Kategoria umowna bo może być to przecież miejsce urodzenia…
W jakim mieście czujesz sie jak ryba w wodzie?
Dokąd wybiegasz marzeniami?
Gdzie jeszcze powrócisz?
Do oryginalności mi daleko ale nic nie poradze…
No i jeszcze ta oczywistość
Kategoria umowna bo może być to przecież miejsce urodzenia…
W jakim mieście czujesz sie jak ryba w wodzie?
Dokąd wybiegasz marzeniami?
Gdzie jeszcze powrócisz?
Dziwne ale…nigdzie nie czuję się jak w domu,albo czuję się wszędzie gdzie akurat mieszkam.
Nie mam ulubionego miasta,mam tylko kilkunastoletnie marzenie o mieście w którym chcę spędzić kilka dni…Londyn.
nie mam jakiegos szczegolnie ulubionego miasta.
raczej sa to okreslone miejsca - jakby je razem zgromadzic to moze by wyszlo z tego duze miasto moich marzen?
albo jakis Disneyland?
Patrz wyżej…
Ale kilka dni to tyle co nic.Jak w końcu sie zjawisz to zrozumiesz To miasto jest jak państwo.No i ma dobrze ponad 10 milionów ludków.
Inna sprawa ze tak od 3 strefy począwszy,robi sie czasem nieciekawie.Do Brixton nie pojade [chyba ze ktoś mi za to SPORO zapłaci]…
Czasem tez,jak każdy moloch,aż wkręca w ziemie swoim ogromem…Ale w city,o ile masz troche kasy,można zapomnieć o bożym świecie i choćby,troche historie podegustować…
Za tydzien jade do muzeum Dickensa…Nie bylem tam juz 10 lat chyba…
Moje dziewczyny jutro lecą do Barcelony.Blisko polowa mojej rodziny,szaleje za tym miastem i nie jest to zasluga Zafona
Ja chcę tylko zwiedzic kilka miejsc związanych z moim poprzednim wcieleniem😁
Że co???
Kilka Tudorowych miejsc chcę zwiedzić.
Gaudiego?
siedziba firmy w ktorej pracowalam byla w Barcelonie, wiec chcial nie chcial wszystkie drogi prowadzily do…
zdarzylo sie tez pare miesiecy pomieszkac w San Cugat czyli na obrzezach miasta.
Barcelona ma swoj niepowtarzalny urok chocby z racji polozenia geograficznego. o samej historii nie wspomnajac. ale to nie jest Hiszpania, oj nie…
a architektura? co kto lubi i co najfajniejsze to przenikanie sie stylow jest harmonijne ( nie w sensie forumowej harmonijnosci) - nie powoduje oczoplasu.
Londyn wzbudza odczucia ambiwalentne.Z jednej strony masz tych zabytków na tydzień lekko licząc a z drugiej strony,wszystko brudne i zasyfione.Wiesz dlaczego powstalo nowe Wembley?Bo uznano ze nie opłaca sie tego czyścić…I nie jest to żart.
Ale w centrum bedzie Ci sie podobało.
“oj nie…”
No to co to jest???Koziegłowy?
Baskowie pewnie sądzą tak samo…
Wiem…mam mnóstwo zdjęć z Londynu…To co chce zobaczyć i dotknąć…może być ruiną…i tak emocje mnie rozerwą na strzępy…
Ruiny to we Włoszech.
W Londynie albo coś jest albo tego nie ma.To musze skubańcom oddać!
W Anglii też jest mnóstwo. Ruiny zamku w Wakefield na przykład…Piękne miejsce.
Tak,wiem. Ty o Londynie.
Prędzej bym wymienił miasta, których nie lubię i tu Paryż na pierwszym miejscu.
A ulubione? To te, gdzie się urodziłem. Jest, naprawdę piękne. To Lębork.
Któreś z biur podrózy ma w swoim pakiecie coś na kształt"szlakiem średniowiecznych fortyfikacji"i z tego co zdążyłem sie zorientować,walijskie zamki to polowa tej"jazdy"…A jest to coś tak pięknego ze warto przygotować telefon lub aparat bo"zamki nad Loarą" [to oczywiscie tylko moje zdanie] odpadają.
Nie bylem w Lęborku aczkolwiek byliśmy kiedyś bardzo blisko z kolegą,maniakalnym objeżdżaczem polskich zakątków.Co z tego,jesli on nigdy nie potrafil sie zatrzymac choćby na pół dnia?
Do Paryżewa to juz mnie zniechęcano w polowie lat 90-tych.Mimo iz to filmowo,fotogeniczne miasto,dzisiaj juz z pewnością nie skorzystam…
Paryż znam nie tylko z miejsc turystycznych i centrum. Stąd moja opinia.
Bardzo podoba mi się Praga, Budapeszt, Wiedeń i Antwerpia.
Antwerpia jest na mojej liście aczkolwiek nie spodziewam sie odnalezienia widoków z albumu mojej babci…Ale muzea!
W Budzie byly moje dziewczyny i zachwycone.Ja natomiast kocham centrum Pragi.Da sie bez tego żyć ale z pewnością tam wrócę.
jest to stolica Katolonii. regionu majacego swoj jezyk i kulture, stanowiacego czesc Krolestwa Hiszpanii. Nacjonalizm katalonski ma dluga tradycje, a pierwsze przesladowania autochtonicznej ludnosci jaka sa Katalonczycy zaczely sie w wieku XVII, po powstaniu żeńców po hiszpanskiej stronie i po zawarciu pokoju pirenejskiego w 1658 kiedy rzady przejam Ludwik XIV zaciekly wrog regionalizacji - Baskom, Bretonczykom i innym nacjom tez sie wtedy oberwalo. lekcje musialam odrobic, bo jak sie pracuje z Katalonczykami , zwlaszcza w okresie kiedy wazyla sie sprawa uznania ich jako narodu (2006) to trzeba bylo uwazac, zeby nie palnac jakiejs historycznej glupoty.
a naturalnym stanem Hiszpanii byly podzielone krolestwa zwiazane tylko osoba panujacego. dobrze, ze dokladniej nie musialam sie tego uczyc. bo polapanie sie kto z kim i gdzie rzadzil i do tego z jakim numerkiem porzadkowycm wystepowal na danym terenie?