Tak jest w całej Polsce. I w Pacanowie i w Pcimie Dolnym i Górnym.
Lekarz kontraktuje z NFZ ilość pacjentów i ich wizyt. Gra rolę jasnowidza i ma przewidzieć kto i kiedy zachoruje. Zakontraktuje chytrze za dużo - nie wyrobi z czasem, bo doba ma jedynie 24 godziny. Zakontraktuje za mało - nie wyrobi na bieżące zobowiązania związane z prowadzeniem gabinetu. Z doświadczenia kontraktują ilość wizyt lekko “pod kreską” z kilku procentową tolerancją. Jeśli pacjent nie zmieści się w tych ‘widełkach’, nie zostanie obsłużony, bo medyk (żeby nie mówić felczer) nie będzie przecież pracował za darmo.
Konsekwencją są odwoływane wizyty albo przesuwane na inny termin. Termin, po którym albo stan pacjenta się pogorszy, albo lekarz nie będzie już potrzebny. Zarobi ksiądz (ewentualnie) i grabarz.
Sa odwoływane, z komentarzem “pani przyjdzie prywatnie”.
Ciekawe czy bez faktury daja zniżkę?
Nie pytalam bo sciany maja uszy, a na Whatsapp jakiś skrzydlaty kon też czuwa.
Przed chwilą kontaktowalam się z koleżanką z Łodzi.
Prezentujesz europejskie, kapitalistyczne podejście do sprawy. Nie twierdzę, że w Dominikanie jest raj na Ziemi, bo raj, według obietnic KK, będzie tylko w niebie (a to też tylko dla zasłużonych).
Poznaj kulturę i dominikańską filozofię życia od kuchni i oceń.
To trzeba przeżyć na miejscu, a nie z opowieści i zachowań Dominikanów przebywających w Europie. To nie jest tak, że cały system trwa ‘na respiratorze’ w postaci karaibskiego słońca, latynoskiej muzyki i taniego (aczkolwiek dobrego) rumu.
Relacje człowieka z człowiekiem nie są europejskie. Są zgoła inne. Szczere i bezinteresowne.
Coś się zmieniło? Od lat wizytę u okulisty miałam w grudniu. Nigdy nie odwoływano. Mieli mniej pacjentów? Więcej kasy? Lepiej planowali? Po co mnie zapisywali we wrześniu?
Dobra, jestem po prostu wkurzona.
Teoretycznie nauczyciela też, a jednak, w praktyce, różnice są ogromne.
Postaw siebie na miejscu lekarza. Na co w takiej roli będziesz wkurzona?
Na siebie, system, czy na pacjenta?
Każdy ma własne problemy. Lekarz też. Chciałby i nierzadko mógłby dla ludzkości zrobić więcej, ale ogranicza go system.
Za darmo, bez gratyfikacji to w dzisiejszych czasach nawet w ryj nie można dostać.
Czyli, uważasz, że wszystko jest OK? Za 10 dni miałam być u lekarza, prywatnie, w pobliżu mogę się zapisać na początek lutego. To po kie licho pobierają mi składki zdrowotne, skoro za wizytę muszę dodatkowo płacić?
Nie każę nikomu pracować za darmo, ale umowa, to umowa! Jeśli malarz tynkarz przeliczy się w kalkulacji, to trudno, płacę wg umowy (no chyba, że powód był niezależny od niego).
I nie przekonasz mnie, że wizytę można, ot tak sobie odwołać w ostatniej chwili. Dwa miesiące temu nie wiedzieli, że pieniądze się kończą? Brrr…
Ale z NFZ nie jest tak, że wcześniej zawiadomią, że zapłaty nie będzie. Po prostu nie przysyłają, a jak się zadzwoni, to informują, że na razie nie mają.
Hmmm…
No to lekarze na razie nie pracują!
Współczuję. Już się zorientowałam, że nawet chcąc iść prywatnie i tak tracisz uzgodniony termin, bo termin prywatny też jest odległy. I znowu to czekanie… A jeszcze dodatkowo strata większej lub mniejszej kasy na coś, co Ci się należy, bo już za to zapłaciłaś. Rozumiem to, ale mogę tylko współczuć.
Rozumiem, ze taka rodzinka domowym sposobem wyprodukuje antybiotyki, narzedzia chirurgiczne i inne drobiazgi niezbedne do leczenia ludzi jak aspiryna? Nie mowiac juz o miejscu gdzie sie nauczyc jak te “cywilizacyjne smieci” z pozytkiem wykorzystać? A i w tym okropnym, dzikim europejskim kapitalizmie tez istnieje rodzinna, szczera i bezinteresowna atmosfera . Zlosliwi nazywają to nepotyzmem.
Sa jeszcze takie miejsca … Cañada la Real, Barrio de las 3.000 viviendas El Polígono Sur, a jak przy wyspie to zdaje się wystarczy na druga strone granicy do Republiki Haiti?
I tu bym polemizował. To chyba jedna rzecz, którą można obskoczyć gratis, a nawet z premia. Zależy to od miejsca, w którym człowiek pechowo się znajdzie.
No to na koniec pozwolę sobie na rozluźnienie sytuacji takim optymistycznem dowcipem.
Facet, który ma być operowany pyta lekarza; - panie doktorze, słyszałem, że operować ma mnie student.
– To prawda. Many braki kadrowe, NFZ nie chce płacić, a operować trzeba.
– Ale jak to? Przecież mogę wtedy nie przeżyć i co będzie?
– Wtedy student nie zda.
Ja nie mam zbyt często kontaktu ze Służbą Zdrowia, ale dziwi mnie, że w dzisiejszych czasach jest aż tak dużo zbiórek. Czy kiedyś też tak dużo było tych zbiórek?
Nie było. Ale tez nie bylo “zgnilego kapitalizmu” obiecujacego, ze za pieniadze mozna wszystko. Cud uzdrowienia też?
Taki Łukasz Mejza siedzi sobie jako poseł w Sejmie?
I wszystkim śmieje się w twarz?
Ilu takich obiecuje zlote gory, a ludzie płacą lub żebrzą, bo nadzieja umiera ostatnia? A juz “moda na zrzutki” wśród celebrytów?
Kolego żebractwo i prostytucja to ponoc dwa najstarsze zawdy świata. W roznych okresach podlegaly one instytucjonalizacji.
Obecnie “taca” czyli zbiórki górą.