To już jest wyższy poziom. Trzeba mieć szefa który delegację wypisze.
No trafiłam
Na dokładnie Kaliego.
Wtedy to raczej mnie pytali czy jadę.
Rosyjskiego i niemieckiego uczyłem się w szkole. Ale tak, naprawdę, to nauczyłem się przebywając z tubylcami w danym kraju. Mój niderlandzki, to gwara limburska, dużo tam niemieckiego, więc jakoś poszło. W Belgii północnej dogaduję się spokojnie. Ukraińskiego nauczyłem się od Ukrainców, jest bardziej podobny do polskiego niż rosyjski.
Ukraiński to tak rosyjski jak u nas śląski. Mają swój język zrobiony na podstawach 2 języków.
Ja chcę dogadać się za granicą na lotnisku, w restauracji, na mieście, w hotelu…
To tylko na początku tak się wydaje, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Angielski US
Mnie te wszystkie stopnie rozbawiają. Albo zna się język, albo nie.
no tu nie stopień a sposób rozmowy. W knajpie powiesz piwo proszę czy może a czy ja mógłbym prosić kufel piwa?
Tu muszę przyznać Antykwie rację. Dobrze, jak nie uczysz się języka na “sucho” a praktycznie. Jeśli chcesz, "podrzucę Ci @Ajko namiar na Gambijczyka (Znam osobiście). Ten będzie wniebowzięty, że może sobie z kobietą z Europy pogawędzić. Ze mną przerobił chyba większość tematów i ja dla niego z pewnością zrobiłem się nudny jak flaki z olejem … Gość jest żonaty, ma jedno dziecko, więc propozycji matrymonialnych raczej Ci stawiać nie będzie
A harmonik by dodał do tego ideologię i kilka nie znanych faktów.
Kochany, ja 10 lat pracowałem w Niemczech i musiałem. Telematiki tylko po niemiecku. Dokumenty też, wszelakie. W urzędach, przecież nie po chińsku. Podobnie z holenderskim. Nikogo nie obchodzi, że nie znasz języka. Żyjesz tam, rozmawiasz, bo jak inaczej?
Nic nie zastąpi praktycznej nauki, tak, jak to mówi @Antykwa
Mozliwosci,szczególnie dzisiaj,jest mnóstwo.Nie dosyc ze masz internet to masz tez otwarte granice…No,poki trwa zaraza to moze nie do końca ale nie o to przeciez chodzi…
Kazdy czlowiek to nieco inne ustrojstwo.Ja np. nie znam francuskiego ale w dwóch radiach prowadzilem malą antologie piosenki francuskiej…Po prostu czytanie wchodzilo mi idealnie a co za tym idzie,i rozumienie.
Ale jezyka nie znam.Bo w znajomosci chodzi o cos innego.O w miare swobodne porozumiewanie sie…A tego zaden komputer do konca nie nauczy.Tym bardziej zadna anglistka w szkole itp.
Z doswiadczenia moge powiedziec tylko to ze najlepsza nauka to wyjazd i sytuacja w ktorej jest sie skazanym na poslugiwanie jezykiem obcym…
Taki przyklad…Kiedys pisanie listu po angielsku,zabieralo mi pare godzin,glównie przez sprawdzanie czy tak jest ok. i czy nie da sie inaczej…
Kilka lat po lądowaniu w Anglii,ten sam proces zabieral mi ok. 30 minut.A jak wielka przepaść dzieli szkołe od praktyki na żywo,nie jestem Ci tutaj w stanie opisać nawet w przybliżeniu…
Niemniej,powodzenia!Od czegoś trzeba zacząć.Byle konsekwentnie:)
A zaprzeczyłem? praktycznie w hotelach w których spałem wchodziłem w konwersacje z dziewczynami…
Z dziewczynami, to jest najłatwiej…
a najlepiej czlowieka, dla ktorego ten jezyk jest ojczystym. tylko potem mozna osobliwy akcent zlapac…
Jasne że tak tylko że jest ryzyko… że też się uczą
Mnie też stopnie bawiły birbant … Do czasu aż któregoś dnia wróciłem do chaty w stanie wskazującym na spożycie sporej dawki …
Spadłem ze stopni na sam dół. Że się nie połamałem to cud …