@gra Chodzę do pana fryzjera. Dawno temu był górnikiem ale się przekwalifikował. Ma żonę i dwoje dzieci. Z wyglądu i ogłady raczej prosty. Dobrze strzyże i potrafi pogadać o wszystkim z prostotą i humorem właśnie.
Koleżanka - przedszkolanka powiedziała mi, że usłyszała takie pytanie od swoich przedszkolaczków: Pani Kasiu a kiedy Pani sobie znajdzie prawdziwą pracę?
Bo tu to się tylko bawi i noga kiwa pijąc kawę?
No nie oslabiaj mnie
Eh… miałem nadzieję, że ujmiesz się za pracownikami komunalnymi, bo bez nich nasze życie byłoby naprawdę gówniane, czy chociaż za drogowcami, bo bez nich droga do żłobka czy przedszkola nie byłaby miła. A Ty tak samolubnie … no cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Ale po kolei. Osobiście jestem za liberalizacją rynku pracy i odejścia od podziału zawodów ze względu na płeć, jednak pod warunkiem, że na tym samym stanowisku dana osoba jest w stanie wykonywać równoważną pracę. Nie chcę nikomu umniejszać, ale sama biologia ogranicza zdecydowanie większej ilości kobiet niż mężczyzn dostęp do zawodów wymagających siły fizycznej i sama anatomia oraz zdrowy rozsądek mówią, że pewne zawody z tych względów są bardziej męskie, niż kobiece i odwrotnie. Natomiast drażni minie takie bezrefleksyjne używanie słowa ”patriarchat”, bez spojrzenia na ewolucję ludzkości i jej rozwój społecznym. Jest to takie hasło-wytrych. Moim zdaniem ten demonizowany patriarchat był naturalną koleją rzeczy w czasach, kiedy na mężczyznach spoczywało zapewnienie wszelkich środków do przetrwania gatunku, następnie rozwoju cywilizacyjnego, natomiast kobietom przypadła naturalna rola utrzymania ciągłości gatunku i wychowaniu potomstwa. Dopiero po osiągnięciu pewnego progu rozwoju cywilizacji jakieś 2,5 wieku temu, możliwe było stopniowe odchodzenie od takiego kontraktu społecznego i formowanie się idei feministycznych. Pomimo dość dynamicznej ewolucji stosunków społecznych na przestrzeni ostatnich dekad, najwyraźniej nie tak łatwo wyplenić to, co funkcjonowało przez tysiąclecia. Zwłaszcza, że funkcjonowanie obecnej cywilizacji technicznej wciąż spoczywa na męskich barkach, szczególnie w zakresie zaspokojenia podstawowych potrzeb oraz funkcjonowaniu infrastruktury krytycznej i użytkowej. Oczywiści można mężczyznom wiele zarzucić, winić za wiele rzeczy, ale przecież dla porównania istnieją na świcie społeczności oparte na matriarchacie i nawet same kobiety jakoś nieszczególnie entuzjastycznie wypowiadają się o możliwości migracji do takiej społeczności, zwłaszcza że w rozwoju cywilizacyjnym nie przebiły się do satysfakcjonującego poziomu.
Tez upraszczasz.
Jakby nie patrzec plec zenska w przyrodzie ma za zadanie niesc ciaglosc gatunkow.
Reszta to nalecialosci kulturowe.
No niestety ludzkosc nie osiągnęła stanu slimaka w postaci hermafrodyty z wlasnym domkiem na grzbiecie.
aha
Oczywiście, że z mojej strony to było uproszczenie, że tak się wyrażę, nakreślenie schematu, ponieważ na pełniejsze rownięcie temau potrzeba o wiele więcej czasu. Natomiast Ty zasadniczo załkamujesz rzeczywistość, bowiem wg. wszelkich nauk biologicznych ciągłość gatunków w równej mierze zależy od obu płci w jednakowym stopniu. Oczywiście są wyjątki w postaci organizmów hemafrodytycznych, czy partenogenezy, niemniej to bardzo niszowa kwestia. Organizmy, którym zależy zasadniczym zwiększeniu szansy na doskonalenie genotypu już dawno wybrały krzyżowanie rozdzielnopłciowe i osiągnęły przez to znaczące sukcezy, że nie wspomnieć, iż to właśnie dzięki temu zawdzięczamy różnorodność gatunkową.
Mit o tym, że to mężczyźni polowali/zdobywali pożywienie już upadł.
Obaliły go odkrycia archeologiczne
dzięki @joko. Ja mu nic nie zakłamywałam tylko napisałam aha …
Nigdzie nie napisałem, że polowali wyłącznie mężczyźni. Jednak takie wyjątki od reguły nie podważają ogólnie znanych i zdaje się logicznych faktów. Nie twierdzę, że patriarchat jest czymś wspaniałym na współczesne czasy, ale w przeszłości był po prostu naturalnym wynikiem różnic między płciami, jedynym z etapów rozwoju cywilizacji człowieka. Spójrz na otaczającą Cię rzeczywistość, na domy, drogi, zabytki, wodę w kranach i energię w gniazdach… to wszystko mamy dzięki pracy męskich rąk i dlatego, że w czasie, gdy mężczyźni pracowali, kobiety opiekowały się domami. Oczywiście nie wszyscy i nie wszystkie, ale to margines błędu. To właśnie pozwoliło osiągnąć poziom, który mamy teraz. I nie piszę tego, by deprecjonować kobiety, tylko do takich ról natura predysponiwała obie płcie i naturalnie odpowiednie role zostały przyjęte, by zapewnić jak największy sukces ewolucji naszego gatunku.
Jakie wyjątki od jakiej reguły?
Amerykanie zrobili badania na kilkudziesięciu odkrytych grobach. na każdych 100 łowców przypadało 70 łowczyń grubego zwierza. To były kobiety i pochowano je z akcesoriami myśliwskimi. Kiedyś nie było takich możliwość i by określić dokładnie płeć, więc pochowanym z akcesoriami łowieckimi przypisywani płeć męską, bo ktoś tak powiedział i tak zostało. Teraz można określić dokładnie płeć i okazało się, że te mity o tym, że to mężczyźni byli łowcami, to można włożyć między bajki.
Owszem, masz rację - do ciężkiej pracy fizycznej bardziej nadają się mężczyźni. Kobiety wolą bardziej precyzyjną pracę, gdzie siła mięśni nie jest czymś najważniejszym. Wiele z tych domów, o których piszesz a także dróg czy układów energetycznych lub hydraulicznych projektowały kobiety
Uziemić się w domu z potomstwem pozwalają tylko kobiety, które nie mają żadnych ambicji.
A ja to nie wiem czy człowiek jest takim sukcesem ewolucji. Wyobraźmy sobie, że na świecie zostało dwóch chłopaków i dwa ślimaki. Ludzkość skończy się na tych dwóch mężczyznach bo naturalnie nie będą się mogli rozmnożyć a ślimaki będą trwały dalej. W tej historii mogą występować też dwie kobiety. Efekt będzie taki sam.
Fuj, co Ty wypisujesz Adam Ewa i Lilith wiodaca na bezdroza pożądań. Poczeta z nicości
Ponoc grzechu warta
Ejże! Popraw się proszę z procentami, bo czytając to czuję się, jakbym zaraz miał przeczytać, że Kopernik była kobietą.
Poza tym słyszałem już o tych ustaleniach i wcale nie zmierzam z tym polemizować, bo to dość logiczne, że w owych czasach w imię przeżycia plemię angażowało zasoby ludzkie wg. możliwości, nie płci. Jednakowoż nawet z tych artykułów wynikają inne proporcje od tych, które podałaś. Niemniej czasy łowiectwa jakiś czas temu się skończyły i w miarę poprawy dobrobytu bardziej wydajny okazał się inny model społeczny.
Wolą? Niech Ci będzie. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak trudno jest przyznać, że to natura predysponuje płcie w różnym stopniu do różnych zadań.
Kurła!! Co to ma być?!? Kto babom tak namieszał w głowach??
Dlaczego poniżasz kobiety, które opiekują się potomstwem? Fakt, że część nie ma wyboru, ale nie przyszło Ci do głowy, że niektóre po prostu tego chcą? Jak bardzo gorsze są Twoim zdaniem od tych, które robią karierę w korporacjach? Każże z takiego feminizmu psom buty uszyć, chce się rzec, skoro dzieli kobiety na lepsze i gorsze tylko ze względu, że nie wybrały jedynie słusznej ścieżki życiowej.
Od siebie jedynie Ci powiem, że osobiście znam przypadki kobiet, które wraz z rozwojem rodzinnych interesów, kiedy już nie musiały pracować, poświęcały się prowadzeniu domu i opiece nad dziećmi lub wnukami, ponieważ to sprawia im największą satysfakcję. A teraz dowiaduję się od Ciebie, że to tępe dzidy bez ambicji - co za rozczarowanie …
Raczej poczęta z mokrych snów rabinów.
A dlaczego tępe dzidy? Nie znałam tego określenia, a nawet gdybym znała, to… nie kojarzy mi się ono wcale z kobietami. To po prostu kobiety, które nie mają ambicji zawodowych i chcą być “na łasce i niełasce” męża, uwielbiające stanie przy garach i sprzątanie. Każdy lubi coś innego. Zdarzają się i mężczyźni zajmujący się domem wtedy, gdy ich kobieta/żona pracuje zawodowo.
Niestety, nie wiem jak się tu zmienia liczby. Sam to zrób. Tamtego artykułu nie mogę znaleźć, ale w tych liczby są podobne
Czyli w hierarchii wartości stawiasz takie kobiety niżej, niż te, które wybrały pracę zawodową, pomimo tego, że jest to ich świadomy wybór wynikający ze statusu materialnego i możliwości realizowania się w tym, co przynosi największą satysfakcję? Czy tylko te najmojsze wybory są słuszne?
Poza tym dlaczego ma to od razu oznaczać bycie na łasce? Znowu podajesz to w negatywnym sosie. Uwierz mi, ale nie wszyscy mężczyźni to psychopaci marzący o zamknięciu kobiety w czterech ścianach.
Jak wspominałem, jakiś czas temu już coś na ten temat czytałem. Nawet z cytowanych przez Ciebie artykułów wynika, że w 79% społeczności kobiety brały udział w polowaniach z czego w 70% przypadków brały udział w polowaniach celowo. Tak więc 70% z 79% wziętych ze 100% nie jak nie da proporcji 70/100. Nie ma też danych w jakim zakresie polowały samodzielnie lub razem z mężczyznami. Ponadto napisane jest, że były wyposażone w również w noże i sieci, czyli sprzęt ewidentnie nie na grubego zwierza, ale zaliczone zostały do łowieckiego grona. Więc stwierdzenie, że ”na każdych 100 łowców przypadało 70 łowczyń grubego zwierza” jest zbyt formistycznie optymistyczne i mija się z faktami. Niemniej nie ulega wątpliwości, że kobiety aktywnie polowały w dość istotnym zakresie, również na grubego zwierza, ale żeby robić od razu z tego ”girls power”…