Co zrobić żeby nie kolonizowały kuchni?
Schować wszystkie owoce do chłodziarki. Umyć owocarkę i sprawdzić kosz na śmieci.
zjeść owoce zanim one to zrobią
ja mialam sloiczek owiniety podziurkowana folia a na dnie troche nadgnilego owocu podlanego odrobina wina - byla to jednak metoda niezbyt skuteczna, bo w upaly to trzeba bylo wymieniac co 12 godzin - bo tyle trwalo od chwili kiedy muszka zlozyla niewidoczne golym okiem jajeczko do chwili kiedy pojawialy sie widoczne golym okiem wypasione larwy, ktore wcale nie zamierzaly sloika opuszczac. Jakbym miala akwarium z drapieznymi rybkami?
jako doswiadczenie biologiczne tak, metoda? nie za bardzo.
teraz uzywam do przecierania blatow sanytolu (a i to rozcienczonego) i staram sie pilnowac, zeby owoce byly zabezpieczone - nie wszystkie daje sie trzymac w lodowce.
Co roku to samo…Nie sadze by byl sposob.
to sie strasznie szybko mnozy.
Z tym to nawet Niesiołowski nie pomoże…
Ale one sa przecież harmonijne.
Trzymaj żarcie w zamknięciu.
Zrobiłam im pułapkę w butelce z odpiłowaną górą, którą to górę zamontowałam gwintem na dół przyklejając. Wlałam płyn do naczyń, łyżkę cukru i piwa tak ze 100-150ml. Niestety na efekty większe trzeba poczekać, ale jak je łapałam w to od sufitu to ileś się udało złapać. Do drugiej stojącej same lazły.
Nie wiem tylko na co one liczą u mnie w pokoju.
Owoce przerobić na weki .
Najpierw to trzeba szczelnie pozamykać wszystko, co jest jedzeniowymi odpadkami.
Wciągam te cholery do odkurzacza.
Wciągałem, ale one wylatają z powrotem…
Mam odkurzacz warsztatowy, który ma taki sakramencki ciąg, że muszki walą z ogromnym impetem w wewnętrzny deflektor i to je raczej zabija na śmierć. To tylko taka moja teoria, w każdym razie już stamtąd nie wychodzą.
Edit: to oczywiście wszystko walka ze skutkami, a powinno się nastawić na prewencję, czyli nie zostawiać na wierzchu owoców
Są takie olejki zapachowe. Jak przecieram blaty, to dodaję na ściereczkę lub gąbeczkę kropelkę herbacianego lub lawendowego (który się trafi). Mam dwie korzyści : ładnie pachnie pastą lub lawendą (tak leciutko) no i muszki gdzieś znikają. Nie wiem - rozpływają się w powietrzu albo zwiewają na dwór.
W ogóle jak czekam na kawę (ekspres), to nie lubię tak stać i się gapić i zwykle w tym czasie przecieram blaty lub zlew, więc może dlatego bardzo rzadko miewam ataki muszek. Może te olejki w jakiś sposób maskują zapach owoców?
Nie tylko owocow.
Raz latem zostawilam w upal kubeczek z resztka czegos w rodzaju zupki chnskiej instant. Tez nie pogardzily, a mowia, ze to trucizna i sama chemia? Wieczorem jak wrocilam do domu to juz dziarsko larwy szykowaly się do inwazji.
Wiekszosc tego fruwajacego dranstwa to przynosi sie ze sklepu czy straganu.
Podobnie jak plesnie.
Sa takie miejsca gdzie lepiej zakupow nie robic.
Dziękuję Wam za moralne wsparcie. Mam jakąś nerwicę na tym tle. Jak mi tak lata to bym zabiła. Olejek zamówiłam, na razie mam miętowy i eukaliptusowy, ale one podobno się przyzwyczajają. No i sprzątam, owoce chowam.
Ino strzelają.
Nie wiem czy w PL sa dostepne produkty s serii sanytol? Wg netu tak.
Uzyj ich do sprzatania kuchni - najlepsze te w spryskiwaczu , wlacznie z myciem wnetrza lodowki. (do lazienki tez sa swietne, ake to inna bajka, tam to zwykle plesnie i bakterie)
Sa to preparaty zwierajace nieszkodliwe dla nas ilosci lizolu - srodka stosowanego od ponad dwoch stuleci do dezynfekcji w szpitalach. Fakt, ze kiedys uzywano tego w zbyt duzym stezeniu i stad bral sie charakterystyczny szpitalny zapach.