Jakieś piłeczki, slimy, gniotki?
Nie, antystresowo dziala na mnie prasowanie i roznego rodzaju robótki i inne zajecia typu tworczego.
A czym tu się stresować, Panie?
Piłeczkę - gniotkę dostawałam kiedy oddawałam krew, żeby mocniej leciała!
Niektórzy stresują się na sama myśl, że piwa może zabraknąć.
Odstresowywałem się na dużej zabawce zwanej workiem treningowym. Lub pompki waliłem do ciemności w oczach. Ale to już było, teraz na stres najlepsze jest piwo. Co ja gadam? Zawsze było.
Nie… Te gniotki bardziej wkurzają (gdy pękają i zawartosc wydypuje się) niz uspokajają.
Mnie uspokaja cisza…
Bo gdy człowiek milczy, milczy, milczy…,
To apetyt rośnie wilczy,
na poezję która drzemie pośród nas…
Jonasz Kofta.
Tak, używam. Właśnie z takiej zabawki zlazłem …
3 km biegusiem na bieżni, chociaż szczególnego stressa nie miałem, ale jutro do roboty…
Tylko takie zabawki antystresowe znasz?
O tych innych po 22 w paśmie nocnem, kiedy dzieci już śpią.
Chyba polskie dzieci…
Piłeczki takie z kolcami, gniotki, sprężynki, taśmy itd to u mnie pracują bardziej rechabilitacyjnie na mięśnie i stawy z zaprawą na kalimacie, niż antystresowe. Nie żyję stresowo - zwalniam życie na ile mogę, pomimo że szpitale mnie zapraszają / potrzebują / na konserwacje czy przebudowy, to żaden nie jest miły dla pacjęta
Ja używam kurniczka z literaczkiem. Zawsze mnie to odpręża.
O, ja też!
Lubię takie różne piłeczki ale nie korzystam na codzień. Kiedyś znalazłam na plaży wygładzony przez morze kawałek drewna - cudowny w dotyku…
Nie używam. Są o wiele lepsze sposoby na odstresowanie. Ostatecznie urwę coś parę razy i stres sam mija.
Kamyki - nieduze otoczakii tez bywaja fajne do glaskania.
Ale kota nic nie zastąpi.
No moze oswojony szp pracz, bo ma zblizona topologię futra - od kulki do pół hektara.
Nie wiem, czy to jest zabawka antystresowa, ale lubię się bawić fidget spinnerem, ewentualnie jojem.