Kiedyś omalże komary mnie nie zeżarły żywcem.
Od tego czasu nie wybrzydzam.
Fuj karimaty i brak porządnego spiwora oczywiscie
Nocleg na korytarzu w pociągu się liczy? I to na stojąco.
W lesie ok 100 m od jego brzegu. Kilka razy pod gołym niebem i kilka razy w namiocie, też w tymze lesie. Bez namiotu chyba lepiej bo gdy spałem w namiocie, słyszałem wyraźnie że coś lub ktoś kilka razy ten namiot wtedy obszedł (namiot został obeszły) i sobie poszedl. Do dziś nie wiem kto. Dodam jeszcze, że spać musiałem, bo do miasta już nie było jak dojechać. W tymże lesie kiedyś widziałem dziwnego stwora, ale to już inna historia.
Człowiek za młodu gupi był. Teraz też z tym różnie…
Nisza w podziemnym przejściu w Gdańsku. Tak się zdemolowałem po zdaniu prawka na autobus, że po drodze musiałem odpocząć, ale za bardzo przysnęło mi się.
Ławka dworcowa
W Sosnowcu?
W Sulejówku w jakiejś szkole podstawowej na sali gimnastycznej cały przemoczony od ulewy i przygarnięty przypadkowo przez miły personel prowadzący tam kolonie letnie.
Nie. Tam nie jeżdżę. To dzielnica Warszawy
Toto się nawet nie dziwię
Kiedyś, w 80 roku byłem w Czechosłowacji z kolesiem. I już w najpierw polskim Cieszynie a później czeskim nabombaliśmy się okrutnie, tak, że gdzieś za tym miastem w polu pod lasem rozbiliśmy namiocik, a rano obudziła nas niesamowita wilgoć rosy na trawie. Bo myśmy ten namiot rozbili na zboczu i wyślizgało nas z niego podczas snu. Przemoczeni byliśmy, jakbyśmy z wody wyszli.
W jakim towarzystwie się znalazłam?
W zacnem bardzo i przyzwoitem.
Najgorzej wspominam noce, w których po prostu nie było możliwości spania. Mam tu na myśli noce spędzone w autobusie, lub na lotniskach. Niezbyt wychodzi mi spanie w pozycji siedzącej, więc taka nieprzespana nocka odbija się potem czkawką w kolejnym dniu
Nad jeziorkami to ja ze dwa razy spałem.
Ja przynajmniej spałam na stanowisku pracy w miejscu publicznym…
Gdybym ja zasnął na stanowisku swej pracy, to nie było by mnie tu i teraz.
Chyba, że duchem.
Ja tam już nie chciałam być, ale i to nie pomogło Kolega miał lepsze stanowisko a też w pracy spał w miejscu znanym wszystkim rodakom … Uważał, że mu się to bardzo opłąca i mu zazdrościłam, że mi mniej.
Miałem na myśli las i do wyjścia z niego było ok. 100 m. Celowo zapuściłem się tak w jego wnętrze, by mieć w miarę pewność, że w nocy nikt mnie tam nie znajdzie. Dlatego porządnie się zdziwiłem, gdy wyraźnie słyszałem, że ktoś w nocy dookoła tego mojego namiotu łazi. Znawcy tematu mówią, że jeż potrafi taki hałas zrobić, że wydaje się jakby człowiek chodził. Trochę dziwię się, że jeż chodziłby dookoła namiotu, ale wykluczyć tego nie można.
W lesie też spałem. z 10 lat miałem. Kilku nas było i porobiliśmy sobie szałasy. Super sprawa była. Każdy z nas nakłamał rodzicom, że będzie spał w domu jeden u drugiego, a poleźliśmy spać do lasu.
Z obecnej perspektywy raczej bym spanie samemu w lesie nikomu nie proponował. Zdarzyło mi się to w życiu kilka razy i mimo, że nie jestem strachliwy, to atmosfera w nim w nocy, gdy jest się tam samemu jest dość specyficzna. Las żyje wtedy oczywiście własnym życiem i człowiek może się czuć dziwnie. Zapewne to wynik tego, że jesteśmy ludźmi cywilizacji … Nasze zmysły wyostrzają się, słyszymy jakby więcej. Ja już, jak bym nie musiał, sam do lasu na nocleg bym się nie wybrał. Dotychczasowe doświadczenia mi wystarczą.