Chyba, że uważacie, że tak nie jest.
Ja to sobie próbuję tłumaczyć po mojemu ulubionemu, czyli po biologicznemu.
A zaczęłam się nad tym zastanawiać, kiedy przez dłuższą chwilę nie wstawałam, chociaż miałam taki zamiar, bo nie chciałam, żeby ktoś oglądał moje kuśtykanie. Zebrałam się do wstania dopiero, kiedy byłam sama lub kiedy koleżanka była zajęta i ewidentnie na mnie nie patrzyła, inaczej nie mogłam się przełamać, co jest zastanawiające
Przed np. mocnym rozkaszlaniem się “przy ludziach” albo okazywaniem bólu (czy zwłaszcza płaczem) też zwykle się krępowałam.
Chyba że to ze mną coś jest nie tak.
Ale tak zaczęło mnie to ciekawić, jakie to może mieć uzasadnienia, bo na pewno jest spowodowane przez więcej niż 1 czynnik
Chyba nie dotyczy to wszystkich? Ja tam takich rzeczy nie ukrywam.
Wszystkich pewnie nie. Ja miałam od dziecka instynkt zatajania chorób, dopóki się dało, teraz nie zatajam, ale nie lubię ich okazywać po sobie innym. A z mówieniem na ten sam temat nie mam problemu.
A spróbujesz jakoś wyjaśnić takie zjawisko?
Bo ludzie nie chcą litości i współczucia. Każdy chce być silny, prosty, sprawny, piękny i niezależny. A choroba i związany z nią ból to wszystko niszczy.
Wielu poza tym wstydzi się swego ciała. Nie chcą sie rozbierać, odsłaniać, okazywać słabości.
Ja to sobie nie wyobrażam wizyty u proktologa albo urologa.
Boże…
To juz wolę umrzeć
Najgorsza jest niepełnosprawność i niesamodzielność. Ktoś musi ci wycierac dupę.
Jeśli mnie to kiedyś dotknie to skaczę z wiaduktu. Choćbym się miał tam doczołgać.
Panuje moda na młodych zdrowych i pięknych. Słabości są krytykowane, nawet ubiór jest krytykowany np. sukienka - bo z zeszłego roku:( Ludzie mają coraz mniej empatii. Inwalidzi niby wychodzą z ukrycia, wiele się dla nich robi, ale często też są obserwowani pod kątem: jak też oni sobie radzą no. nie widząc?
Mój kolega, niewidomy tak świetnie poruszał się po znanym otoczeniu, że minęły dwa dni zanim zorientowałam się, że jest niewidomy. Wstydzi się litości, chce być samodzielny i wspaniale sobie radzi w życiu. Tylko czasami potrzebuje pomocy.
To lekarze akurat mnie nie krępują.
Ale znam ludzi, którzy unikają np. ginekologów (albo lekarzy w ogóle) z tych samych przyczyn, ze wstydu.
Ja z lekarzami nie mam żadnego problemu, ale z osobami postronnymi lub bliskimi (zwłaszcza z rodziną, z przyjaciółmi dużo mniej) już tak.
Przystojny ginekolog też by ci nie namieszał w główce?
Dla mnie lekarze i ogólnie wszyscy ludzie, z którymi mam kontakt “służbowy”, są odbierani jako aseksualni.
Też zatajam złe samopoczucie, ale do pewnych granic. Natomiast niesprawności wywołanej chorobą, urazem, nie wstydzę się. Mam kuśtykać, to kuśtykam.
Dlaczego tak? Bo ja wiem? Nigdy nie zastanawiałem się nad tym.
Może uważasz, że okazywanie niedyspozycji to objaw słabości, a chcesz, żeby ludzie postrzegali Cię jako osobę silną, której nic nie dolega.
Może uważasz, że to wstyd okazywać komuś swoje niedomaganie/chorobę.
Może bierzesz z kogoś przykład?
Ja też nie należę do osób, które użalają się nad sobą i ciągle jęczą, że coś ich boli, ale od czasu do czasu sobie pojęczę, na zdrowie.
Spróbuj, musisz się przemóc, żeby komuś, o tym powiedzieć, a będzie Ci lżej zdecydowanie, to żaden wstyd jak Cię noga boli lub kaszlesz.
Wyobraź sobie,że zaczynasz kaszleć w momencie gdy masz coś wygłosić,zaśpiewać itp.
-każdy łapie tą blokadę w takiej chwili.
No i co BYŁOBY gdyby nagle wszyscy zaczęli jęczeć co ich boli,co im dolega itd.
Jasne,że znajdą się i aktorzy lub masochiści,którzy sobie najpierw zrobią kuku,
a potem będą w odpowiednim miejscu i czasie opowiadać jacy to oni BIEDNI…
Może i masz z czymś rację
Tylko np. ja nie mam problemu z mówieniem na ten temat, że coś mi jest. Dopiero, kiedy ktoś to widzi, mi się włącza blokada.
Np. teraz utykając pod czyimś wzrokiem (zwłaszcza z komentarzem, że “naprawdę źle chodzę” czy coś takiego) czułam się mega źle. Mówiąc, że chodzę jak kaleka, że bardzo boli mnie noga albo że nie mogę chodzić, (bez demonstracji) nie mam żadnego problemu.
Z tym kaszlem, który dałam jako przykład, to samo, pamiętam, że mając uporczywy kaszel potrafiłam albo wyjść z pomieszczenia na czas takiego ataku kaszlu, albo tłumić go do etapu podduszania się, żeby tylko nim nie przeszkadzać innym
Albo będąc chora i bardzo osłabiona, musiałam się naprawdę mocno przełamać, żeby poprosić przyjaciółkę, żeby mi podała wodę albo coś kupiła.
Ale wiem, że generalnie dość dużo ludzi ma z takimi rzeczami problem i ciekawi mnie, skąd on się bierze i czemu niektórzy go mają (i to w bardzo różnorodnych formach), a niektórzy wcale, a jeszcze inni wręcz afiszują się z demonstrowaniem wszędzie swoich dolegliwości.
Potocznie:
=Baby narzekają
=Chłopy ukrywają
Rzeczywistość:
=niezależnie od płci,bardziej od charakterów zależne.
Może tkwią w tobie jakieś pierwotne lęki, dziś nie uzasadnione.
Przyszło mi to na myśl teraz, bo przypomniała mi się pewna książka.
Wcisnął mi ją pan w sklepie zoologicznym, gdy kupowałam córce świnkę morską. Była to książka o świnkach właśnie
Niechętnie ją wzięłam, bo niby po co mi ona? Dbać o świnkę, dać jeść i pić i już… po co mi do tego książka?
Okazała się jednak bardzo ciekawa i całą przeczytałam. Było tam wszystko o świnkach, cała ich historia od tego skąd pochodzą jak przywędrowały do europy po prapraświnki
I tu przypomniała mi się, skojarzyła pewna sprawa, która może też mieć swoje źródło u ludzi.
Otóż dawno temu świnki posiadały mimikę, ale przy okazywaniu emocji negatywnych, długotrwałego smutku, bólu były odrzucane przez stado. Ewolucja doprowadziła do tego, że w ogóle świnki nie okazują teraz emocji.
Zastanawiałam się po przeczytaniu tego, czy i w nas ludziach, głęboko nie ma tego typu odruchów? Kiedyś również chory i niepełnosprawny był odrzucany.
Muszę zapytać mojego tatę, bo jak on jest chory to tak samo jak Ty nie okazuje tego
Nie wiem jaka jest tego przyczyna, ale ja jak jestem chora to bez problemu to okazuję i mówię, o tym jak też nie przeszkadza mi, że ktoś się gapi.
A może przejmujesz się opinią innych i denerwują Cię takie gadki w stylu “zobacz jak kuśtyka”.
Może to też wynikać z tego, że jesteś niezależna i takie proszenie o pomoc jest dla Ciebie trudne do zrozumienia.
Zmień to i będzie Ci łatwiej…zobaczysz.
Nie każdy ma w sobie “ducha pielęgniarki”
-normalka.
Chorzy i niepełnosprawni to dzisiaj 70-80 % społeczeństwa .
/nie wiem,co podają OFICJALNE STATYSTYKI na ten temat/
Dlatego jak ktoś nie chce byc chory to niech tego nie pokazuje i nie chodzi do medyków, bo coś znajdą
Kult zdrowia, mlodosci, sprawnosci i braku wad fizycznych odziedziczylismy po starozytnych Grekach zdaje sie ze szczegolnym uwzglednieniem Sparty?
Zwroc uwage, ze poza kregiem w jakim sie obracamy gdzie wszelkiego rodzaju samookaleczenia raczej nie byly dobrze widziane (troche sie to w ostatnich latach zmienilo a kwestii tatuazy i roznych blizn czy ozdob typu przenosny sklep zelazny w ciele)
w wielu innych spoleczenstwach blizny, swiadome okaleczanie ciala sa powodem do dumy. Niestety z obrzezaniem kobiet i wybijaniem orzednich zebow mlodzianom wlacznie.
Dochodzi obawa - irracjonalnie - zdrowi czestio odrzucaja chorych jako innych, mogacych stworzyc zagrozenie. To pewnie z czasow kiedy slabsze jednostki rzeczywiscie mialy wplyw na przetrwanie grupy. Choc tez nie do konca, bo ratowanie matek z dziecmi i starcow pomimo ich slabosci to gwarantowanie przetrwania gatunku fizycznie i pod wzgledem wiedzy i doswiadczenia.
A co do ukrywania chorob to sa tacy co nie lubia sie skarzyc po prostu. Ale sa i tacy co przy byle katarze juz umieraja i chca, zeby caly swiat wokol nich skakal. I glowy nie dam czy takich nie wiecej?
Vera, a może to “syndrom starszej siostry”. Tak zabawnie to nazwałam, bo jestem starszą siostrą (co prawda tylko o półtora roku ale jednak). Gdy jest młodsze dziecko, starsze ma zwyczajnie nie przeszkadzać i nie absorbować sobą. Wiadomo mi od rodziców, że zniknęłam im a znaleźli mnie siedzącą na podłodze schowaną za zasłonką, gdy kiwałam się do przodu i do tyłu, by nie płakać, bo bardzo bolał mi brzuch. Miałam wtedy niecałe trzy lata, więc to zachowanie nie było jakieś przemyślane, tylko zwyczajnie odruchowe.