Na Tolka Banana byłem już za poważny, Podróż za jeden uśmiech, Do przerwy i Marka Piegusa miałem przeczytane, zanim seriale powstały. Prawdę mówiąc, to z tych seriali tylko Marek Piegus mi się podobał, ale ja wtedy już dorosły byłem i “miałem inny podgląd na tę sprawę”, jak mówił Kobuszewski do Brusikiewicza w słynnem skeczu; - Dług…
Pamiętam, że wtedy jeszcze były Przygody psa Cywila i Karino, czy jakoś tak. Ja wtedy byłem w dobie licznych “żeniaczek”
Czyli nie Twoj czas.I rzadko az tak sie roznimy.Karino i Cywil to bylo filmowe dno.Bez akcji z topornymi scenariuszami…Bez sladu odniesienia dla dzieci lub młodzieży.No chyba ze mialy wychowywac “za wszelką cene”
Natomiast obok"Grubego",jedyny serial jakiego wtedy nie trawilem to Marek Piegus…Tutaj trzeba bylo reki Stanislawa Jedryki ktory byl jeden,jedyny i niepowtarzalny.Tak dla dzieci jak i mlodzieży.Tolek Banan dla kogos kto byl wtedy w klasie 6-8 byl pozycją kultową.
Aj-wen-hoooooo!!!
A ja pamietam muze z czołówki Thierry-śmiałka…I stąd juz tylko krok do mojej ulubionej,serialowej muzy czyli Arsene Lupin…Mialem kiedys wyryty na pamieć głos lektora z wszystkimi zapowiedziami
A kto pamięta serial (tez francuski) “Rodzina Durtolów”? To było takiej rodzinie mieszkającej na barce pływającej po rzekach i kanałach Francji. Tez pierwsza połowa lat 70.
I tu tez cytaty w codziennym jezyku…Ile razy,chcac podkreslic zgode lub wspolną radość,mawialem do najblizej postawionego kolegi:Grognard,szampana!
Tyle ze to wypadlo z obiegu bo filmu nikt jakos nie powtarza…
Na czele z kryminalnymi.Brygady Tygrysa na przyklad!
Ale przypomnial mi sie obyczajowy,swietny serial z poczatku lat 70-tych[ u nas nieco pozniej],“Panie na Mogadorze”,z Marie Jose Nat…
Byl.Pamietam…Tzn.poki co,sam tytul i pewnie bede musial sie posilkowac jakimś pasemkiem z wiki,czego unikam jak ognia…No ale tu nie mam swych"ksiąg"
I pamietam ze moj kolega tez uzywal jakiejs gadki z tego serialu…Hmmmm
Bo bylo i wiecej rodzinnych opowiesci bez slowa"rodzina" w tytule.Wiekszość w niedziele.
Pamietam serial dziejacy sie w czasie wojennym na jakims zamku we Francji.Losy rodziny przez pryzmat okupacji…Nosil chyba tytul"Diana" a debiutowala w nim Patsy Kensit…
Tyle ze bardzo podobny rys mial miejsce w innym serialu,tez w pol. lat 80-tych z Courtney Cox jako dziewczyną-pilotem…I teraz juz nie wiem czy mi sie to nie zlewa w jedno
Seriale maja to do siebie.
Ja podziwialam niezyjaca juz mame kolegi w kwestii latynoskich tasiemcow - nie tylko odrozniala poszczegolne tytuly, ale byla w stanie wymienic bohaterow z rolami drugoplanowymi wlacznie.
A bylo tego w polskiej TV kilka jak nie kilkanascie na roznych kanalach.
Pamietam…Uodporniony bylem na Isaure.Po prostu bylo w tym wszystko co najgorsze.Na czele z groteskową Lucelia Santos
Ale juz “W kamiennym kregu”,serial KOMPLETNIE o niczym z cała masą kabotyńskich zachowan aktorow z hollywoodzkimi kompleksami plus…z ogrodowymi krasnalami tworzacymi w czołówce ów “krąg”…Cos tak koszmarnego ze az…oglądałem jak wszystko co mi sie w glowie nie miesciło…Poza tym,jak kazde zjawisko na styku masowej kultury,obyczajowosci,egzotyki wtedy mnie jeszcze fascynowalo.Az nastalo disco polo,tzw. klubowa muzyka i moja fascynacja sie skonczyla raczej bezpowrotnie.
Byl jeszcze inny serial.Nazywal sie Avenida Paulista.Grala tam Sonja Braga ktora potem wyplynela w jakims filmie z Robertem Redfordem…Jej serialowa corka byla zjawiskowo piekna ale najwiekszym “magnesem” byl aktor ktoremu chyba przez caly czas realizacji filmu,zdawalo sie ze byl…Alem Pacino Chyba nie smialem sie tak nawet przy najlepszych filmach z Louisem De Funesem