100 odpowiedzi. Takie rozmowy to ja lubię!
Ale jak tylko słyszę najlepszy, to zawsze myślę: najlepszy według jakich kryteriów, kto te kryteria wybiera i dlaczego właśnie on… Więc powstrzymam się od oceny, póki nie usłyszę więcej.
100 odpowiedzi. Takie rozmowy to ja lubię!
Ale jak tylko słyszę najlepszy, to zawsze myślę: najlepszy według jakich kryteriów, kto te kryteria wybiera i dlaczego właśnie on… Więc powstrzymam się od oceny, póki nie usłyszę więcej.
Spoko, akurat pamięć to mam niezłą
Nakarmione, bezpieczne to sie rozmnaza chetnie. Tak dziala ewolucja. Ale to stwor nie podlegajacy naszym ocenom dobra czy zla - w skrajnych przypadkach czyli glodu, zimna biedy mamy tez nadprodukcje gatunku co po Haiti np. widac - tam co prawda zimno nie jest, ale po trzesieniu ziemi jesc dostali i zaczeli sie radosnie rozmnazac sprzatanie gruzow zostawiajac innym. A teraz placz, ze tym innym sie znudzilo, a i pomoc zywnosciowa idzie juz gdzie indziej…
A to mala wyspa - jakby to w wiekszej skali? Somalia? Duza czesc Afryki?
No to zobaczymy jutro, co masz do powiedzenia. To już niedługo.
Tak tez moze byc…
Oczywista sprawa!
“Dobra zmiana” triumfuje…
Ok, to zgodnie z obietnicą. Od początku.
Nie przedstawiłam żadnego sposobu na poradzenie sobie z burzą hormonów…bo poza przeczekaniem jej nie znam żadnego. Podałam, że ją ignorowano. Ignorowanie czegoś, jak by nie było, nie jest żadnym sposobem radzenia sobie z czymkolwiek.
Obowiązek szkolny: ok, edukacja domowa to jest jakieś wyjście, ale dla większości ludzi mające więcej wad niż zalet. Np. w ten sposób idzie sensownie tylko zaliczyć liceum. Technikum czy zawodówka-jakoś tego nie widzę.
A co do liceum, rozsądne przygotowanie się do matury zajmuje sporo czasu. Akurat wiem coś o tym O ile ktoś nie jest geniuszem, dobre przygotowanie do matury w połączeniu z codzienną opieką nad dzieckiem jest nierealne. Nie bez powodu istnieje urlop macierzyński. Przygotowując się do matury, robienie sobie kilku miesięcy przerwy sprawia, że tej matury się nie zdaje lub zdaje tak, że szkoda było marnować czas.
Więc to JEST problem, nawet jak załatwimy sobie nauczanie domowe.
Zapomniałeś dodać, że rodzice nie mogą wyrzucić dziecka z domu…do 18 roku życia. Więc dach nad głową mamy prawnie zagwarantowany, rodząc w wieku 16 lat, przez 2 lata życia dziecka.
Może mamy inne postrzeganie, ale nie nazwę odpowiedzialnym nikogo (nie tylko rodzica), kto bez wcześniejszego uzgodnienia pakuje komuś innemu jakieś (spore) zobowiązania finansowe na głowę. Jak się decyduje na dzieci, będąc odpowiedzialnym człowiekiem, to jest się w stanie te dzieci samodzielnie utrzymać. Zdawanie się na cudze finanse jest dość dalekie od odpowiedzialności. Chyba, że taka 16-tka dyslutuje z rodzicami na ten temat i tak się umawia. Ale to znowu nie przystaje do obecnych czasów, można taką sytuację potraktować raczej jako wyjątek potwierdzający regułę.
Dalej: jeśli już to dziecko ktoś nam utrzymuje, to siłą rzeczy nie możemy być niezależni w wychowaniu go. Jesteśmy zależni od “sponsora” wychowania dziecka i to pod niego musimy dostosować decyzje odnośnie dziecka.
Jeszcze dalej: wspieranie rozwoju dziecka.
I tu możemy znowu wrócić do burzy hormonalnej.
16latka czy 16latek jeszcze sami potrzebują wspierania swojego rozwoju. Jak tu mówić o wspieraniu dziecka? Czy odpowiedzialny rodzic to nastolatek ze (typową dla jego wieku) skłonnością do ryzyka i jeszcze lekką niestabilnością emocjonalną, brakiem umiejętności trzeźwego osądu sytuacji? Te cechy z wiekiem przechodzą/zmniejszają się. U 16-latka jeszcze mają się całkiem nieźle. Wiadomo, u niektórych są silniejsze, u innych słabsze, inni już są z tego w ogóle wyrośnięci…ale jednak większość jeszcze nie jest odpowiedzialnymi ludźmi. Więc, siłą rzeczy, odpowiedzialnymi rodzicami też nie.
No i sam przyznałeś, że obecna sytuacja społeczno-obyczajowa sama w sobie jest problemem, i to dość wieloaspektowym.
Mm, teraz to dopiero wyszła długa wypowiedź
I bardzo dobrze! Jesem tego samego zadnia!
Raczej rozczarowujące było to czekanie. Dalej widzę, że proponujesz żeby nastoletnie matki postępowały tak jak ich bezdzietne rówieśniczki, dodatkowo jeszcze samodzielnie wychowując dziecko i utrzymując się jak dorośli. Dlaczego narzucasz na swoje myślenie tak daleko idące ograniczenia?
Jak uwielbiam z Tobą dyskutować (serio, odbieram to zawsze jako taką “sportową” dyskusję), tak tutaj mam ciągle wrażenie, że wygrywam.
Nastolatce nie przestaną buzować hormony dlatego, że da się jej dziecko w łapki. Bez wczesnego przyuczania do opieki nad dzieckiem (znowu problem obecnych czasów) nastolatka będzie miała z rzetelną opieką nad dzieckiem (np. żeby nie zapomnieć czegoś przy nim zrobić, mieć do niego jakieś elementarne pokłady cierpliwoći itp.).
Sprawa sprowadza się przede wszystkim do dwóch kwestii, które ignorujesz: niedojrzałość 16-latki (psychiczna, nie biologiczna), i kwestia jej dalszego życia. W Twojej wersji pozostaje jej urodzić dziecko i albo zostać na garnuszku rodziców do ich śmierci, albo znaleźć bogatego męża.
I tu robimy po prostu cofkę w tył, w “stare, dobre czasy”, co raczej większości kobiet się nie spodoba.
Jeszcze raz:
Czy się da? Tak.
Czy z korzyścią dla kogokolwiek? Chyba niezbyt, chyba, że brakuje nam stereotypowych, roszczeniowych “madek” i mamy nadmiar pracowników+zarobki, z których jedna przeciętna osoba jest w stanie utrzymać całą rodzinę.
O, nie wątpię że myślisz że wygrywasz. W ogóle stwarzasz wrażenie osoby, która w myśleniu jest dobra. I na tym właśnie polega twój problem: zbyt dużą wagę do myślenia przykładasz. Myślenia w cudzysłowiu, bo tak naprawdę jest to tylko twórcze ubieranie w słowa poglądów dostarczonych ci z zewnątrz. Przebija się to przez twoje wypowiedzi wielokrotnie.
Żeby użyć tylko jednego przykładu: nie można zastosować dobrego skądinąd rozwiązania w postaci bogatego męża, bo to by było cofanie się w stare dobre czasy. A zastanawiałaś się kiedyś, czemu przyjmujesz za pewnik że historia ma jeden określony kierunek który jest z założenia dobry? Niby do tej pory sprawy zmierzały generalnie do przodu, nawet jeśli czasem były chwilowe cofnięcia - ale co z tego? Żyjesz już kilka tysięcy dni, i ani razu nie umarłaś - i co, to cię czyni nieśmiertelną? Jeśli postęp czyni problematyczną rzecz tak normalną jak urodzenie dziecka, to może problem jest nie w rodzeniu dziecka tylko w postępie - nie sądzisz?
I w dodatku to myślenie o wygranej przesłania ci faktyczną grę. Gra jest opisana w treści pytania: ja twierdzę, że bycie nastoletnią matką jest problemem sztucznie wyolbrzymianym; ty pokazujesz dlaczego się mylę. Do tej pory podałaś kilka rzeczy które bycie nastoletnią matką zupełnie niepotrzebnie utrudniają, i jednocześnie parę prostych i skutecznych sposobów na rozwiązanie tych dodatkowych trudności. Ale myślisz że te utrudnienia są potrzebne a rozwiązań nikt nie lubi, i przez to nawet nie dostrzegasz jak bardzo zbliżasz się do mojego zdania.
Nie mam ci tego za złe, bo przez całe swoje dotychczasowe życie za takie właśnie myślenie byłaś nagradzana; nic dziwnego, że się dostosowałaś. Ale stać cię na więcej, więc i więcej oczekuję.
Ale takie podejscie sprowadza kobiete (dziewczyne) do roli zwierzecia. Czyli: jesli (fizjologicznie) moze niech rodzi. Teraz powiem Ci z wlasnego doswiadczenia: gdybym miala rodzic, byc na utrzymaniu (rodzicow, meza itd) to bylabym niespelniona jako czlowiek. Mezczyzna=czlowiek; kobieta=czlowiek. A czlowiek ma potrzeby rozne, nie tylko rozmnazanie…
Uważam, że powszechna akceptacja rodzenia we wczesnym wieku, to powrót w owe stare “dobre” czasy .
Tiaaaa…
vera223,litosci…Jestem po imprezie i…przed impreza…
Olej te pieprzoną biologie!Dobrze Ci radze…
Jesteś dzieciak,choć wciaz nie chce mi sie w to wierzyć
Ten wiek to jest czas podejmowania decyzji…
Internetowa znajomosc to żadna znajomość ale uważam ze Ty masz zadatki na…Monike Olejnik
Wybacz,nie wiem czy Ci sie spodoba to porownanie ale z doświadczenia wiem ze cholerna głupotą jest rozmijanie sie ze swymi"talentami".
Sprobuj choćby.Daj sobie taką szanse.
Masz fajnie opanowane pióro,nie zbaczasz na ogół,na jakies"marginesy".I założe sie o sporą kase ze byłabyś rozpoznawalna…
Jesli mam racje,to byloby bardzo dużo jak na początek.
Amen
To jest właśnie następny problem z tego rodzaju myśleniem: dopuszczanie tylko jednej prawidłowej odpowiedzi. Czyli jeśli rodzenie dzieci będąc na cudzym utrzymaniu miałoby być uznane za coś w porządku, to teraz wszystkie kobiety będą musiały to robić, bo… no właśnie, bo co? Bo to jest ta nowa jedyna dopuszczalna prawidłowa odpowiedź?
Stare dobre czasy to nie tylko nastoletnie matki. To również kilkunastogodzinny dzień pracy, sławojki zamiast kibelków, woda ze studni (czasami nieskażona bakteriami z w/w sławojek), powszechna niepiśmienność i niedożywienie, brak osłon socjalnych, i jeszcze parę innych rzeczy. Więc ja tu od razu widzę dwa problemy.
Jeśli z całego tego zestawu wybierze się tylko nastoletnie matki, to powstanie coś zupełnie innego od starych dobrych czasów. Tak naprawdę będą to obecne dobre czasy, tylko z większą ilością młodych matek.
Jeśli akceptacja nastoletnich matek rzeczywiście miałaby być powrotem do starych dobrych czasów, to należałoby wyjaśnić w jaki sposób te nieszczęsne dziewczyny odbiorą nam te wszystkie zdobycze cywilizacji. Bez tego znajdziemy się w obecnych dobrych czasach, tylko z większą liczbą młodych matek.
Jeden czlowiek to jedna prawidlowa lub nieprawidlowa odpowiedz.
Czy muzulmanki sa szczesliwsze od tzw. kobiet zachodu?
Zycie w haremie i poporzadkowanie sie facetowi? Pewnie ma ten sam poziom komplikacji co uzeranie sie kobiety szefa ze stadem pseudomacho przekonanych o swojej wyzszosci tylko dlatego, ze czasem sa w stanie samiczke zaplodnic?
Narzucanie jednego modelu zwykle konczy sie zle dla spoleczenstw.
Przypomne slowa jednego ze świeżo upieczonych swietych KK
Łatwiej ojcu mieć dzieci, niż dzieciom ojca
Jedna dobra matka jest tyle warta co stu nauczycieli
Jan XXIII, z domu Roncalli.
Ale do tych obydwu rol trzeba dorosnac.
Jesli chodzi o tego papieza poza typowym dla KK wybiorczym traktowaniem norm etycznych i roli kosciola mial bardzo liberalne poglady spoleczne - jako jeden z niewielu dostrzegl tendencje do laicyzacji panstw i jego encykliki to poszukiwanie metody na zachowanie wplywow ideologicznych przy jednoczesnym otwarciu sie na nowe pomyslt. Troche utopijne myslenie. Ale zywotne, bo w kwestiach spolecznych obecny papiez idzie ścieżką Jana, ale zrezygnowal z oficjalnego podkreslania roli kosciola jako doczesnego wladcy na rzecz sluzebnosci kosciola.
Przywolalam ten przyklad, bo to co piszesz @Wabbit jest proba zawracania Wisly kijem. Powrotu do przeszlosci nie ma, a jesli bywa czesto staje sie karykatura. Zwlaszcza jak sie chce jakis model bezkrytycznie powielac
Doskonale rozumiem do czego zmierzasz i o co Tobie chodzi. Chciałbym jednak pozwolić sobie na małą uwagę. W dziejach ludzkości tak jest że w miarę upływu czasu postępuje rozwój świadomości obok rozwoju technologii. I tak było, że ten wiek rodzenia podwyższał się.