Dostalem kiedyś po głowie Pismem Świętym od ksiedza któremu przeszkadzałem…Ale nie przestalem z tego powodu chodzić na religię.I dzisiaj wiem tez i to,ze wtedy mi sie należało…
Coraz częściej dochodze do wniosku ze to nie opiekunowie,wychowawcy czy szefowie sie tak bardzo zmienili ale uczniowie czy pracownicy z ich narastającym roszczeniem i iście murzyńskim,poczuciem wiecznej krzywdy
Oczywiscie zgadzam sie ze nauczanie początkowe to delikatna materia ale…Znajdz mi zawód w którym nie zdarzają sie pomyleńcy…
jak się ktoś zgodził robić za psa niech szczeka. Tyle w temacie.\
Parę lat temu poznałem miłą fajną dziewczynie która pracowała w PZNP Tak była bojówką do strajków.
Oni wcale źle nie życzą swojemu dziecku. Wręcz odwrotnie, uczą je radzić sobie w dorosłym życiu. A że metodami nie akceptowanymi przez resztę społeczeństwa, cóż: teraz JA, tylko moje dziecko się liczy. Zrobi komuś krzywdę? trudno, ważne, żeby jego żadna krzywda nie spotkała. Krzywda, oczywiście w ich pojęciu.
Krzywda, porażka, upadek… to się zdarza kazdemu. Ważne, żeby się podnieść. A w tym właśnie często pomagają inni ludzie. Możę, przynajmniej dla własnego dobra, nie szkodzic im?
Sa zawody, gdzie pomylency dlugim stazem cieszyć sie nie beda. Z prostej przyczyny - saper myli sie tylko raz
Grzybiarz tez.
W Polsce od kiedy pamiętam, to nie nauczyciele, czy uczniowie byli źli, tylko system edukacyjny od 1945 do dziś jest do dupy.
Nie mniej jednak moda na bezstresowe wychowanie jeszcze dolała oliwy do ognia.
No to sobie dziecina radzi. Albo głowę niewinnemu dziecku rozbije, albo jej rozbiją lub jest bardzo blisko rozbicia. A buzia na pewno będzie rozbita, bo ulubieni koledzy wyznają przecież te same wartości wpojone przez rodzinę. I tak na 10godz dziecinę wypuścimy robiąc z przedszkola/szkoły poligon i niech się dziecina wdraża.