nadchodzi powoli, więc czasem można nie zauważyć. Nawet będąc już zauważoną, robi to powoli, lecz
konsekwentnie. Potrafi być " łaskawą", jednak zazwyczaj jest bezlitosna. Powoli zabiera “zdolności”, " możliwości"- a nawet chęci. Pozbawia nas bliskich, przyjaciół. Zabiera zdrowie. Później ograbieni niemal ze wszystkiego, trzymamy się resztki człowieczeństwa - jak zalęknione szczenię w zimnym świecie czekając na jej pomagierę - tę z kosą.
Starość - to się jednak p. Bogu nie udała.
Bardzo mocno sie nie udała.
Kogo zacytowałeś?
Jakiegos obrazoburcę?
Bo jak Bogu może się cos nie udać?
Gdyby nie ta cholerna Ewa, ktora zjadla owoc,to żylibysmy wiecznie i w dobrym zdrowiu. Wszystko przez te baby!
Jakiej płci był wąż?
No chyba nie do końca i nie zawsze, a przy najmniej pod kątem szczęścia. Kiedyś o oczy obiła mi się ciekawostka, że ludzie i małpy mają największy problem z odczuwaniem szczęścia w wieku średnim.
Finlandia. Nie piszę o napoju alkoholowym o tej nazwie.
Według badań Finlandczycy są najszczęśliwszym społeczeństwem na świecie.
Kuriozalnie w tej samej Finlandii jest największy na świecie odsetek samobójstw.
Po prostu ryby i samobójcy głosu nie mają
“Wesołe jest życie staruszka…”
tutaj spór może być podobnie jak z kurą i jajkiem - co było pierwsze.
Zaczynamy leżąc bezradnie i kończymy leżąc bezradnie.
Podobno na początku w ogóle starości miało nie być.
Ale dobry Bóg się zastanawiał i zastanawiał:
– Dać im starość, czy nie dać?
A, dam im, może trochę nie będzie najlepsza, ale chyba się będą cieszyć z takiej niż żadnej!
A tu masz Ci los, ludziska narzekają na starość …
A mogli w ogóle nie mieć i by umierali w kwiecie wieku!
A moze ta strosc jest wredna by nie było (aż tak bardzo) żal umierac?
W tym coś jest…To straszne ale przypominam sobie ludzi mruczących pod nosem że mają albo dość albo “niech już przyjdzie to nieznane bo ile można czekać”.
Ja akurat kocham życie ale…chyba mam jeszcze czas by doczekać “skrzywień”
Z drugiej strony,pamiętam staruszków 30-letnich,którzy sami z lubością wpędzali się w cmentarną atmosferkę i żyli jakby ich nie było…
Tak więc,starość ma niejedno imię…
Starosc to bardziej stan ducha niz metryka
Dokładnie to miałem na myśli
Niektorzy po prostu rodzą sie staruszkami, a potem jest coraz gorzej…
Albo lepiej, jak w filmie “Przypadek Benjamina Buttona”