Putina, to ja bym od razu do beczki z wrzącą smołą wsadziła. Szkoda na niego roślin. Nawet tych trujących!
Nie, ale wychodzę z założenia, że to nie jest przypadek, że niektóre rośliny są hodowane tylko dla ozdoby a nie do jedzenia.
Do jednego i drugiego.
Wiele roslin trujacych jest jednoczesnie leczniczymi. Kwestia stężenia toksyny.
Po prostu trzeba uwazac.
A co ciekawe nie wszystkie dla nas trujace sa szkodliwe dla innych zwierząt, szczególnie ptaków.
Nie wierzę, że koleżanka tego na studiach nie miała …
Po prostu się jej zapomniało
Kilku wiem że są trujące / konwalia to od kilkudziesięciu lat temu dowiedział się kolega, razem zbieraliśmy na zarobek do kwiaciarni na wianki. Od około 7 lat nie jest już pod ochroną, wilcza jagoda, miłek, naparstnica. Zadziwiła mnie trzmielina - w Szczecinku przy szpitalu w pip obsadzonych alejek chodnikowych / specjalnie się zapytałem o ten krzew, nikt nie widzi problemu /, podobnie z żółtym mleczem / mleczko trujące przenika przez skórę bez jedzenia /. Tych trujących jest dużo więcej, gdyby zwierzęta mogły mówić to wielu by osiwiało słuchając ich. Z mieszkania wywaliłem pięknego bluszcza i difenbachię. Znajomy wyrywa ciągnikiem 50 tujii wzdłuż płotu, z względu na dzieci i zwierzęta - psy i kozy - psa nie dało się uratować.
Dziwnie się jakoś artykuł zbiega z recesją w kraju, jakby szczawiu miało zabraknąć dla każdego głodnego, bo dodatki są ważne smakowo
Ja o konwalii, to dowiedziałam się dopiero z tego artykułu. O wilczej jagodzie - sto lat temu na koloniach, gdy nas przestrzegano przed nią, o tujach kilka lat temu z jakiegoś artykułu, ale nie wiedziałam, że aż tak szkodliwe są, by zrobić krzywdę psu - lubię ich zapach.
Nie wszystkie tuje pachna pieknie.
Niektóre pieknie wygladaja, ale w upaly smierdza amoniakiem jakby sluzyly za
kuwete kierdliowi kotow w rujce.
A, ze rosliny trują? To tylko weganie sa innego zdamia .
Pies po 2 godzinach był do niepoznania - problemy z oddechem, mokry nos, oczy nie te, cały się trząsł, nie jadł i nic nie pił. Pomoc była za późno bo wet był 25 km dalej, sekcja po zgonie to 500 zł + 200 za utylizację, i wykazała liście tuji w rozkładzie. Strasznie się męczył. Czemu zjadł tuje ?, Miał jedzenia i picie do wyboru o każdym czasie. Poza dziećmi świata nie widział bo był bardzo opiekuńczy dla nich. Brudna, mokra pielucha to nie problem dla niego dać znać panu itd, szczęśliwie to kozy i dzieci się nie rozchorowały
Jakiś cel musi być że rośliny czy grzyby są trujące, temat głęboko nie zbadany do końca, dopiero po zatruciu się okazuje i powraca. Ponoć niby w celach obronnych jak podają biolodzy, ale co dalej to nikt nie wie - wiedza kosztuje różnie, niekiedy życie
Co wiecej trucizny różnie dzialaja na poszczególne gatunki choć dla wiekszosci ssaków cyjanek, saponiny, glikozydy czy alkaloidy są smiertelnym zagrożeniem. Ale juz nie wszystkich ptaków.
I w drugą stronę - jest wiele substancji dla nas nieszkodliwych, a owada czy ptaka w locie zabiją.
Nie mowiac juz, ze ludzkie leki czy przysmaki są dla wielu zwierzat domowych trucizną, jak choćby aspiryna czy czekolada.
Najlepiej uczyc zwierzaki, zeby nie ogryzaly byle czego i dostarczyc im troche nieszkodliwego zielska, bo trochę tego potrzebują.
Jokusia, ale nie planuj harakiri konwalią… zawsze jest jakieś wyjście…chociaż ja mam doła z powodu tego M-pola
Koty lubią jeść trawę.
I po niej rzygać. Najlepiej na świeżo odkurzony dywan.
Kot zawsze rzyga
Twierdzisz, ze konwalia się do tego niezupełnie nadaje?
Tak mi się zdaje. Zresztą chyba nie ma instrukcji opisujących proporcje na tyle skuteczne, ale zejśc bezboleśnie.
To harakiri musi być według instrukcji?
I to ścisłej, Spartolone się nie liczy…
nie przepuscilo samej miny
Jak spartolone się nie liczy, to nie robię!