Tak, tak…
To reguluje rynek…
W obronie własnego dziecka przed czym?
Co w takim razie z osobami, które do pomocy innym są niezdolne?
Za kraj,nie znaczy ze umieramy za kawalek ziemi.
Posrednio robimy to dla rodziny i bliskich,by w tym kraju spokojnie zyli.
Bo gdy jp.Ty,czy ja strzelimy sobie w leb w przyplywie,patriotyzmu’’ ic z tego dobrego jie wyniknie,jedynie dla rodziny koszty pogrzebu.
Ale gdy stajemy do walki narazajac zycie,gdyz naszym bliskim grozi w najlepszym razie niewola,ubustwo to juz ma sens.
Jeśli masz więcej niż jedną, to za którą?
Wtery to one staja sie osobami,ktorym nalezy pomoc.
Jeśli są niezdolne do pomocy, to znaczy, że los zabrał im tę możliwość (np. paraliż, utrata rozumu itp). Takie osoby również do poświęcenia swojego życia nie byłyby zdolne. No ale dobrze. Przyjmijmy, że poświęcają. Każdy ma kogoś, kto go kocha. Jedną osobę lub wiele. i taka osoba (lub osoby) utracą kogoś, kogo kochają. Wbrew pozorom jest to też ogromna strata, bo nie tylko dostawać miłość “lubimy”. Dawać ją jest też naturalną potrzebą każdego z nas i każdy chce mieć kogoś do kochania: żonę, dziecko, ciocię, przyjaciółkę, dziadka itp.Ci, dla których poświęcił życie w takim wypadku odczują stratę emocjonalną, która tez może być całkiem spora.
Czy wszystkie te rzeczy broniłbyś z równym poświęceniem?
Tak ale trzeba tak sie prowadzić by nie musieć nikogo piersią zasłaniać. Inni też. Losy ludzi przeplatają się. Musimy myśleć nie tylko o sobie.
Czy ta pomoc powinna obejmować również oddawanie życia?
To juz sprawa indywidualna i sytuacji.
Np.gdy ktos zaslabnie,wcale mu to nie pomoze,gdy ja sobie strzele w leb.
A przed chwila rzucil mi sie w oczy artykol,gdzie facet odepchnal zone z wozkiem,a sam zginal podkolami samochodu.
Uratowal z9ne i swoje dziecko,za cene wlasnego zycia.
Zycie za zycie.
Oj, straszliwa tragedia! To bylo w Warszawie. A ten zabojca stwierdzil “beemka jest moja zabawka” (bo gnal z predkoscia 130/godz ULICA!!!).
Kraj to narod zyjacy w okreslonych granicach.I tego sie broni tak jak nasi ojcowie czynili.
Do swojego dmou tez nie wpuscisz niezaproszonego goscia z bronia w reku…
A to sie wiąże z mozliwoscią utraty zycia.
Ja to wiem,ty to wiesz.
Ale powiedz sam,w pierwszej kolejnosci,liczy sie rodzina,ta najblizsza.
Broniackraju,bronisz przedewszystkim,swoich bliskich.
Bez dwoch zdan.Zawsze najpierw myśle o rodzinie.
Co nie znaczy,ze nie walczy sie i w imieniu obcych nam ludzi.
Ale podstawowa motywavja,to rodzina i bliskie nam osoby.
Może i tak być. Ale zobacz na moich rodziców. Żyją sobie na skromnej ale pewnej emeryturze ‘jak pączki w maśle’ jak to sami określają, w zdrowiu i w pełni władz umysłowych. A jednak nie mogą mi pomóc - bo wziąłem i wyjechałem za granicę. To też los, czy po prostu ‘los’ znaczy tutaj ‘nie mogą pomóc, niezależnie od powodu’?
Nie wiem czy dobrze zrozumiałam o co pytasz ale w tym wypadku Ty sam pomogłeś losowi by tak się stało. Wyjeżdżając daleko od rodziców dobrowolnie zrezygnowałeś z możliwości uzyskania od nich jakiejkolwiek pomocy. Załóżmy jednak, że masz śmiertelnego wroga, który planuje na Tobie okrutną zemstę za cokolwiek i próbuje wydobyć od Twoich rodziców Twój adres. Rodzice, wiadomo jak to rodzice umierają od tortur ale dziecka (Ciebie) przecież nie zdradzą. Co tracisz? Tracisz poczucie, że gdzieś w Polsce jest dwoje ludzi, na których zawsze mógłbyś liczyć. Nawet jeżeli w żaden sposób dotychczas z ich pomocy nie korzystałeś, wiedziałeś, że możesz ją mieć. Teraz już tego nie masz.