Tłusta kwoka zwróciła mi uwagę

Z całym szacunkiem, ale ja jedzenia na sklepie nie marnuje i nie przyczyniam się do taaakich strat. Ja tylko odkładam (czasem) w inne miejsce i z całą pewnością dokładam komuś pracy.

2 polubienia

Rezygnacji z zakupu produktu nie należy sie wstydzić. Może to odbyc sie tuż przy kasie, a nawet do 30 dni po dokonaniu transakcji (nie wszystkie produkty).
Kasjerka, obsługa sklepu ma obowiązek taki towar przyjąć.
Wystarczy poinformować, a nie chować siebie i towar po kątach.

Tłusta kwoka nadaje się na dobry rosół, a nie do określenia osoby, której zamiarem i obowiązkiem była obsługa klienta. Nie służebność.

Nie zwalajmy ciężaru własnych błędów, pomyłek, czy niezdecydowania na barki innych.
!!!

4 polubienia

Tłusta kwoka nadaje się idealnie do sformułowania pytania. Poza tym, jak się komuś chce zwrócić uwagę to robi się to w 4 oczy a nie w taki prostacki sposób, ale cóż pewnie nawet szkolenia nie miała. Jej obowiązkiem jest WSZYSTKO, (wspomniana służebność także), schodzi z kasy wykłada towar i ogarnia całą resztę. Taka specyfika pracy. Może sobie ponarzekać…

Może dlatego mamy takie kolejki w marketach? Na 8 kas otwarte są dwie, bo nie ma personelu? Nikt nie chce być nazywany “tłustą kwoką” :frowning:

1 polubienie

Tu właśnie zauważam różnice między polskimi a niemieckimi marketami. W Polsce kasjerka tak szybko skanuje produkty, że nie mam szansy umieścić ich w koszyku w tym tempie, w Niemczech kasjerka czeka aż zdejmę produkt z blatu i dopiero skanuje następny, ale w Niemczech kas jest tyle otwartych, żeby nie było kolejek.

6 polubień

Fraza “tusta kwoka” idealnie nadaje się do kulinarnego pytania o składniki rosołu.
Rzeczywiście kasjerka powinna zwrócić się do Ciebie bezpośrednio.

Zakładam, że jesteś prezeską potężnej spółki i obrazki o nadmiernym obciążeniu i wypaleniu zawodowym pracowników są Tobie obce.

.nie takie rzeczy, prócz ładnie ułożonych włosów ma prezes na głowie.

U nas też kolejek nie było; teraz są i to duże :frowning:

To ty sie zachowałas chamsko. Nie kasjerka. Przynajmniej wypadaloby zapytac czy mozesz to zostawić.

5 polubień

Jeśli jeszcze łażę po sklepie to odkładam na miejsce. Ale już przy kasie to nie! Wtedy zostawiam kasjerce.

2 polubienia

Na ogół nie zdarza mi się zostawianie towaru przy kasie, raczej na odwrót, że czegoś zapomnę i wtedy proszę kasjerkę by poczekała, pobiegnę, przyniosę i płacę. nigdy z tym problemu nie było. Podczas mojej nieobecności, kasjerka obsługuje tych co za mną.

Ale zaobserwowałem, że sporo ludzi przy kasie rezygnuje z jakiegoś produktu i to jest traktowane, jako rzecz zwyczajna, produkt zostaje przy kasie, a za chwile przychodzi ktoś z obsługi i zabiera go. Tak jest w Niemczech i Holandii. Proszę mi wierzyć, ale przez cały mój pobyt na obczyźnie, czyli ponad 10 lat nie widziałem ani jednej awantury przy kasach.

Kiedyś miałem takie zdarzenie, że w Niemczech przy kasie okazało się, że nie mam pieniędzy przy sobie. I wyszło tak, że mój wózek poszedł na bok w specjalne miejsce, a ja ponad 15 km w jedną stronę pojechałem na chatę po portfel. Kiedy wróciłem i po zapłaceniu jeszcze raz przeprosiłem kasjerkę, to ona ze śmiechem mi powiedziała, że przecież każdy ma prawo zapomnieć i że problemu nie ma. Tzn, że ja miałem problem, bo musiałem specjalnie jechać. Również stojący klienci przy kasie wtedy, potraktowali to bardzo życzliwie.

6 polubień

I ja miałam właśnie taką sytuację @birbant,(tylko,że opisałam ją w zwięzły sposób).

1 polubienie

Oj tam, czasem mam wrazenie, ze w Polsce to kazdy powod do awantury dobry, a jak sie usmiechniesz w sklepie i wchodzac powiesz dzien dobry a wychodzac zyczysz milego dnia to patrza podejzliwie. Moze nie we wszystkich sklepach tak bywa, chyba zalezy od sieci. Bo np.
w lodzkim Leclerc obsluga z usmiechem i kompetentna.

3 polubienia

Właśnie o to chodzi: jeśli już muszę, podaję kasjerce z prośbą o odłożenie. Nie zostawiam byle gdzie, nie robię bałaganu. Co jakiś czas ktoś do kasy podchodzi i zabiera niechciany towar. Nie spotkałam się w polskim sklepie z awanturą wywołaną przez kasjerkę.

6 polubień

Pare starc moze nie awantur to bylo - ale to nie kasjerek wina. Inna cena na polce, inna przy kasie - az sprawdzaly czy kod produktu ten sam? Ale to w koncu nie wina kasjerki a zarzadzajacego sektorem, bo nie dopilnowal i z nim sie klocic.

4 polubienia

W Polsce od lat mieszkałem na wsi i to było dla mnie naturalne, ale w sklepach w mieście patrzyli na mnie dziwnie :grin:

2 polubienia

Nooo, a mnie pracowniczka tesco potraktowała jak księzniczke!

1 polubienie

W niektorych sklepach jest specjalna polka przy kasie na zwrócone towary lub takie ktore ( np z powodu braku kodu paskowego) nie przeszly przez kasę.
Gdy robię zakupy i zmienię zamiar to odkladam tam skąd wzięlam. Gdy przy kasie okaze sie ze nie przechodzi lub jestem niewyplacalna ( wtedy bardzo mi wstyd) to zostaje przy kasie.
Nigdt nue bylam niemiło potraktowana. Zawsze pierwsza mówię dzien dobry - to ja podchodze przeciez ona/ on siedzi w tej kasie na miejscu. Dziękuję czasem cos zażartuję.
Nigdy o nikim nie powiedziałabym tlusya kwoka. Staram sie nigdy nie tracic klasy. :wink:

6 polubień

Staram się odkładać. Zwłaszcza te produkty, które poza chłodziarką nadadzą się już tylko do wyrzucenia i owoce. Towar dobrze zapakowany, niepsujący się, nie ulegający zniszczeniu “ciepnięty”: zdarzyło mi się bezczelnie porzucić przy kasie. Ale odkąd robię zakupy dokładnie wg sporządzonej w domu listy zdarza mi się to bardzo rzadko. Niemiło piszesz o tej pani kasjerce, ale sama także nie lubię jak ktoś mówi o mnie osobie trzeciej zamiast zwrócić się z problemem bezpośrednio do mnie… Pracownicy biedry, nie wiem jak innych lidlii i aldików mają naprawdę przerąbane z lataniem po sklepie: kasa, wykładanie,sprzątanie, jednego nie skończą, inne sprawy ogarnąć muszą… Jeśli sklep ma kasę samoobsługową tam się zwykle kieruję…

4 polubienia

@okonek W leklerkach te kasjerki jakieś milsze niż gdzie indziej: może mają lepiej płacone i nie muszą robić 100 rzeczy na raz… Też chyba ruch mniejszy niż np. w mojej biedrze osiedlowej gdzie kolejki są od rana do wieczora i zamieszanie ciągłe… Apropos zwrotów grzecznościowych: pewnego dnia pani w niewielkim sklepie w centru miasta nie powiedziała mi dzień doby, potem rzuciła resztę składających się z dwudziestu chyba drobniaków na podstawkę zamiast mi podać do ręki (zbierałam to dość chwilę): poczułam się dziwnie a nawet zbulwersowana! :slight_smile:

2 polubienia

Ja tak nie uważam, ona po to tam jest żeby posprzątać. Za to jej płacą także. Napiwku jednak za to, ode mnie nie otrzyma. Niech się cieszy, że śmietana mi nie spadła, przypadkiem na podłogę.

1 polubienie