Pozostaje sprawa sadowa - zakaz zblizania sie tych ludzi do bsbci. Weź katolickego adwokata polaczy przyjemne z pozytecznym
@gra , ja nie miałam waszego szczęścia w nieszczęściu , moja mama przeżyła tylko tydzień w domu …
W sumie ciekawa ta sprawa by była.
Tylko teoretycznie babcia faktycznie o sobie decyduje i oni tym się bronią, że ona nie musi tylko chce.
Ale Ci współczuję
Strasznie trudna sytuacja…
Przytulam Cię wirtualnie kochana
Mój ojciec całe życie powtarza , że na stare lata sam sobie pójdzie do domu opieki, bo będzie miał wysoką emeryturę i stać go będzie na to , aby sobie zafundować "taki luksus " i nikomu nie będzie siedział na głowie!
I on to mówi serio !
A babci może się spodoba choć trochę?
Jeśli nie to przecież nie jest proces nieodwracalny.
Głowa w górę kochana!
Musisz to jakos przeżyć choć domyślam się jak Ci ciężko
Zawsze mozna znalezc bieglego, ktory moze powiedziec, ze kontakt jest ograniczony.
Odejść w domu wśród bliskich to jest szczęście i piękne w całej tragedii jakim jest odchodzenie.
Dokładnie tyle jeszcze pożyła w domu moja mama, po ostatnim powrocie ze szpitala. Ciocia, o której pisałam niesprawna fizycznie i umysłowo żyła tak ponad 5 lat.
Naprawdę ten dom dla babci jest bardzo fajny. Sama sobie bym takiego życzyła jak by co.
Przynajmniej na tyle ile widziałam.
A tacie twojemu się nie dziwię jeśli mówi serio.
Ja nie pozwolę mojej córce na trzymanie mnie w domu.
Niech mnie kocha i pamięta.
Zrobię jak twój tata.
Tylko na tą emeryturę trzeba pracować i oby dożyć
Życzę Ci , aby babcia się zaklimatyzowala, a Ty abyś żyła jak najdłużej i szczęśliwie.
Całusy na pocieszenie
Wzajemnie.
Trzymajcie się ludzie w zdrowiu, dbajcie o siebie.
Napiszę wam jeszcze cóś.
Na lekarzy nie mogę narzekać i ogólnie na personel. Robią co mogą aby było dobrze, choć ich brakuje.
Ale z tym czekaniem na transport to przegięcie.
Jest 19.00 czekam z babcią od 9.00 rano.
Nie czekaj, tyko ich pogoń trochę.
Zapytaj jaka jest przyczyna, tak długiego oczekiwania na transport.
Współczucie…
Rzecz oczywista kiedy ma sie serce…
Ale przyznam Ci sie szczerze ze nie potrafie spokojnie czytac o jehowitach.I nie żadnych “świadkach”,do tego z duzej litery
Mialem kolezanke w pracy ktora na moich oczach,weszła w te sektę…Pracowalismy w malenkim pokoju na tzw.kontroli jakości…Moglem obserwowac tego raka jak sie rozprzestrzenia,z bardzo bliska…
Z sektą nie da sie walczyć"z biegu",bez przygotowania…A straznikiem Teksasu raczej nie jestem…
Myśle ze powinnas sie skupic na,jesli to mozliwe/wykonalne,utrzymywaniu kontaktu z babcią.Kontaktu wzrokowego,obecnosci,jakiegos blizej nie dajacego sie opisac,oddania…
Bo prawdopodobnie jest tak jak piszesz…Nie wiadomo tak do konca,jakie bodzce,jakie impulsy i ile z otaczajacego świata,do babci dociera…
To tylko teoria ale…Wydaje mi sie ze Twoja milość pomoże Ci wybrac wlasciwe rozwiazania…Dzisiaj ,jutro czy kiedys,kiedy tylko nastanie taka potrzeba.
To normalne. Od ósmej do dwudziestej rozwożą po kolei i pewnie my na koniec.
Straszne to czekanie jest. Szkoda że nawet zakresu węższego godzin nie podają.
Powinni mieć na względzie to, że babcia nie jedzie do domu, a w obce jej miejsce.
Masz wymagania…
No jasne, ja jestem dobra w takich sytuacjach. Zaraz by był porządek
@Kropla @gra , moją mamę wpisali na tydzień żeby się przygotowała na operację w innym szpitalu , ja jej włosy farbowałam , dzień przed śmiercią miała pełny dom dzieci i wnuków z okazji Dnia babci , śmiał a się i jadła normalnie , w nocy nastąpił przełom , którego nikt się nie spodziewał.
Powiedziałam babci by nie prosiła mnie o to bym z nimi rozmawiała. Powiedziałam jej że się kłócimy i nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Kiwnęła głową na Tak. Przestała o niech faktycznie pytać, co mnie cieszy.
Oby tylko to już był koniec.
Wspaniale zadbaliście o mamę.
Wzruszające to też jest i piękne.