ładnie kwitły. Odwiedzam w drodze do Pagaja, pubu wśród zieleni na brzegu Odry.
Dziś już nie są one ani piękne i dumne, ani zielone i kwitnące. Pylą nasionami albo już się wypyliły. Zestarzały się, zbrzydły. Normalnie życie.
Skorzystałam z chłodu w moich regionie. Załatwiłam kilka ważnych spraw poza domem, dzisiaj leżę plackiem prawie cały dzień (angina ropna).
Muszę cholerę wypędzić z siebie
Upał- źle.
Chłód- jeszcze gorzej, czuję się, jakbym straciła poczucie czasu.
Najgorsze są te przeskoki. Wczoraj się pociłem w cienkim tiszercie, dziś się rozglądam za flanelową.
Anginę to ja miewałem co miesiąc w latach smarkatych a Ty skąd się tego teraz nabawiłaś? Lody były w większej ilości?
Wracaj szybko do zdrowia,
To nie lody. Tak reaguję na wypicie jakiegokolwiek napoju, wody, mleka, i co tam jeszcze w lodówce się chłodzi.
Wiem o tym od co najmniej ćwierć wieku, staram się trzymać dyscyplinę, i bęc, pękłam w weekend, teraz muszę karę ponieść
Lakier jest o tyle dobry, że tworzy także warstwę ochronną przed zniszczeniem.
Jest jeszcze jeden sposób. W mojej ocenie najtańszy.
Użyj farbek do tkanin, nie te z netu super wypasione, wystarczą te stare, od wieków znane saszetki.
Normalnie wrzuca się materiał do gara z rozpuszczoną fabryką, ja robiłam to po swojemu. Zagotowałam fabrykę, dodałam trochę octu i włożyłam do roztworu różne rzeczy. Też bawiłam się kiedyś stroikami.
Całą fabrykę zagotowałaś @efka? No, no.
Przypomniałaś mi jak mama w domu najpierw przerabiała ze starego na nas, dzieci, a potem farbkowała to. A ocet dla utrwalenia. Na kuchni specjalny gar i musiałem taką dużą warzechą mieszać. Co ciekawe, zawsze na niebiesko. Zawsze w domu była farba indygo.
W Opolu też zrobiono kawał “dobrej” roboty. Pod dużym placem zrobiono piętrowy parking a z góry oczywiści kamienne płyty. Z głównej ulicy zrobiono deptak cały wyłożony szlifowanym granitem. Aby zamknąć gębę ekologom zostawiono parę małych obramowań z ziemią. A ponadto, chyba aby własne sumienie uspokoić, stawia się donice z kwiatami. A to w końcu nie jest to samo, to jest nędzna namiastka żywej ziemi połączonej z Ziemią…
Zastanawiam się kto płaci podatek deszczowy od tych połaci. A przecież wiem, my mieszkańcy płacimy.
Ostatnio coraz więcej się mówi o tych zabetonowanych hektarach w miastach.