Musimy się zdecydowac, ile układamy tych krzyżówek? 5? Moze 7?
Zostanie przedstawiony diagram, w który trzeba będzie wpisać pionowo i poziomo wyrazy z podanych liter. Każdą literę będzie można użyć tylko raz. Za kazdy wyraz dany gracz otrzyma pewną ilość punktów. No i tutaj sprawa może się wydać nieco skomplikowana, ale to potrzebne, bo przeciez wyrazy są różne.
Za kazdy użyty wyraz pospolity, będący rzeczownikiem w mianowniku otrzymamy 4punkty. Taki wyraz musi być wpisany z lewej do prawej (poziomo) lub z góry do dołu (pionowo)
Jesli będzie wpisany wspak lub z dołu do góry, otrzymamy za niego 3p
Wszystkie wyrazy pospolite są wpisane na stronie sjp.pl
Także 3 p dostaniemy za wyraz będący nazwą własną. Taki wyraz musi cos oznaczac i byc znaleziony w polskiej przestrzeni internetowej. Czyli nazwy geograficzne, nazwiska, imiona etc. Jesli nazwa wlasna zostanie napisana wspak lub z dołu do góry, otrzymamy 2 p
Za kazdy pozostaly sensowny wyraz (takze czasownik, przyslowek, przymiotnik, rzeczownik w innej niż mianownik formie etc) 1p
Wiem, to skomplikowane, ale ja to ogarniam i jest w tym logika.
W razie czego oczywiscie pytamy, bo pytań będzie wiele.
Nigdy nie miałem cierpliwości. Może będę miał na emeryturze
Idealnie
W takim razie próbne rozgrywki zaczniemy jak wrócisz. O ile nie będzie przeciwskazań, pierwszy trening zaczniemy w poniedziałek 14.10.2024 o 20.00 . Pasuje wszystkim?
To na przykladach będzie łatwiej przybliżyc ten temat. Jest tyle ewentualnych niuansow, ze trudno tak od razu spisać. Krzyżowka musi się różnic od krzyżówki innego zawodnika, to oczywiste. Lustrzane odbicia lub przekształcenia typu obroty traktowane będa jako te same krzyżówki, chyba, że
UWAGA!
bedzie sytuacja, gdy ktoś wykorzysta takie przekształcenie (lustrzane odbicie lub obrót krzyżówki przeciwnika) i zwiększy ilość otrzymanych punktów. To jest jak najbardziej możliwe.
Dlaczego taka dziwna zasada?
Dlatego, by nie blokować doǰścia do otrzymania większej ilości punktów za daną krzyżówkę. Dlatego trzeba na takie rzeczy uważać.
Czyli zabijamy zgodnie z regulaminem?
Czemu zabijamy? Walczymy bez rozlewu krwi…Co najwyzej rozlewamy piwo, wino… Whisky albo rum!
Pomysl na rozlewnictwo? To bym dodala slony karmel i na zakąskę daktyl faszerowany migdałami, (niekoniecznie niebieskimi) owiniety wędzonym boczkiem
Piwo opcjonalnie
Karmel to mi się kojarzy z dzieciństwem. Oglądałem jak starsze towarzystwo zabarwiało tym czystą. A co karmelu zostalo to ja, jak ten piesek potem obrabiałem.
Zrobic dobry karmel? Zeby się to nie zweglilo i smak trzymalo?
A i jeszcze sa karmelici bosi jako zakon
Posmotrim,uwidim,jak mawiają sukinsyny…Ok. Czekam
Coorna…Potem przeczytam.Jestem zmachany
Ale fakt…Ustalenie ilości i czas na to,wydaje sie ważnym elementem zabawy!
A jak cosik zrobię żle to mi przeciez powiesz…
Na chwile obecną [bo zaraz musze wyjść] ciekawi mnie tylko czy wszystko jest jawne czy wysyłane do Ciebie na priva.
Pożiwiom, uwidim…
Ja też muszę to ze 2 razy jeszcze przeczytać, by ogarnąć…
Tak też było…Mały wtedy byłem ale już wtedy,mnie wcoorviało…Na swoje nieszczęście/szczęscie byłem jednym z najlepszych"rusycystów"w podstawówce
Mnie do ruskiego stryj zachęcił tym, że należy poznać język wroga.
A mnie babcia.Motywacja wpajana,ta sama.Tyle że babcie znala 5 innych języków.I pozostała rekordzistką w naszej rodzinie.
Mój ojciec znał biegle angielski, niemiecki, ukraiński, rosyjski i… łacinę. Coś tam dukał, jak pamiętam starożytną greką, ale zarzucił naukę tego języka.
Moja babcia “obraziła się” na cyrylicę.Znala francuski,niemiecki,angielski plus jakieś dwie odmiany holenderskiego.Czyli zapewne,flamandzki i ten drugi,Walonów.No i polski oczywiście,co nie przyszło jej wcale łatwo…
Szacunek dla Babci.
Flamandia, to holenderski, a Walonia, to francuski. Tam w innym nie pogadasz. Na Flandrii dogadasz się bez najmniejszych problemów po angielsku i po niemiecku, ale na Walonii to rzadkość. Oni nawet holenderskiego nie znają.
Flandria to Flamandia, północna połowa Belgii.
Tak…Coś mi się przypomina.Babcia uczyła mnie pasjansów ale w miedzyczasie,“głośno myślała”.I kiedy tłumaczyła mi te różnice językowe,po prostu zamierałem…Kto wie jak to nazwać…Może pierwszą szkołą w życiu?
Obyło się bez stopni choć w myślach uwielbiałem “pastwić się” nad rówieśnikami,znajomością francuskiej czołówki serialu"Thierry-śmiałek".Do dzisiaj pamietam jak taki Roman,mieszkający pod no.6,na naszej 14 bram liczacej ulicy,wypominał mi,“kiedy ty wreszcie przestaniesz”
Ale to tak na marginesie…