nawet jakby mieli umrzeć z głodu, bo uważali że to nie jest zdrowe pożywienie dla ludzi? Wystarczy posluchać do 8-iu minut tekstu.
Bo może brali zapasy z lądu? Rum na przykład
![]()
Nie jedli, bo byli przesądni - juz wielokrotnie o tym pisałam. Pogrzeby morskie to wrzucenie nieboszczyka za burte.
A rybki takim nie pogardzą.
Wiec w obawie o popełnienie grzechu kanibalizmu ryba była pozywieniem zakazanym.
Idąc tym tropem, jakbyś zobaczył zwloki człowieka, które poleżały w stawie z karpiami parę dni, to byś w Wigilię rozglądał sie za stekiem wołowym ![]()
W kwestii ryb Japoonczycy czy Chinczycy tego typu obiekcji nie mieli i nie maja.
A jak przy przesadach żeglarskich jesteśmy? To pomijając przedziwne zwyczaje, pochodzace z epoki kapitanów psychopatów/ sadystów? Wiele z nich ma swoj sens i logikę. Co do ryb, to pomijając kanibalizm? Wiele ryb jest trujacych - jako część organizmu lub w całości. A niektorych w ogole nie da się przystosowac do zjedzenia - ilość neurotoksyn i ich rodzaj jest nie do przeskoczenia.
I jak sie nie znasz to jak z grzybami. Sa jadalne tylko raz.
Rum byl wydzielany kusztyczek dziennie.
Biada kapitanowi jak go zabraklo…
Z tym potencjalnym kanibalizmem potencjalnie zjadanych przez ludzi ryb i na odwrót, to przesadziłaś kosmicznie, bo na morze takich zwłok by nie wystarczyło, a są przecież jeszcze większe oceany.
Harmonik Wam kity takie wali, aż głowa mała, a Wy łykacie to jak młode pelikany ![]()
Tu sobie można poczytać o marynarzach XVIII wieku.
Komu się nie chce dotrzeć do źródła, to przytaczam.
“Problemem nie było jednak zaopatrzenie statku w dużą ilość prowiantu, ale zachowanie świeżości żywności przez długi czas. Z tego względu dostarczono na statek prototypowy aparat do destylacji wody, wynaleziony przez dr Charlesa Irvinga w 1771 r., oraz miedziane pojemniki na wodę i wino, aby można było uzupełniać świeże zapasy, a także dużą ilość sieci, wędek i haczyków do połowu ryb”
To po co im były haczyki do połowu ryb? Na sprzedaż?
![]()
Przypominał mi się film “W samym sercu morza”. Polecam
Jeszcze jedno źródło, gdyby akurat tamto za bardzo nie pasowało …
No to jak jest właściwie z tymi rybami? Jedli je, czy nie jedli?
Ryby jedli w historii ludzkości PRZEDE WSZYSTKIM marynarze.Od zwykłego canoe po łodzie podwodne.Od Starożytności po XX wiek…
Że Wam sie chce komentować takie bzdury
![]()
Ben, też mogę przytoczyć więcej źródeł na poparcie moich doniesień. Na logikę, to teza o niejedzeniu ryb przez marynarzy jest taka niezwykła, że gdyby nie była prawdziwą, ludzie jej nie wymyśliliby.
Kolego tu chodzi o “świadomość” i przesąd.
Toz to teraz wrażliwym odradzałabym jedzenie ryb z Morza Srodziemnego - przy tej ilosci zaginionych w trakcie przeprawy na kajakach i pontonach z Afryki?
Cala prawda o jutubowej wiedzy na wzniosłe tematy.
I tak się ta dzisiejsza wiara karmi tymi głupotami, nie próbując nawet dociec, czy to prawda… To juz nie tylko o te ryby chodzi.
Ręcę opadają na glebę… ![]()
Harmonik, jesli śmierć glodowa zajrzy Ci w oczy to zapewniam Cię, ze nie tylko wpierniczysz kazda podaną Ci rybe, ale spalaszujesz kazde mięcho, jakie Ci podadza łącznie z mięsem psa. Jestem w stanie się tu zalozyc o co chcesz.
Polecam film o pasażerach ktorzy się rozbili w Andach i z glodu jedli innych ludzi… Jedli wszyscy, tez byś jadł…
A Ty tu o rybach… ![]()
Przegrałbyś. W Wlk Brytanii badania wykazały, że jest pewien procent ludzi nie potrzebujący jedzenia, choć nie wiem, czy dotyczyło ono też owoców. Tę historię z katastrofy w Andach znałem od dawna.
Jeśli zjedzenie przyjaciół nie powodowałoby komplikacji zdrowotnych dla jedzącego, to byłaby to trochę inna sytuacja, niż sama chęć przeżycia za wszelką cenę, w tym za cenę rozstroju żołądka, układu pokarmowego, biegunki itp.
Na pewno nie jadłbym czegoś niedobrego, niesmacznego, niezdrowego, szkodliwego. To, że całkiem się mylisz, to wiedzcie z Birbantem, że ja wiele eksperymentów na swym organizmie przeprowadzałem, w tym głodówki aż do utraty przytomności.
Tak bym przegrał jak zobaczylem te Twoje tysiące super fotek…
No, ale ja juz Cię dawno hoko rozpracowalem…
A na te super fotki czy jak tam je nazwałeś, czekam nadal…
Kolego tu się mylisz.
Owszem od zarania dziejów ludzie jedli ryby, malo sie przejmujac na czym się one utuczyły, a zawód rybaka i przetwórcy ryb należały do dosc prestizowych.
Zeby nie przypomniec o pierwotnym znaku
Ale z przesądami to czesto tak, ze ktos rzuci jakąś głupotę, a reszta pojdzie za tym jak stado baranów.
A okres, kiedy ludzie ruszyli na oceany nie wiedząc z jakim żywiołem im przyjdzie walczyć takim zachowaniom sprzyjał. Od opowiesci o wodospadach na koncu swiata, krakenach, żywych trupach, demonach, syrenach? Bo co do Latajacego Holendra? To ma swoje wytłumaczenie. I oprócz romantycznej legendy bywalo ponurą rzeczywistością - załoga wymarla (powodów setki) i taki wrak, jak solidny to mógł długo błąkać sie noszony pradami. Morze Sargassowe? Istnieje.
Trójkąt Bermudzki czy obecnie zjawiska opuszczonych statkow, ktore wygladaja jakby zaloga rozplynela sie w powietrzu? Niektórzy pukaja sie w czolo, ale takie fakty wymagaja wyjasnienia, nawet tworzac karkolomne teorie.
Ale wracajac do tych nieszczesnych ryb?
Zawód marynarza dlugo wiązał się z niedogodnosciami jak niedozywienie, szkorbut, ryzyko zatrucia plesniami, jak zle zrobione zapasy to i jakis sporysz w ziarnie, jak pisalam lekki rausz, bo alkohol w niewielkich dawkach codziennie, wyobcowanie - brak punktu odniesienia plus zaburzenia błędnika spowodowane falami? Czyli chorobs morska? Do tego byli to czesto ludzie niepismienni i do tego banici? Idealna pożywka do tego, żeby zwariować.
Co nie zmienia faktu, ze ludzkosc jako taka ryby ze smakiem zjada. I wręcz zaczynaja sie klopoty z zaopatrzeniem, bo nie nadążają sie rozmnazac i dorastać.
Pomijajac kwestie bandyckich sposobów polowu. Ale to już temat na inne opowiadanie.
W ogóle na opisanie wszystkich przesądów i zwyczajow morskich to by skóry ze stada wołów zabrakło.
Jak nam kiedyś postawisz beczke zacnej whisky to z kolegą @Bingola mozemy poopowiadać. A i pewnie @benasek i @birbant się dołącza, bo to obieżyświaty…
Widzisz Ben, ja mam swoje hierarchie, priorytety, a także mam silną mentalność lenia, przy nietraktowaniu gatunku ludzkiego jako czegoś najmądrzejszego we Wszechświatach. Dla mnie żyjemy w teatrze odgrywania ról totalnego ogłupiania i prób wyjścia z tej nieharmonijności, patologii, bezmyślności. Nie wywyższam się nad nikogo na Pytamy ani z reszty ludzi.Tutejsze dziewczyny lubię bardziej, niż ktoś uwierzyłby.
Co Ty znowu wymyślasz???
Ja nie mówie o ludziach z legitymacja zwiazku zawodowego rybakow ale o ludziach dla ktorych ryby były najzdrowszym i najłatwiejszym do zdobycia pożywieniem.To sie nie zmieniło od czasu jaskiniowców.
I mimo całej tej pisaniny,dalej nie wiem w czym “się mylę” ![]()
Jak Indianie ratowali od śmierci głodowej resztki pielgrzymów z Mayflower,nikt nie pieprzył o przesądach.Setki lat temu,nie mówiąc o prehistorii,ludzie jadali ryby na surowo a gdy głód,WŁAŚNIE na morzu zaglądał w oczy,często zajdali siebie.
Tak że ,prosze mnie nie rozśmieszać"ryzykiem zatrucia pleśniami" bo jeszcze usłyszę że przed spożyciem,konsultowali sie z doktorem pokładowym…
Nie mam nawet sił się śmiać…


