Zdaje się, że kolega pytał o stronę medyczną, nie matematyczną
Taka kroplówaczka z wódy wydaje mnie się bardzo pożyteczna, albowiem wystarczy 10 gram taniego zajzajeru typu Vistula i człowiek jest upodlony jak należy, a to tego przy “łykaniu” nie wstrzącha… A jaka oszczędność…
Zupy są smaczne pod warunkiem, żeby nie było w niej kaszów, ryżów i innych grysików, czem, co poniektórzy psują smakowitość.
Lobby krupnikowe i fani pomidorówki z ryżem już po Ciebie idą!
Niektórzy robią ogórkową z ryżem. Osobliwe ale da się zjeść.
Lepsze to, niż jakaś tam zupa z nietoperza.
Jadłam kiedyś pstrąga a’la nietoperz. Chyba w Ojcowie to było.
To dobrze, że nie nietoperza a’la pstrąg.
Hmm… Gdyby dobrze wyglądał i dobrze smakował i jeszcze nie wiedziałabym, że to nietoperz…
Choć nietoperze źle mi się kojarzą z powodu Wuhan.
W sumie racja. Mój ojciec kiedyś cały słoiczek marynowanych mule wciągnął, myśląc że to grzybki.
Ale ile stracił nie wiedząc, że zjada mule. Marynowane maślaki mogą zmylić człowieka.
Choć jadłam marynowane mule i były pychotkowe. Nie wszyscy jedzący byli tego zdania.
Spokojnie, jak wpadniesz w skrajny alkoholizm to Ci taką kuracje zapiszą.
Słabo, nie byłeś w moim wojsku gdzie ja, tam się wszystko dało. Żołnierz musi umieć hm chłeptać wódkę z talerzyka jak kot bez wspomagania łyżki
Jakoś nikt tu nie napisał, że lubi zupkę z tacy…
To zależy - Jak jestem styrany pracą to z gara albo z patelni, a najczęściej to miska bo zawsze wychodzi więcej niż potrzeba, ostatnia dziewczyna podała super smakowity chłodnik w makutrze do ucierania, zjadła swoje z tależa i się jeszcze podłączyła do makutry - kurcze jak ja to zrobiłam / ona była ciutek mniejsza od prodyża /, w gościnie z talerza. Talerz czy miska lub słoik na budowie to nie ważne, grunt by smakowało
Chlałeś wódę z żarówki?
Z żarówki nie, ale z klosza z kierunkowskazu tak, i z kompasu zaciągając gumą do wentyli, a z talerzyka to bardziej oszczędnie i na dłużej wystarcza. Rozlany kieliszek wódki tylko 50 g w płaskim talerzyku mało kiedy był pusty. Jak się komuś udało to był kac gigant i ból głowy na 3 dni, i brak apetytu na 2 kolejne. Po tym była obcinka kity !. Nalatałem się z menażką do kuchni za tych bochaterów, jak oni zaniemogli, bo żal zostawić dobre jedzenie do chlewni, a na weekendy bywało i ciasto. Faceci po 50g takiego picia tracili orientację, pamięć, niekiedy resztki człowieczeństwa w wszystkim, a rano dyspensa od dowódcy z rozkazem PPK, ZOK czy ZP. 5.00 z plecakiem, łóżko pod pachę i na bieżnię dookoła
Kurna, z kompasu nie piłem, ale z klosza kierunkowskazu się zdarzyło.
Z takiego klosza to chyba nie jest wygodnie pić.
Takiej podlaczonej do pradu😉? Zawsze to szklo, byle sie nie skaleczyc.
Z najdziwniejszych rzeczy to usilowali mi wcisnac plastikowy kieliszek do jajek. A co ja mysle o piciu z plastikowych naczyń to cenzuralne nie jest
Zreszta z jedzeniem jest tak samo. Bardzo mnie cieszy ten “ekologiczny” trend wycofania “zastawy” z tworzyw na pikniki…