– Postanowiliśmy o tym opowiedzieć, bo linie lotnicze nie mogą tak traktować pasażerów. Na pewno będziemy domagać się od nich odszkodowania. Nie wiem tylko, jak oni to wyliczą, bo to chodzi też o szkodę psychiczną, zwłaszcza u małych dzieci. Nie wiadomo, czy takie małe dziecko nie będzie miało traumy, gdy następnym razem zobaczy lotnisko – mówi pani Joanna.
https://podroze.wprost.pl/10801180/tysiace-koczowaly-na-lotnisku-londyn-luton-nedza-rozpacz-panika-stres-krzyk-placz.html
Podobno za granicą taniej niż w Polsce. Znów młodzi chcą emigrować.
Rozumiem, że byli zdenerwowani, ale w regulaminie i w przepisach lotniczych jest wszystko opisane. Ludzie nie czytają regulaminów i “jakoś to będzie”. No to było.
Od dwóch miesiecy trabi sie o strajkach persnelu naziemnego.
O klopotach z brakiem pilotów i kontrolerów lotów wiadomo od lat, jeszcze przed pandemią. A ludzie jak stado baranow - pchaja sie do tanich linii z wymaganiami jakby to byl lot Concorde w dawnych czasach.
Jest pandemonium na lotniskach to zaplanuj sobie inne wakacje. Ale nie… A potem placz i zgrzytanie zębami.
Co prawda moim zdaniem kazda linia lotnicza ma w herbie haslo zaginiony bagaz, ale na to jest metoda - oczywiscie jesli wakacje/przelot planuje sie z glowa - walizki wysyla sie wczesniej przez firme kurierską. A ze soba zabiera minimum przezyciowe, smartfona, szczoteczke do zębów i karte kredytową.
hehe, kto żył w czasach PRL, ten wie, czym były podróże koleją, szczególnie w sezonie letnim.
– pociąg pospieszny ze Szczecina do Rzeszowa, planowo opóźniony o ok 780 min. Opóźnienie może się zwiększyć.
Takiego czegoś, np, słuchał tłum skłębiony na peronie w Gdyni. A jak już ten pociąg się wreszcie wtoczył, to był zapełniony do bólu, a narodu w Gdyni i Gdańsku tyle samo, co w tym pociągu, do tego jeszcze Sopot i Oliwa… I naród dzielnie się rzucał na te wagony już pękające w szwach.
Może im się teraz należy czy co? Przepisy są w internecie jak byk.Czemu oni nie czytają?
W tym wypadku i lotnisko nie jest bez winy. Zresztą, na podstawie wieści z interii, prawdy się nie dowiesz.
Nie jest bez winy, ale z przepisów wynika, co powinno było zrobić a nie zrobiło i jak nie zrobiło to można było wywnioskować, że trzeba szukac wyjścia a nie awanturować się z duchami (pracownicy uciekli)
@birbant podróże tzw. tanimi liniami to podróż wysokiego ryzyka, ale sa ubezpieczenia - to na ogół mniej niz 6- 10 euro.
Najtansze jakie znalazam to 5 zlotych - obejmuje odszkodowanie na życie, nocleg w razie przerwy w podróży ponad 24 godziny i 50 euro dziennie w przypadku kwarantanny.
Ale naród pcha się do taniego samolotu z wymaganiami jak do swietej pamieci concorde.
A podróże PKP pamietam, a jakże. Nawet jak tloku nie bylo to stan wagonów i zawartość tapicerki w postaci towarzyszy podróży, nie licząc WC to byla szkola przezycia i lekcja biologii w jednym
Kochaniutka, to co powyżej opisałem, nie podlegało żadnem odszkodowaniom, żadnem adwokatom i sądom i innem duperelom tego typu. Ludzi to nie, dziwiło, bo to była normalność. Jest sezon, tłok w pociągach musi być, wiadomo, zwyczajna zwyczajność… Ot, jeszcze jeden dzień w socjalistycznej ojczyźnie.
I nikt nie robił awantur, bo taka była rzeczywistość A ile wspomnień było A teraz tylko oczekiwania, oczekiwania…
Jeszcze się człowiek w wieku nastoletnim cieszył, że się do jakiegoś przystojniaka przyciśnie w tłoku
A gdzie się odwołać? Awantury na stacjach, to były i nie byle jakie. Ale i one były zwyczajnością.
To ja wiem…
Sezon to byl sezon.
Co prawda przez te notoryczne opoznienia żyję, bo wracając z Mazur wybrałam trasę z przesiadką w Warszawie nie w Toruniu (kolobrzeski do Lodzi zawsze się spóźniał kilka godzin, więc godzina w Warszawie to byl pikuś, no i tlok mniejszy) a wtedy to byl dzien a wlasciwie poranek katastrofy pod Otloczynem. Z wagonu , w ktorym moglam byc został gokart. I chyba nikt nie przeżył.
Co za naród, że ewoluował do tego, że się nakręcają niemożebnie i po co?
W sezonie letnim Słupsk - Wrocław odchodził z Ustki o 21 i już o 6 rano był zapełniony stojąc na bocznicy. W Słupsku doczepiali kilka wagonów, też już przepełnionych od rana. A na peronie dzikie tłumy.
A teraz korki na autostradach. I armageddon na lotniskach .Ludzie się nigdy nie naucza.
Ja tam wakacyjne kierunki w sezonie omijam duzym łukiem.
Plażowa nie jestem (w sensie wylegiwania sie caly dzien w tloku i wrzasku), moja wioske lubie po sezonie - sloneczko jeszcze swieci, ale juz nie parzy, morze cieple, cisza, spokoj.
Poza tym jak mieszkasz tam gdzie psy szczekają podogoniem to trzeba sobie smogiem i spalinami czasem pooddychać
Te korki to było moje przekleństwo w pracy.
Ale teraz sam sobie dobieram czas jazdy i korków nie mam.
Nie do końca sie z Tobą zgodzę.
To fakt ze ludzie nie czytają niczego,nie kupują ubezpieczeń…Kiedy sie leci paroosobową rodziną,i bez tego wychodzi spora kwota.Dominuje więc chęć zaoszczędzenia…
Jednak to co w tym roku wyprawiają linie lotnicze,przechodzi ludzkie pojęcie!I wcale nie chodzi o to ze loty są odwołane lub opóznione.To sie częściej lub rzadziej,zdarzało zawsze.
Tu chodzi o INFORMACJĘ do której od momentu stania sie klientem,masz prawo!
A linie mają obowiązek te informacje dostarczać.I tego nie zmieni żadne prawo lub obiegowa,wyjątkowo głupia zresztą,opinia ze tanie linie lotnicze to i nie ma sie czego po nich spodziewać…
A juz opisany przykład gdy personel wizzaira zmyka przed klientelą to skandal w pełnym tego słowa znaczeniu!
Dostarczanie posiłku,choćby tylko sandwicza,tez nie jest wyssane z palca.Podobnie jak skierowanie do miejsca noclegu przy poważniejszych awariach.
Niestety,jest jak jest.Dominuje zapyziałe chamstwo i człowiek jest skazany na siebie.Luton to raczej niezbyt duże lotnisko ale baza hotelowa w pobliżu,jest przyzwoita.Trzeba,tak jak piszą,byc na wszystko przygotowanym.I nie rozumiem tej histerii,szczególnie gdy sie ma dziecko pod bokiem…
Może personel jest traktowany przez linie jak pasażerowie i tez nie miał informacji…