Mam teraz -7C i jest w porządku. Zimniej nie będzie (sprawdziłam prognozy). Wolę zimno od upałów. Zaraz wychodzę do sklepów, bo takie zimno, to nie zimno
Ciekawie sformułowane zdanie w trybie proprzypuszczającym, w którym jedynym pewnikiem jest to, że coś zostało sprawdzone.
Przypuszczenie zimniej nie będzię zostało poparte innym przypuszczeniem - prognozą pogody.
Całość sprawia wrażenie twierdzenia, a przecież wiadomo, że pogoda potrafi sprawić niespodziankę.
Oj, no nie bądź taki dokładny… wiadomo, że już dzisiaj w nocy będzie zimniej, ale nie o tym przecież piszę W nocy to się nie liczy, bo wtedy pod ciepłą kołderką zimna się nie czuje (no chyba, że “ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś”). Zaraz jadę do sklepu po przecudnej urody kubeczki z kotkami, bo kupiłam sobie wczoraj dwa i sąsiadki (które były u mnie na kawce) zachwyciły się nimi. Zrobię im niespodziankę i kupię im też o ile jeszcze będą (kubeczki a nie sąsiadki).
Czy w prognozach pogody przewidziane są takie skoczne wybryki natury Zimniej nie będzie, ale będzie.
@Nunu Upał w jakimś południowym kraju z odpowiednią wilgotnością, sąsiedztwem morza, w klimacie relaksu i beztroski, z odpowiednim nawodnieniem jest czymś zupełnie innym niż upał na betonowej pustyni, w kiepsko klimatyzowanym biurze czy w innym miejscu, gdzie pracujesz a pracodawca nie zapewnia Ci odpowiednich warunków (albo na przykład jest to piekarnia gdzie zawsze ciepło).
Wolę mróz od upału bo łatwiej się przed nim schronić, zabezpieczyć.
Iluzoryczna łatwiejszość.
Z fizycznego punktu widzenia ogrzanie pomieszczenia umożliwiające schronienie się przed mrozem, pochłonie więcej energii niż jego schłodzenie w przypadku schronienia się przed upałami.
Ale ogrzewanych pomieszczeń jest znacznie mniej niż chłodzonych.
Dalej: w terenie otwartym łatwiej się ciepłej ubrać na mrozie, a rozbieranie się w upale nic nie da.
Taaaa. Zdecydowanie prostsze są “urządzenia” do ogrzewania, wystarczy kilka szczap drewna które podpalimy niz urzadzenia chlodzące.
Weż mi cos ogrzej o 200 stopni a wez mi cos o 200 stopni schłódż.
Nadal będziesz twierdził ze schlodzic latwiej?
Ale jak znam kolege, to nadal…
Rozumiem, kazdemu wolno myslec, co się komu podoba.
Nie rozumiem, co ta wyliczanka wnosi do całości
Mróz.
Odzież nie ociepli organizmu, bo nie ma takiej mocy. Izoluje jedynie entropiczny, naturalny przepływ energii (ciepła) z organizmu do otoczenia.
Upał.
Tu też mamy do czynienia z oddawaniem ciepła z organizmu do otoczenia. Zmieniły się jedynie warunki, bo różnica temperatur (organizm-otoczenie) jest mniejsza.
Wniosek.
Z fizycznego punktu widzenia (!!!), proces oddawania energii cieplnej z organizmu do otoczenia w warunkach upalnych jest łatwiejszy, bo do pokonania jest znacznie mniejsza bariera, niż jest to w przypadku mrozu.
Doświadczenie doświadczalne.
Upał. 40°C w cieniu. Pić się chce niepomiernie, co jest zupełnie zrozumiałe, bo wypociliśmy już 2 litry.
Co szybciej i przede wszystkim efektywniej ugasi pragnienie?
- woda z lodem
- gorąca herbata
Ale nie mówimy o konstrukcji urządzeń grzewczych/chłodzących, a o energii, jaka jest potrzebna do ogrzania/schłodzenia czegoś o +200°C/ -200°C
Chłodzenie jest łatwiejsze, bo pochłonie, jak już wspomniałem, mniej energii.
.ochłoń.
Jesli temperatura otoczenia jest wyższa niż temperatura ciała to w którą stronę przepływa ciepło?
Co wsadzimy do pieca, gdy już wypalone zostaną wszystkie akumulatory energii cieplnej w postaci szczap drewna
Jak tu budę ogrzać, by milej i przytulniej było?
Dobre pytanie
Energia (w tym cieplna) zgodnie z zasadą entropii zawsze będzie przepływać z układu o większej energii do mniejszej. Natura nie lubi różnic i zawsze będzie dążyć do równowagi energetycznej.
Co więc zrobić, gdy na zewnątrz skwar panuje?
Podobnie jak w warunkach mrozu, odizolować organizm przed skutkami przepływu ciepła. Podczas mrozu ubieramy na plecy coś “ciepłego”, ograniczając w ten sposób przepływ ciepła organizm-otoczenie. W upały też ubieramy coś “lekkiego” (czapka na łeb, husta na raniona), by ograniczyć przepływ ciepła otoczenie-organizm.
Co ma z tym wszystkim wspólnego gorąca herbata wypita w 40-o stopniowy upał? Intuicyjnie wydaje się irracjonalne, ale jest skuteczne. Na podobnej zasadzie działa pot, który litrami wylewamy w gorące dni. Tu oddawane jest ciepło z organizmu do otoczenia poprzez…parowanie potu z powierzchni skóry. Niemożliwe staje się skuteczne, zwłaszcza jak weźmie się pod uwagę, że temperatura parowania wody (potu), to ponad 100°C
Pocąc się podczas upałów, mamy na powierzchni skóry parującą ciecz o temperaturze przekraczającej 100°C i taki stan chroni nasz organizm przed przegrzaniem.
Magia. Chłodzimy coś ciepłem.
Fizyka nigdy nie zawodzi.
Tych “zim stulecia” to troche bylo
Choc ja zamykanie szkół to pamietam raczej z powodow epidemii “grypy”. Choc zwykle to bywalo wlasnie w mrozne zimy.
Przt tych niskich temperaturach to siostra mojej babki pilnowala tylko, zeby nas ubrać w miare ciepło, czapka, szalik, szydelkowa kamizelka pod kurtka i rękawiczki, wszystko najlepiej z welny. I eskimoskim obyczajem, choć oni tranu zdaje sie uzywali? buzie smalcem posmarowac. Jak zglodnielismy to wracalismy. Raczej spoceni niz zamarznieci.
Co nie zmienia faktu, że wole cieplejsze strefy…
Zima to zima, w klapkach i szortach raczej jej przezyc die nie da?.
Choć w Łodzi w 2012 byl taki co na skarpetkach oszczędzał
Czy juz zdszedl na zapalenie pluc, czy żyje? Niestety w necie brak danych.
Może jak będę w Polsce ktos bedzie go pamiętał?
62/63,nie wiem…Ale rok wcześniej,przyszedłem na świat i wg. dosyć dokładnych relacji rodzinnych,zima była w normie.Ok. -10 do -8…Mój braciszek wolał łyżwy niż czekać… Ale dobrze jakoś,to pamięta…
-31 nie przeżyłem nigdy.Nawet się nie zanosiło.Oczywiście w Poznaniu bo w innych miejscach,bywało.
Tzw.kleska żywiołowa,miała miejsce w 1978/79 roku…a zaczęła sie w trakcie spisu powszechnego,dzieki czemu mięliśmy grudzień,praktycznie wolny od szkoły.
Potem, w styczniu gdy temperatury nawet u nas,wahały sie w okolicach -20-25,szkoły byly zamkniete do odwolania.My,w sile 5-6 chłopa,trenowaliśmy.8 rano,bieg.Dom a potem dookoła Areny i do domu na śniadanie.
Ok. 10 rano,trening na boiskach Energetyka,dzisiaj zdaje sie,już zaoranych…To wtedy albo nieco wcześniej,tam wciagnąlęm naszą trojkolorowa flage,na stadionowy maszt.Bezczelność triumfowała bo nikt nie wiedział,co sie dzieje.A skoro tak,nie interweniował.I flaga wisiała,ku wściekłości innych klas A flaga skradziona z targowego"wieńca".Trzeba było sobie radzić,czyż nie?
Czego by nie rzec,zdrowie miałem wtedy jak NIGDY potem.Grywałem dwa mecze pod rząd a wypoczywałem,paląc w piecach w domu,w godzinach popoludniowych…
Ktoś tu dzisiaj spytał,co bedą komputerowe zombie,wspominać…Na dobrą sprawę,można im zadedykować taki np. tekst!
Tyle że mróz wiąże się zimą, a wtedy krótszy dzień i jakoś mniej słońca, kapkę depresyjnie…
To latem na Antarktydę
Slonca nie zabraknie, a zimno…
Nie lubię ani upałów powyżej 26 stopni, to moje max ani mrozu. A jak zima, to biała ma być a nie plucha jakaś
…
Jednak bardziej mi zimą tęskno do lata, niż latem do zimy…więc chyba jednak wolę upały