Ty to trenujesz podnoszenie ciężarów
A w międzyczasie ci ludzie muszą grać w swych klubach…Nie mówiąc o pucharach…Tak się tylko obniża rangę.Ja już od dawna, w niemal wszystkich sportach zespołowych,czuje przesyt.Nie ma zbyt wielu “świat” sportowych, za to na każdym kroku, rutyna.
Zapewne ci co kibicują jednej drużynie,w jednej dyscyplinie,ciesza się ze w każdym tygodniu niemal,cos się dzieje.
Ja,gdybym miał poświęcać uwagę wszystkiemu co mnie interesuje, w samym tylko sporcie,domagalbym się od życia emerytury już teraz, nie mówiąc o dobie mniej więcej,36 godzinnej…
Zgadza się, Jurku.
Ale kasa, Misiu, kasa. Pierd.lona komercja, która zajechała, m.in, mój ukochany boks. Prawa telewizyjne, reklamy i qoorva, takie inne.
Pamietam ze dawno temu,nauczylem się przyzwyczajać wzrok do szermierki…Bywało w tv pare razy do roku, z ważnych okazji.Dzisiaj to wykluczone
W dodatku zdegradowano dyscyplinę,rezygnujac z turniejów drużynowych na co drugich igrzyskach w niektórych broniach…
Nie,nie chce mi się brnąć w to dalej bo się znowu wściekłe…A w pracy jestem
Eugene…
Niestety nasz mistrz olimpijski Tomala nie dal rady w chodzie na 35 km.Dopiero 19 miejsce…Nawet go za bardzo nie pokazywali…
I co znowu słyszę?Ze w nogach ból i opuchlizny a żołądek mało nie wybucha…Chyba żadna ekipa nie wysłała takiego szpitala do Ameryki
Zapasy też chcieli zlikwidować, jako dyscyplinę olimpijską…, szkoda słów…
Te MŚ w Eugene obnażają władze PZLA.
Wszystkie kategorie wagowe tak pomieszano ze straciłem całkowicie orientacje.Teraz jest jak dla idioty:lekko,srednio i ciężko…A ten podział rodził tradycje i był czymś niemal najciekawszym.Mam na myśli np. 12 kategorii w boksie.I podobnie w zapasach…
W boksie zaczęło się od ośmiu, Po II wojnie, ale nie od razu dołożono dwie, a póżniej jeszze papierową, która, jeszcze wcześniej była w juniorach, a na końcu superciężką,
Dziś w kategoriach straciłem orientację, ale to nie ma znaczenia, bo pięściarstwo od lat nie istnieje, a boks szoruje po dnie.
Podobnie wykastrowano podnoszenie ciężarów.
Tymczasem VNL wygrał Francja pokonując USA 3:2.
Mecz był osobliwym widowiskiem, nie umiem znaleźć określenia na to co oglądałem. Otóż, w pierwszym secie Francuzi wygrali do 16, wgniatając Amerykańców w parkiet, którzy byli marnym tłem dla Francuzów.
W II secie USA próbowało się stawiać, ale na jedną dobrą akcję Amerykanów, Francuzi odpowiadali dwoma, trzema pod rząd i wygrali do 19.
Kiedy III set wydawał się formalnością, trener USA dał na boisko, aż trzech przyjmujących i zdjął głównego atakującego, I wtedy opadła mi szczena, bo zmiana nastąpiła diametralna. Amerykanie zaczęli grać, Francuzi przestali istnieć. Wygrana USA do 15. W czwartym secie trochę się wyrównało, ale i tak Francja go oddała do 21.
No i doszło do tie- breka. Teraz wydawało się, że to USA jest na fali, a tymczasem, Francuzi się odrodzili i po nieprawdopodobnej serii świetnych zagrań szybko zrobiło się 9:2. Amerykanów stać było jeszcze na zdobycie ośmiu punktów, ale to był punkt za punkt i Francja wygrała 15:10.
Czyli znowu niby wszystko na odwrót.Akurat jednak to ze Francja wygra,obstawialem jeszcze w fazie polfinałów.Intuicja jedynie bo nie dzieją sie takie rzeczy po raz pierwszy…
Bardziej liczyłem na Włochy i… Polskę. I wiesz, co Ci powiem? Żeby nie ta siara z USA, to nasze zwycięstwo w turnieju było możliwe.
Za miesiąc mamy Mundial i bronimy tytułu, Fajnie by było, wgrać to po raz trzeci z rzędu, ale jak na taki krótki czas, to, moim zdaniem, tych mankamentów w naszej kadrze jest za dużo, by je wszystkie wyeliminować. Głównie chodzi mi o tzw falowanie. To dotyczy wszystkich drużyn z czołówki światowej, ale, uważam, że polski zespół jest najbardziej falujący. Przeplatamy grę na niebotycznym poziomie z grą, wręcz frajerską. Ale, ale…, wczorajszy mecz z Italią był najstabilniejszy ze wszystkich naszych rozegranych w Bolonii. I takiego czegoś należało by się trzymać. Wczoraj byśmy wygrali z każdym.
Gra sie tak jak przeciwnik pozwala…A poza tym,wlasnie o to chodzi ze caly ten turniej wykazal tylko jedno.Żadne zwyciestwo nikomu niczego nie gwarantuje bo nazajutrz można własnej ekipy nie poznać…
Ale też i przeciwnik gra, jak mu się pozwala. I ta zasada bardziej pasowała do naszej gry z USA.
Robienie podstawowych błędów, wręcz dziecinnych od samego początku meczu, ustawiło to spotkanie, dając swobodę gry rywalowi i zapewniając mu pewien komfort psychiczny. Ten mecz przegraliśmy, bo sami ustawiliśmy się, jako chłopcy do bicia. We wstępnej fazie tych samych Amerykanów ograliśmy 3:1.
Piękny i satysfakcjonujący skrót tenisa widziałem, Alcaraz przegrał przeciwko Musettiemu w finale w Hamburgu.
Im więcej przegranych Alcaraza, tym większa radość…, gdyż myślę, że on tych przegranych naprawdę potrzebuje. Był momemnt, że już zaczęto uważać, że już należy do ścisłej czołówki tenisa. Oczywiście, w rankingu jest już w czołówce, no ale wielu innych zawodników też jest.
Nie wiem jak to wyglada z zewnątrz, ale w Hiszpanii Alcaraza “namaszczaja” na następcę tronu, geniusza i ósmy cud świata tenisowego. To mlody chlopak, wiec łyka te komplementy jak indyk kluski
Te przegrane to mu faktycznie dobrze robią, bo jeszcze gotowy uwierzyć w swoje poslannictwo
Zgadza sie a na tej podstawie,stawiałem ze Polacy sobie poradzą…
Jednak 7 asów serwisowych Amerykanów w decydującej odsłonie,nie ma nic wspólnego z nami a świadczy jedynie ze to drużyna która potrafi wykorzystać słabość przeciwnika własnie wtedy gdy jest to najważniejsze…Nie napotkalo to ŻADNEJ odpowiedzi.
We wstepnej fazie,przegraliśmy z Włochami…Pora sie chyba odzwyczaić że jedno ma wynikać z drugiego
Musze przyznać ze mało co mnie w tenisie ostatnio tak irytowało jak to"koronowanie"Alcaraza…
To dobry i obiecujący zawodnik ale do klasy mistrzowskiej to mu jeszcze daleko.Zagrał cudowny wręcz,mecz z Jannikiem Sinnerem na Wimbledonie [przegrany] i na razie nic nie wskazuje aby miał być lepszy od innych z top-10.
Niebawem kolejna weryfikacja na US Open…A on tymczasem przegrywa z niemal zapomnianym juz Musettim
Skłonność do nadmiernej egzaltacji,najczęściej wynika z niewiedzy.Anglicy przez cale mistrzostwa świata w Eugene,piali na temat swoich a tymczasem okazało sie ze Europa ma tylko gdzieniegdzie w ogóle coś do powiedzenia w konfrontacji z USA.Oczywiście to znacznie bardziej złożony problem niz kwestia jednego talentu ale to pompowanie balonika,jak to sie teraz mówi,moze czasem doprawdy załamać…
Chciejstwo czy durnota???
Ja bym powiedziala, ze w przypadku Hiszpanów cecha narodowa