Sąsiad...Po poznańsku,"sunsiod"

Przekleństwo czy błogosławieństwo
A może coś pomiędzy?
Jeszcze 20 lat temu,strzelałem jak do ruskiego śmiecia.
Dzisiaj…Sam nie wiem.Jednych lubię,inni bardzo przeszkadzają…
Nie przepadam za tym rodzajem wymuszonej wzajemności kiedy sie wie że"ciąg dalszy nastąpi"
Nie lubie być skazany na kontakty…
Ale też neutralność może być swego rodzaju ulgą.Po prostu,mozna sobie tym doopy nie zawracać…
I taki stan,mam w Poznaniu.3-4 pogaduchy na rok.Kryminalisci juz nie żyją lub odsiadują…
A ci co zostali,chleją na podwórku w sposób…powiedzmy,przyjazny :innocent:
Ich dni są policzone…

4 polubienia

Wprowadzając się gdzieś człowiek nigdy nie wie, co go czeka. Czasem wprowadzamy się już “na zawsze” i jeśli się ktoś bardzo uciążliwy trafi, to normalnie nie wiadomo, co z nim zrobić. Przecież się go nie pobije.
Małe dzieci hałasują, ale kiedyś przecież wyrosną, jakieś małżeństwo się wydziera, ale kiedyś przecież się rozwiodą i będzie spokój. A co zrobić z narkomanką? alkoholiczką/ puszczalską (lub zarabiającą tyłkiem - nie wiem). Drze się taka za ścianą, czasem w nocy i ma żółte papiery. No przecież nie będę wzywała władzy z takiego powodu i to nawet nie ze względu na nią tylko na to, że wtedy, to już zupełnie nie będzie mowy o spaniu.

4 polubienia

Przed sasiadem nie uciekniesz …:rofl::rofl::rofl:
Nadgorliwosci sasiedzkiej nie lubię.
A do niedawna mialam koszmarnych mieszkajacych bezposrednio pode mną, na szczescie nowi jak na razie sa OK.
Przynajmniej posprzatali, nie ma ich jak szczurow w kanale i plaga karaluchow wlazacych z dołu sie skonczyla.
Przez ścianę tez sa nowi, malzenstwo Hiszpan i Ukrainka plus dwie corki czasem tesciowie. Normalni.
W ogole sporo mieszkan zmienilo wlascicieli sie - ale pojawia się dopiero w wakacje, a wiecej wyjdzie na dorocznym zebraniu, kiedy rozlicza sie ubiegły rok i ustala budzet na nastepny. Bo to jest rodzaj wspolnoty mieszkaniowej, troche inny model niz polski, nie dajacy wlascicielom wiecej niz dwoch mieszkań głosów proporcjonalnie.

4 polubienia

Hiszpan i Ukrainka…Ciekawe jak na siebie wpadli :innocent:
Ale to chyba łatwiejsze niz Hiszpan i Francuzka :wink:

3 polubienia

Dlaczego? Malzenstwa hiszpańsko francuskie wcale nie są takie rzadkie.
Ludzie się dobieraja często na zasadach sobie tylko znanych i jesli jest im z tym dobrze?

5 polubień

Sąsiadów mam ok. Nie narzekam.

3 polubienia

Sąsiad to dobra rzecz. Kurier może u niego paczkę zostawić. Trzeba dobrze z ludźmi żyć. I po cichu pić :wink:

4 polubienia

Kolejny temat rzeka…
Przerobilem chyba wszystko,o czym wspomniałaś
Ale najpierw była komuna i przymusowe"zagęszczanie"
No i zagęscili nam dzicz najgorszego gatunku z którą moj ojciec zmagał sie aż do śmierci.A ja po nim przez kolejnych,blisko 20 lat…
Wyobraz sobie wspólny korytarz i wspolną łazienke z piecem w którym najpierw trzeba było napalic aby była ciepla woda…W latach 50-tych,byla jeszcze wspólna kuchnia…Ale tego juz na szczescie nie pamietam…
Wrzaski,powroty spitej w trupa bandy dwóch braci sąsiadów,rzygi na korytarzu,siki pieprzonego pinczerka…I kradziejstwo.Jareczek ukradl nam radio w sylwestra.Tym razem policja dala radę i byl spokój przez miesiąc…
A kiedy wrócił,wieszal sie na balkonie…Z miłości do mojej siostry :face_with_raised_eyebrow:
Gdzina 7 rano a za ścianą,nad Twoją głową zaczyna sie wiercenie bo ów obmyślił sobie wieszaki na odzież :rage:
Podobno zgłosiłem ponad 20 skarg pisemnych.Potem były 3 rozprawy w sądzie.Min. o pobicie…Wracalem z radia a tu pijane śmiecie w drzwiach."Oskarżyli mnie"o podsluchiwanie z łazienki!I jeden z nich sie na mnie rzucił…
Moja rodzinka zdążyła zadzwonić na policję ale byliśmy juz skotłowani na podlodze w morzu krwi…Po sąsiedzku :rage:
Koszmar skonczył sie w 2003 roku
Tak myslałem.
Po wszystkich pismach i procesach,dostlismy propozycje wziecia mieszkania.Samodzielnego ale…zdewastowanego.To akurat nie robilo na mnie wrazenia.Niemniej…W 2003 roku,po sąsiedzku,mieszkanie mi okradziono,trzy razy kradziono mi wegiel z piwnicy aż"wreszcie"ukradziono nam samochód.Wszystko w pół roku.
Na szczescie nawet wtedy coorvy zlodziejskie nie uważały cd oraz płyt za majątek…Zniknąl natomiast sprzęt…
Policja nie jest niestety w Polszy,angielska i gdy zglosilem ze ślady [mokre] prowadzą tu i tam,powiedziano mi bym przestał oglądać filmy gangsterskie…A sprawe umorzono…Cóż…Coorva coorvie łba nie urwie… :neutral_face:
Teraz odpoczywam.
Nad głową kancelaria.Obok jazzowe towarzystwo [jakies warsztaty].Bydło z 3 pietra juz zdechło a ten co kradł węgiel,zostal przepisowo rozjechany na jakimś moście.“Moi” donieśli mi gdy kiedyś wyrwalem sie na piwo i mnie poznali…Po tylu latach [ochroniarze ze Stajenki Pegaza z lat 90-tych]
Dobra,starczy :wink:

4 polubienia

Wiele się działo w Twoim życiu, a ja mam Cię za młodego chłopaka:))

4 polubienia

Tak za dobrze, to też czasem uciążliwe. Mam trzy zaprzyjaźnione i codziennie tak średnio dwie wpadają do mnie na kawkę.

  • cześć, przyszłam do ciebie na kawkę.
    I stoi taka i uśmiecha się, bo myśli, że ja się cieszę.
    No to co mam zrobić? Powiedzieć, że mi się nie chce, skoro ona się uśmiecha, bo myśli, że ja się cieszę|? No cieszę się, ale nie aż tak i idę robić tę kawkę i przez następną godzinę siedzę i słucham głupotek, bo gadać mi się najczęściej nie chce. Im to nie przeszkadza, bo wolą gadać niż słuchać. No to niech już gadają :wink:
4 polubienia

Nooo…Dziekuję :grin: :rofl:
A to mnie zaskoczyłaś…Stukneła mi "60"i,choć nigdy nie zwracalem na to uwagi,nagle stałem sie ciut wrażliwy na tym punkcie… :upside_down_face:
Jesli mogę prosić…Traktuj mnie dalej tak samo,please!!! :laughing:

3 polubienia

Malownicze i urozmaicone miałeś życie z tymi sąsiadami. To ja już się cieszę z wpadania na kawki :smiley:

3 polubienia

No to uzyles jak pies w studni.

“użyłem”? :thinking:

Oj te sasiedzkie kawki to gorsze niz kawki🤣

2 polubienia

Mam takiego pecha, że przez całe życie trafiam na jakichś uprzykrzających życie sąsiadów. Z drugiej strony owi sąsiedzi mają niesamowite szczęście mieszkać w sąsiedztwie tak miłej, pogodnie nastawionej i idealnej osoby, jak właśnie ja. :upside_down_face:

5 polubień

W czasie przeszlym, bo wynika, ze się poprawilo?
Ja jakos na ogol mialam szczescie - nawet jak ze wzgledu na pracę i mozliwosci wynajęcia mieszkalismy z kimś dzielac salon, kuchnie i lazienke (w obu przypadkach byla to para) większych konfliktów nie bylo - czasem o lazienke, konkretnie, ze makijaz to robi sie przy toaletce a nie w toalecie :wink:

3 polubienia

Nie znalem określenia “pies w studni”
Teraz jest tak jak napisalem.Odpoczywam.
Ale na słowo" sąsiad" zwykłem reagować jak babcia mego dawnego kolegi [o wdziecznym nazwisku Grzybek] na słowo “komunista” :rage:

2 polubienia

Wychodze z założenia ze wszystko w życiu ma swoj czas i miejsce.A może i ukryty sens…Ale nie życzyłbym Tobie takiego"urozmaicenia",nie mówiac juz o"malowniczości"

4 polubienia

Ze studnią to wiele powiedzen jest zwiazanych. To chyba pochodzi z przedwojennych rubieży Rzeczpospolitej?

1 polubienie