Jak wygląda życie innych 30latkow?

Podobno teraz budownictwo wcale nie lepsze.

1 polubienie

lepsze piony są.

1 polubienie

Oj tam. Gładź lub płyty i nie ma krzywizn :wink:

3 polubienia

jak to nie? to byl kredyt - z zalozenia rozpisany na 30-40 lat i stala wyskosc raty bylo to ukryte w tzw, oplacie spoldzielczej. inna sprawa byly mieszkania kwaterunkowe i zakladowe - tam faktycznie kredytu nie bylo.
a kupic mieszkanie? owszem mozna bylo za waluty wymienialne, za gotowke,
ceny nie byly “wygorowane” w Lodzi na poczatku lat 80 M4 to 10 -12 tysiecy dolarow i sie wprowadzasz.
drozej bylo w tzw. plombowcach w centrum. ale tam pomimo cen to i znajomosci trzeba bylo miec.
no i dawne przedwojenne osiedla - tam oprocz “normalnej” oplaty potomkowie dawnych spoldzielcow brali drugie tyle pod stolem.
o kamienicach i nieustalonej hipotece (bo komus sie nie chcialo? :wink: ) to nie wspomne - bo tam rzadzilo prawo dzungli i czesto kwaterunek.
najprostsza droga do wlasnego M-ilestam w latach 80 to bylo znalezienie terenu, zalozenie spoldzielni, dookooptowanie paru potomkow smutnych panow z Komitetu i jako wisienke na torcie paru dzialaczy z duzych zakladow pracy - gdzie ich rodzime panstwowe firmy zapewnialy logistyke, czesto materialy itp.
wlasny dom chyba latwiej zbudowac wtedy bylo niz osiedle na kilka blokow. ale jednoczesnie gorzelnie tez mialy zajecie, bo ile wodki przy czyms takim plynelo?

1 polubienie

serio? A ja walczę z mieszkaniem po ojcu gdzie trudno znaleźć jakąś oś do porównania.

1 polubienie

Czasem taniej rozjebać i kupić nowe.

1 polubienie

po prostu sprzedam za parę tyś

1 polubienie

@Devil Większość moich znajomych ma kredyty na 30 lat…

1 polubienie

I co będzie jak zachorują ciężko i nie będą w stanie spłacać?

Lemingi też skakały z przepaści.

Niezbyt czuję się kompetentny w życiowych sprawach, ale uważam, że to marketing wmówił ludziom, że dom to marzenie a nie tylko potrzeba. Otóż chodzi o to, że ludzie mają większą skłonność poświęcać się dla marzeń i pragnień niż dla potrzeb i konieczności. Potrzeby i konieczności po prostu odwala się na niezbędne minimum. Tak więc, gdyby własny dom nadal był tylko potrzebą a nie marzeniem, to branże bankowa, budowlana, ogrodnicza, remontowa, dekoracyjna zarobiłby znacznie mniej pieniędzy.

Z tego co widzę, każdy nowy dom musi być większy i bardziej wypasiony w porównaniu do starszych domów. Nawet ogród wokół domu może kosztować nawet do kilkudziesięciu tysięcy. I jak tu się nie dziwić, że ludzi nie stać na współczesny dom?

1 polubienie

Znam pewną panią. Wzięła se kiedyś z synem i mężem kredyt na 40 lat. Mąż zmarł na raka, syn dostał cukrzycy ale ją ogarnął, znalazł se dupę i wyjechał. Pani zostala sama z kredytem. We frankach był. Mając 61 lat i niską emeryture była zmuszona błagać swojego znajomego by ją na czarno przyjął do produkcji opakowań. Jebała po 12h by mieć na mieszkanie i kredyt.

Zbyt wysoko mierzymy.

1 polubienie

Nie na temat

i o to chodzi.

moze i ja będę musiał za chwilę jebał…by wyżyć. Ale nie kupowałem na kredyt.

1 polubienie

W PRL nie istniało coś takiego, jak deweloper.

1 polubienie

wiem ale miało t takie znamiona

kolego pisz na temat. kolezanka ma mieszkac pod mostem niczym jakis troll i myto od podroznych pobierac? czasem w spyży, bo podobno mamy nadmiar zywnosci i trzeba zagospodarowac?
chodzi o to, zeby w ogole miec gdzie sie podziac i zyc w cywilizowanych warunkach.

3 polubienia

Mieszkania dawało wyłącznie państwo. Była możliwość wykupu na 99 lat i z powrotem do państwa. Były trzy rodzaje; socjalne, spółdzielcze. i służbowe. Można się było też budować.

1 polubienie