Ok, to wstępnie spotykamy sie dzis o 20.00 i jak nie będzie uzasadnionych protesow, wzglednie próśb o zmiane terminu, zaczniemy.
Oczywiscie, zostaje nadal pytanie, ilu będzie chętnych? O tym jednak przekonamy się za tydzień.
Przeciez moze byc taka sytuacja, w ktorej ktos odpowiedni jednak dołączy w tym czasie, tylko nieco później.
20, ale ktorego czasu? Ty masz godzinę wczesniej?
Wydaje mi się, ze godzina podania zagadki to nie problem. Podsumowanie za tydzień bedzie juz wymagało ustalenia konkretnej godziny
A raczej zakonczenie wysylania rozwiązań.
Niech to będzie 20.00 czasu polskiego.
Czyli moja 19.
Ok. W poprzedniej zabawie,było to wykluczone.Teraz,jakby co,przeczytam potem…Zakładam bowiem,że będę w pracy.
O 20.00 polskiego czasu będzie podsumowanie tego treningu a jesli dla Ciebie wazne jest by nową tresc do krzyżowki nr 1 zapodac godzine póżniej, czyli o 21.00 naszego czasu, to ja nie widzę powodu, by tego nie zrobić.
Czyli pogadamy wczesniej, ale krzyżowka zostanie zapodana o 21.00 cz. polskiego.
Tak moze być? To pytanie do wszystkich zainteresowanych.
Lepiej dziś, jestem za.
Mnie też godzina 20 lub 21 pasuje. Dla mnie jak najbardziej ok.
Nieee ma sprawy.Mam dzisiaj wolne
Dla mnie to obojetne, i tak startuje z dziką kartą.
A to niby,co ma znaczyć?
nie podawalam rozwiazan na rozgrzewce, wiec nie mam zadnej punktacji.
To już Twoj wybór ale,o ile rozumiem regulamin,możesz teraz wystartować jako pełnoprawny zawodnik.
Wreszcie doszedłem do siebie po tym maratonie w kieracie
Żeby było ciekawiej ostatnio zapomniałem zabrać ze sobą żarcia. Zdarza mi się takie coś raz na 5 lat … No i akurat ostatnio mnie to spotkało.
Myślę sobie, żadna strata, pójdę i w klinicznej stołówce kupię sobie taki obiad, że hej! Nawet się z tego tytułu ucieszyłem. Właśnie miałem ochotę na jakieś konkretne jedzenie.
No więc w godzinach obiadowych przychodzę, patrz ę a tam dają mi dwie zupy.
– Ale jak to zupy? Macie jakieś kartofelki, rybkę czy coś?
– Dzisiaj jest sobota, mamy dzień zup …
Innego drugiego dania nie ma.
Halo, halo, ogłaszam koniec treningu! Już widzę, jak się wszyscy cieszą!
No faktycznie, tylko się za MacDonalds rozglądać. Bo szczerze mowiac to ja zup nie jadam. A jarzynowa i krupnik to trucizna przecież.
Ja ze zmeczenia,spowodowałem alarm w sobote,o świcie.Padaczkowy teraz sobie ze mnie dworuje…Nie wiem czy już te relacje opisywałem ale mam 1-2 razy w miesiącu,gościa z epilepsją…
Ić mi z MD, tam ja tylko grubsze sprawy załatwiam, mówią na to dwójka, ale i jedynkę też …
Nie jadam w MD. Chociaż przyznam się bez bicia, ostatnio w Poznaniu zeżarłem w MD. Brat mnie namówił.
Tak pisales kiedys, to ten sam co ma czaszkę na blaszki (czy cos w tym stylu) naprawioną?
Na literki czekam:))
Wracając do tematu, ludzie, dzięki, że chociaż kilku się znalazło i przyszło trenować mózgownicę.
Ja pierniczę, bałem się, że sam będę tu z tymi krzyżówkami jak jaki the bill …