To te momenty, kiedy coś dzieje się nagle - impuls, przypadek, zbieg okoliczności… albo odwrotnie - kiedy czegoś nie zrobiliśmy , mimo że mieliśmy okazję…
Jaką niespodziewaną decyzję podjęliście, która totalnie zmieniła Wasze życie?
A może…
Jest coś, czego nie zrobiliście ,a czujecie, że mogło to wszystko odmienić?
Działać zawsze trzeba. To, czy jest to dobre, czy złe, okaże się później.
Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią
Właśnie taki moment zadecydował, że zostałem za granicą. Po trzech latach w Niemczech szykowałem się do powrotu do Polski i w jednej chwili zdecydowałem się pojechać jeszcze na jakiś czas do Holandii. Zupełnie przypadkowo spojrzałem na ogłoszenia w lokalnej gazecie z ofertami pracy i jedna firma holenderska transportowa poszukiwała pracowników w moim zawodzie po drugiej stronie granicy w Kerkrade. To niecałe 100 km. Zanim się zastanowiłem już siedziałem w aucie. a spakowany do Polski już byłem. Wtedy jeden kolega spytał gdzie tak nagle jadę, no to mu powiedziałem o co chodzi. Jeszcze jeden to usłyszał i za godzinkę niecałą cała trójka była pod adresem z ogłoszenia. W 15 minut później zostaliśmy pracownikami tej firmy.
Rozumiem, że zadowolony… nic byś nie zmienił?
Albo nie zastanawiałeś się, jak by było, gdyby nie ta decyzja ?
Czyli zasada raz się żyje…
Sa rozwody
Impuls? Zdarzaja sie przypadki, ze gdzies podswiadomie cos planujesz, ale nie ma mozliwosci realizacji.
Nagle iskierka i juz jest.
@birbant , chyba nie byles przekonany do tego powrotu?
Bo bys na ogloszenie uwagi nie zwrócił
W tamtym momencie to był strzał w 10. Do dziś tego nie żałuję, bo będąc teraz na emeryturze i często korzystając ze służby zdrowia, tego w Polsce bym nie miał. Pod tym względem żyję w zupełnie innym świecie. Materialnie też nie mam powodów do narzekań.
Inną sprawą jest, że przez ostatnie kilkanaście lat swej zawodowej pracy przynajmniej trzykrotnie nie skorzystałem z nagłych okazji do zmiany życia i nie wiem czy polepszyłbym sobie czy pogorszył, gdybym poszedł za jedną z nich. Ale najważniejsze jest to co teraz i z tego jestem zadowolony. Oby tylko zdrowie dopisywało.
Coś w tym jest. W Polsce miałem już zaklepaną dobrą robotę, ale gdzieś tak głębiej w mojej świadomości tkwiła taka drzazga, czy aby błędu nie popełniam tym powrotem. Niemniej jednak byłem na powrót zdecydowany i już spakowany, wszystko w bagażniku mojego Opla Calibry. Myślałem, że jakby w Polsce coś nie tak poszło by zawsze można poszukać za granicą znowu. Piłem sobie kawę, po wypiciu której miał być odjazd. No i pojawiło się trzech kolegów z pracy, którzy zjechali ze swych tras. Jeden z nich miał miejscową gazetę. Rzucił ją na stół tylną stroną ogłoszeniami na wierzchu. Bezwiednie powiodłem za nią wzrokiem i zaważyłem to ogłoszenie z Holandii. Przeczytałem dokładnie i stało się jak się stało.
Co do tych kolesi to było tak, że po przeczytaniu im treści ogłoszenia dwóch z mety zdecydowało się jechać ze mną. Każdy swoim autem, oczywiście. Im w tej Holandii po kilku latach nie wyszło różnych względów osobistych, u mnie potoczyło się pięknie jak z góreczki.
Tego birbanciku z sweducha Ci życzę
Ilustracja w mojej odpowiedzi jest poglądowa.
Ojcze wybacz im, bo nie wiedzą, co czynią, może dotyczyć każdego działania. Wiemy wprawdzie, co czynimy, ale istnieją działania, których skutki nie są jeszcze znane w momencie wykonywania tej czynności. Nie mówię tu o gotowaniu jajka na miękko, choć i ta, wydawać by się mogło banalna czynność, może mieć różny koniec (twarde jajko, spalony garnek, pożar kuchni).
Zaistniała potrzeba wyrzucenia śmieci. Czynność dwuminutowa, ale skutek dwuminutowego wyjścia z domu może być różny.
Ciąża, złamana noga, przyszły ślub, szybki pogrzeb, zmiana pracy zgubienie kluczy, itp.
Nie wiemy.
Glodnego kociaka mozesz przyniesc…
Też.
A nawet i żbika.
Tych grzechów zaniechania,jest znacznie więcej…
Co by było gdybym w wieku lat 7-8,dał się “porwać” wizji przedwojennej profesorki-sąsiadki która dzieki jakiemuś swemu"wdzięcznemu uczniowi",chciała mi załatwić kurs żeglarski?
W 1968 raczej nie o takich cudach się myślało,nie mówiąc o tym że pół roku wcześniej,zaczęła się szkoła…Gdzie bym dzisiaj był z tą pasją podróżowania,razem z takim obyciem?Nie sposób na to odpowiedzieć…
Dalej,dosyć podobnie jak u @Birbanta choć tło zupełnie inne.
Rok 2007…Właśnie wróciłem z Krakowa,z ogólnopolskich eliminacji do Radia Klasyka RMF gdzie na nieco ponad 200 startujących,zająłem miejsce 17.Najlepsze z Wielkopolan…
Gdy po 2 tygodniach wykruszyli sie wszyscy teoretycy których mikrofon wkręcał w podłogę,dostałem telefon aby przyjechać na czysto radiową dogrywkę.Było nas 6 i ja to albo wygrałem albo z kimś ex aequo bo kolejny telefon otrzymałem po 3 dniach…
I wtedy…zabrakło mi fantazji by wynosić się na jakąś stancje do Krakowa…
Przyszedł kolorowy maj i znalazłem z żoną ogłoszenie o gdańskich szkoleniach,organizowanych przez jakichś szkoleniowców z Wyspy Jersey na Kanale…Oferta pracy natychmiastowa a wstępne warunki to język komunikatywny i niekaralność.
Decyzja wręcz natychmiastowa,5 dni w Gdańsku wraz z końcowym egzaminem…A po 2 miesiącach informacje o zabukowanych biletach na połowe lipca.
I tu już fantazji nie zabrakło.Byłem spakowany na tydzień przed wylotem
I te lipcowe chwile zadecydowaly o kolejnych,18 latach.Czego absolutnie nie żałuję a co niepewne i nużące życie po radiowych latach,zamieniło w bezpieczeństwo,dostatek,podróże i wymarzone niegdyś spotkanie z ulubioną historią i kulturą.
Gdybym ja mógł się cofnąć do 2009 roku, to ja bym spróbował podjąć inną decyzję, choć nadal bez gwarancji, że byłaby to decyzja na lepsze, ale przy najmniej ja bym spróbował.
Akurat ja wczoraj przeczytałem, że członkowie zespołu Pet Shop Boys spotkali się przypadkowo w sklepie z elektroniką.
Decyzje innych też na nas wpływają. Ktoś np. decyduje się wsiąść do auta po spożyciu. Jedzie sobie pewnie aż tu nagle na pasy wchodzisz ty…
Co komu pisane…
Tym razem nic nie rozumiem z tego,co ewentualnie masz na myśli.
Moge jedynie dodac że historia The Rolling Stones,zaczęla sie w autobusie,jadącym Z albo DO Dartford,w którym spotkali się Jagger i Richards.Ten drugi miał mieć pod pachą zbiór płyt amerykańskich bluesmanów…
Tyle że to przypadek a nie decyzja…
aż tu nagle wchodzący na pasy się okazuje, że ma kręcz szyi i obejrzeć się nie umie na boki