Twoja najciekawsza podróż?

Każdy z nas gdzieś podróżował… podróże małe i duże. Macie jakąś podróż którą szczególnie pamiętacie? Moze chcielibyscie ją powtórzyć albo wręcz przeciwnie?

6 polubień

Moje zycie ciagle jest podróżą.

2 polubienia

Nie da sie ukryć … to podziel sie ciekawym fragmentem

Całe życie to podróż. Podróż pełna zakrętów, ślepych uliczek, wybojów i dołków. Wielu ludzi się spotyka, wiele się widzi i słyszy.
Ja najmilej wspominam przystanek “szkoła średnia”.
Szerokiej drogi wszystkim. Jedziemy dalej.

4 polubienia

Ja mam ciągle jakies plany.

Na razie podrozami zycia sa wyjazdy z mojej w miare bezpiecznej wiochy do jaskin lwa czyli Elche i Alicante. :joy:
Niby to nie jest dalej jak 20 km w jedna strone, ale covid nie patrzy na odleglosci a zageszczenie nosicieli.

1 polubienie

Ja ostatnio zwolniłem. Na drodze pojawił się bowiem wirus. Mogę jedynie odbywać podróże wgłąb siebie.

2 polubienia

Najciekawsza podróż? Albo najbardziej zapamiętana? No cóż, przez ponad 30 lat mój zawód polegał na bywaniu w różnych krajach Europy. Nieraz to było 5 państw dziennie.

Ale bardzo dobrze wspominam mój trzymiesięczny pobyt na Syberii. 1978 rok. Jeszcze wtedy nie miano pojęcia, że za lat 12, ZSSR się rozpadnie.

6 polubień

Aleś ty stary już.
Zdrówko :beers:

1 polubienie

Spotkałeś tam jakichś Polakow? Trochę nas tam zesłano. No chyba ze mowisz o Syberii pod Łodzìą :wink:

1 polubienie

Polacy za granicą to wiocha i wstyd.

@Jedenon
Nie wszyscy tam wyjezdzali na zeslanie

@Devil tyle w tym prawdy co w stwierdzeniu
Polacy w Polsce to wiocha i wstyd.

1 polubienie

Skąd taka teoria?

Miałem do czynienia z Polakami, ale współczesnymi sobie. Budowaliśmy rurociąg. Ja tam za kierowcę robiłem, bo był autobus, 3 łaziki i Polonez i ja to obsługiwałem. Samą ziemię Ruscy swoim Krazami wywozili. Nikogo z zesłaniowych Polaków nie spotkałem. To był teren środkowej Syberii, mniej więcej w połowie między Nowosybirskiem, a Norylskiem. Najbliższa wioska od naszego obozu - miasteczka, jakieś 12 km, do najbliższego kołchozu ze 60, a do dwóch miasteczek w przeciwnych kierunkach ponad 100 km. Tam takie odległości nazywa się o rzut kamieniem. W sąsiedztwie obóz mieli Węgrzy. Prawdę mówiąc, to ten rurociąg nie został skończony. Kasa się Ruskim skończyła i zaraz i u nich padła komuna. Ale w czasie, gdy tam byłem nikt o tym wiedzieć nie mógł.

Bida tam była niewyobrażalna u ludzi w okolicy, ale przyroda i krajobrazy wspaniałe. Było trochę tundry, trochę tajgi i pofalowane stepy z trawami po pas, a nawet ponad głowę, nieraz. Trzeba było tylko ze 100 marnych kilometrów odjechać od naszego miejsca.
A w ogóle, to bezkres.

5 polubień

Masz jakies zdjęcia?

Tak, mam kilka takich zwyczajnych, czarno białych i kolorowych robionych ruskim aparatem Smiena. Te zdjęcia się wywoływało w ciemniach. Ale ja jestem w Holandii, a te foty są w Polsce. Filmików nie robiłem, bo nie było czym, a za posiadanie kamery bez pozwolenia w państwach socjalistycznych szło się do więzienia.

3 polubienia

Takich “Wierszyn” na Syberii jest więcej. Niestety, nie byłem w żadnym takim skupisku Polaków.

2 polubienia

Nasza podroz Londyn-Ateny-Rzym-Wenecja-Berlin-Bydgoszcz-Londyn byla super, ale nie chcialabym juz nigdy odwiedzac greckich szpitali…
Samotna podroz do Nowej Zelandii byla hmm… dziwna :stuck_out_tongue: nie jestem stworzona do samotnych podrozy.
Tygodniowy rejs statkiem wycieczkowym byl całkiem fajny :blush:
To już prawie 2 lata od mojej ostatniej podrozy :flushed: Sydney.
Chociaz wlasciwie… w listopadzie zrobilismy sobie “pieszą wycieczke”. Wywiezli nas 110 km od domu i wrocilismy pieszo :grin: zajelo nam to tydzien. To bylo super, ale nie wiem czy bym to powtorzyla :grin:

6 polubień

Fiu fiu no proszę jestes podróżniczką… ciekawa ta akcja z wywiezieniem od domu. W motocyklach czasem praktykuje sie jazde na azymut czyli totalnie przed siebie. No tylko wskazany odpowiednio dzielny motocykl.

Nie jestem typem człowieka, że wszystko muszę zobaczyć na własne oczy, jednak mino wszystko kawałek świata już zwiedziłem. Najmilej jednak wspominam wyprawy z młodości, kiedy w czasie wakacji, będąc w wieku 7-8 klasy podstawowej, szło się pieszo z rodzeństwem i kolegami, wraz z nurtem pobliskiej rzeczki, która wpadała do kolejnej rzeki, na poznawanie i odkrywanie coraz to dalszych miejsc. Jako że zapuszczaliśmy się bezdrożami wiele kilometrów od domu, wracało się z takich wypraw czasami bardzo późną porą. Człowiek pragnąc zwiedzać cały świat nie ma pojęcia, ileż to ciekawych miejsc czasami znajduje się w niedalekim sąsiedztwie.

6 polubień

Niby proste a jakie fajne

2 polubienia