Pisze z tel.
Pegula - sakkari 2:0.
Sabalenka - Rybakina 6:2 3:5 - mecz niedokończony.
Pisze z tel.
Pegula - sakkari 2:0.
Sabalenka - Rybakina 6:2 3:5 - mecz niedokończony.
A Hurkacz w PAryżu wykazał się w 1 secie totalną indolencją i przerżnął 1:6. Na szczescie obudził się w 2 secie i wygrał 6:4.
W 3 secie prowadzi 2:1. 3:2. 3:4 - Hubi dał się przełamać. 4:6.
I znowu…Ledwie człowiek zaczyna wierzyc to Hurkacz zawodzi
A więc, panie dzieju, tak; - Iga roztrzaskała Jabeur krótko i na temat 6:1 6:2 i w półfinale grać będzie z Sabalenką, która pokonała Rybakinę w ciężkim boju 6:2 3:6 6:3.
Gauff natomiast wymęczyła Vondrousową 5:7 7:6 6:3.
Widziałem tylko mecz Igi ponieważ córka nie ma cyfrówki, a tylko na tym kanale można oglądać, qrva jego mać, Igę. Polskiej tv jakaś tam Iga nie interesuje.
W spotkaniu tym wygrała jakość, Ons odjechał nie tylko pociąg ale i dworzec razem z peronami.
Na szczęście mam tu dobrego kumpla, który posiada możliwość oglądania na Canal + i jest fajnie, ale na bieżąco sprawozdać nie mogę.
Pozostałe oba pojedynki obejrzę później w powtórkach i wypowiem się na ten temat po obejrzeniu.
Znam wszystkie wyniki jak również karygodną postawę polskich telewzji…Mam nadzieje że odpowiedzialni za ten haniebny stan rzecz w tzw. tv publicznej,kiedyś za to zapłacą.
Mecz z Tunezyjką był chyba najbardziej jednostronnym z wszystkich dotychczasowych.Zresztą…Żadne"chyba".
Właśnie obejrzałem powtórkę drugiego seta meczu Igi.
Gra do jednej bramki ale…Ons w ogóle nie biegała!!!Jak po ciężkiej imprezie…
Iga wygrałaby ten mecz z zamknietymi oczami.
A ma piękne oczy i inteligentne spojrzenie…
Oglądnąłem wszystkie dotychczasowe mecze tego turnieju i wyraźnie widzę, iż Iga najlepiej biega po korcie.
A teraz trzymamy kciuki za nią, by wygrała z gabarenką, moim zdaniem jest tu faworytką, ale…, w sporcie różnie bywa. Czeka mnie nieprzespana noc albowiem najpierw grać będzie Pegula z Gauff i tego odpuścić nie wolno żadną miarą, no a następnie, wiadomo…
Właśnie wróciłem z wnukiem ze Szczecina i tam obejrzałem powtórki wczorajszych zmagań.
Mecz uryny z Rybakiną wznowiono po kilkugodzinnej przerwie i, niestety Rybakina gładko przerżnęła bez żadnej historii.
Ciekawiej było na Gauff z Vondrousową i losy dwóch setów ważyły się do samego końca, w trzecim Czeszka zrezygnowała po kilku nieudanych gemach.
A teraz jeszcze coś bardzo istotnego o tym turnieju. Otóż, tenisistki nie tylko walczą przeciwko sobie, ale także z pogodą i… kortem… Leje i piździ gorzej niż w kieleckiem. Przerwa w grze goni przerwę. Władze WTA już od dłuższego czasu robią organizacyjną siarę, ale w tym Mastersie dali dupy po całości i z terminem, i miejscem rozgrywek. Cancun, to urocza miejscowość nadmorska, ale turnieje tenisowe tu powinny odbywać się pod dachem. Poda i wieje, wieje i pada, a na dodatek nowy kort jest niezbyt gładki. tzn, nie za płaski… Budowę tego obiektu zakończono na kilka godzin przed rozpoczęciem turnieju. I tu wybieganie Igi jest niezwykle istotne.
Widać było nieraz przy serwisie, że gdy któraś podrzucała piłkę, to ona, ta piłka szła w bok, bo, akurat był silny podmuch.
To by było na tyle dziś z mej strony, bo zaraz mamy domową imprezę integracyjną, przychodzą przyjaciele córki i tego ten…
Cancun o tej porze roku to jak mistrzostwa swiata w pilce noznej w Katarze, czy planowane w Arabii Saudyjskiej.
Apogeum huraganowe przypada na pazdziernik/listopad.
A w ogóle juz takie nie za bardzo urocze, w przewodnikach turystycznch jest oznaczone “bezpieczne, jak na Meksyk” zgodnie z nazwą, ktora w jezyku Majow oznacza “gniazdo żmij” (węży).
Aczkolwiek moze to europejski punkt widzenia, bo u nich jednym z glownych bogów byl Pierzasty Wąż, rządzący wiatrem.
Jak zarządza to widac po turnieju…
Moze Idze jednak sprzyjać będzie? Bo byl to osobnik raczej opiekunczy.
Zrodzony z matki dziewicy (przypominajacej nieco boginie Kali) i miał brata blizniaka (pana nocy i smierci)? To może po starej znajomości?
Navratilova broniła decyzji przyznania organizacji turnieju Cancun.
Ale takie karygodne decyzje zapadają w myśl poprawności politycznej i są de facto,antysportowe!
Tylko patrzeć jak mistrzostwa w hokeju zorganizują w Kenii😡
Nie wiem do końca,z czego to wynika ale decydenci w większości dyscyplin sportowych,są dzisiaj tak bezwstydnie głupi że coraz trudniej to znosić.
Tu nie o poprawność chodzi, a bezczelnie i na rympał o kasę. Ktoś tu nieźle kogoś podpłacił. Ale to nie wszystko, bo włodarze WTA zamiarują wiele turniejów przenieść na arabskie ziemie. Szejkowie płacą bajecznie, co widać po kopanej…
Pegula ograła Gauff bezproblemowo 6:2 6:1. Zaskoczyła mnie bardzo słaba postawa Coco. Sam mecz był przerywany, a wiatr dodatkowo mieszał. Uwaga na Pegulę, demonstruje na tym turnieju wyborną formę.
Prawdziwy cyrk zaczął się dopiero gdy na kort wyszły Iga i Sabalenka.
Wichura zawiewała na kort jakieś drobne przedmioty i zaczęło lać. Ostatecznie łaskawie zdecydowano się przerwać grę przy stanie 2:1 dla Igi, 30:30 czwartym… przy serwisie Sabalenki. Mecz zostanie prawdopodobnie po kilkunastu godzinach wznowiony, a więc najbliższej nocy ok 23.00.
Do tego dochodzi debel, który jest czasowo jest jeszcze w powijakach, bo nie rozegrano do końca grup.
Żeby było “śmieszniej”, to w 2 dni po tym Mastersie ma być w Hiszpanii Billie Jean King King Cup i kilka zawodniczek grających w Cancun ma zaplanowaną grę w tej imprezie.
Powiedzieć skandal, to nic nie powiedzieć.
Czeska Ostrawa, która zgłosiła akces zorganizowania WTA FINALS została przez WTA zignorowana. Czesi oferowali komfortową infrastrukturę i zapełnione trybuny, przecież na Igę z samej Polski przyjechało by multum kibiców. Ostrawa organizowała tam WTA 500 i świetnie to wychodziło.
I ciekawostka w odniesieniu do Nawratilovej. Otóż, nasza “wielka tenisowa gwiazda” Magda Linnette w dwóch poczytnych wywiadach zaopiniowała, iż jest jak najbardziej za meksykańską lokalizacją Mastera, bo w Ostrawie hotel jest daleko od kortów, gdzieś na jakimś uboczu. Mogła sobie tak powiedzieć ponieważ udział w WTA FINALS w całej jej karierze nie zagrozi…
To tyle na dziś z mojej strony…, idę odsypiać…
Wiem to wszystko ale dla mnie to polityka.Czesto nastawiona na kase ale kwestia Ostrawy mowi sama za siebie.Jakość zupełnie sie nie liczy…
No I mamy final final w Cancun!!!
Iga przeprowadziła egzekucje Sabalenki 6:3;6:2 i awansowała do finału turnieju w Cancun.
Teraz Jessica Pegula i chyba mimo wariackich warunków do gry,mozna powiedzieć ze w finale zagrają zdecydowanie 2 najlepsze zawodniczki tego turnieju.
Iga Świątek jest dosłownie o krok od powrotu na tenisowy tron!
Warto było nie spać, żeby to zobaczyć, szczególnie jak gabaryna połamała swą rakietę o kort i wydawała dzikie wrzaski.
W środku dnia wrócę do tematu, bo teraz, wiadomo, odespać tę noc i jeszcze wyspać się na zapas na najbliższą.
Nazwać grę Igi koncertem, to za mało. Ona od pierwszego swego pojedynku w Pekinie do ostatniego z Sabalenką w Cancun gra wyśmienicie bez żadnych zawahań, koncentracja, spokój, pewność siebie, konsekwencja, że o umiejętnościach nie wspomnę. Z Pegulą zapowiada się ciekawie bo i ta jest w świetnej dyspozycji. Coś mi mówi, że jednak Iga sobie poradzi. i będzie to tenisowa uczta.
Wracając do Sabalenki, to pierwsza rakieta została zdominowana przez Igę i, choć wychodziła ze skóry, nie udało jej się wyjść z pod presji jaką jej Iga narzuciła. Na bombowe serwisy gabarenki odpowiadała równie potężnymi strzałami i od razu ustawiała wymianę pod siebie.
Po prostu radość dla oczu i balsam na duszę…
Pegula jest bardzo trudnym przeciwnikiem gdy jest w formie.Bardziej rzemieślnik niz gwiazda od fejerwerków i w swej najlepszej formie jest do pokonania chyba tylko przez Igę.Lub,jak to u kobiet bywa,kogoś kto akurat zagra życiówkę.
Stawiam na Igę bo atakuje bardzo pewnie.
Mam nadzieje że i tak sie ten mecz zacznie.Od ataku!
Iga Świątek-Jessica Pegula 6:1;6:0
Zawsze twierdziłem ze to najlepsza zawodniczka na świecie.
Zawsze broniłem jej słabszych momentów bo każda tenisistka je ma i żadna nigdy nie gra tak samo przez cały sezon.To po prostu wykluczone.
I nawet jeśli Iga traciła głupie gemy czy nawet sety,uwazalem i uważam ze to w jej przypadku, nic nie znaczy.
Ale żeby w finale prestiżowego ATP Finals rozgromić swietnie dotąd grająca Pegule,niemal całkowicie do zera???
Nie przypominam sobie żadnego finału prestiżowej imprezy, by przewaga jednej zawodniczki nad druga była aż taka!Podkreślam,W FINALE!!!
Czasem turnieje kończące sezon są jak…mittyngi lekkoatletyczne po finałach Grand Prix.Nudnawe i na średnim poziomie.
Polka nie pozostawiła nikomu nawet odrobinki złudzeń.
Nie wiem jakich słów używają komentatorzy bo jestem w pracy a i tak mialem szczęście na podglad bez dźwięku…W końcu MUSI zabraknąć słów by to opisać!
I kilka moich refleksji w tym pięknym temacie.
Wychodzi na to, że życiowa forma Peguli to za mało na normalną formę Igi…
Napisałem w poprzednim swym komentarzu, że spodziewam się tenisowej uczty, ale rację miałem połowicznie, bo ucztą dla oczu i serca była tylko gra naszej Igi.
Zjawisko zmiatania z kortu rywalek powróciło w Pekinie i trwa do dziś.
Jeżeli ze swoją dyspozycją Iga wejdzie w nowy sezon, znów stanie się koszmarem dla reszty “peletonu”…
Przed meczem z Pegulą poznałem opinie przedmeczowe kilku tenisowych legend. I tak; Navratilova stawiała na Pegulę, nazywając ją skałą, ale już Evert zdecydowanie twierdziła, że Iga przyjechała tu po swoje, po to by wrócić na tron i zrobi to. Podobnie do Evert wypowiadał się Connors. I jeszcze ktoś, nie pamiętam kto, powiedział, że Iga nie gra w finałach, ona finały, po prostu wygrywa…
Iga pokazała zatem pani Navratilowej, że potrafi kruszyć skały.
To co zademonstrowała w tym turnieju, to było kwintesencją wygrywania w tenisa.
Właściwie tylko Vondrousowa i Gauff powalczyły z Igą, każda z nich w “aż” jednym secie. Pozostałych przeciwniczek nie było nawet na to stać, a to czołowe rakiety świata.
Z Pegulą Iga walczyła, tak jak z pozostałymi, doprowadzając ją do rzucania rakietami i ich wymieniania.
W pierwszym swoim wygranym RG Iga chyba Krejcikovej w finale zaserwowała rowera…
Ave Cesarzowa…!!!
Obejrzałem w życiu setki spotkań tenisowych, ze szczególnym uwzględnieniem lat 2004-2007…Po prostu nie da się pamiętać wszystkiego a już patrzeć pod katem takich zwycięstw,nawet mi do głowy nie przyszło…
Czasem wydawało mi się ze pamietam jakieś mecze J.Henin czy J.Dementiewej na których elegancję i wdzięk zwracałem kiedyś większą niż zazwyczaj,uwage ale…To mało prawdopodobne bym potrafił wszystko właściwie umieścić w czasie.
Moze teraz to sie zmieni
Skoro przy tenisie jesteśmy…
Nasz młodziak,Maks Kaśnikowski,zwykł zaskakiwać parę razy do roku…
Tym razem pokonal na turnieju w Calgary,francuskiego wterana,Benoita Paire’a w 3 setach!
Czyli stać go!
Czy jednak kiedyś Maks zaskoczy na dłużej,czy pozostanie wieczną"wielką nadzieją"…Tego chyba nikt nie wie.
Zgadza się, niestety…
Mam podobnie, a im dalej w czas…, eeh…
Złapałem się na tym, że ginie mi z pamięci większość moich walk, zostają tylko te znaczące. Co gorsza i z historii zaczyna mi się zapominać. Po powrocie z Polski mam zamiar wziąć się za całą naszą polską historię od początku. Gruntowne przypomnienie. Zajmie mi to ze 2 miesiące, jak dobrze pójdzie.