Lepsze 1/4 niż wcale
Podpowiedź?
Jedna z tych postaci nie ma ustalonego imienia
Jest pewna teoria, ale nie wszyscy sie zgadzaja.
Sancho Pancza czy jakoś mu tam było + kuń
Mam dwóch jako magnesy
Brakuje pokrycia łopat wiatraka.
.to tak z aerodynamicznego punktu widzenia.
Teraz to juz tylko dekoracja chyba?
A w ogóle dozo mlynow i wiatrakow bywa przerabianych obecnie na roznego rodzaju obiekty gastronomii, minimuzea czy nawet rodzaj ogolnodostepnych schronisk dla turystów - wedrowcow. Na zasadzie dach nad głową, ale zostaw jak zastales.
Dokladnie, jeszcze osiolek wystepuje
Aczkolwiek przez kilkanascie rozdzialow tylko we wspomnieniach, pada bowiem ofiarą kradzieży.
A imie konika pamietasz?
Nie pamiętam teraz …
Może bym sobie przypomniał, ale jak to mówią morze jest szerokie i głębokie
Kuń, to Rosynanta.
A to tego żem nie wiedział … Albo zdążył zapomnieć.
Od spraw takowych masz mnie…
A ja się mienił osiołek Sancho Panchy…, aa?
On Rucio się mienił.
Dokladniej Rosynant, w oryginale Rocinante.
Skladajacy się, podobnie jak jego wlasciciel głównie ze skóry i kości.
Osiołek Sancho Panza nie ma imienia, za to znany jest kolor jego siersci - rucio. Czyli płowoszary z elementami przybrudzonej bieli.niektorzy kolor ten interpretuja jako imie osiołka El Rucio.
Dzięki za wyjaśnienie. Bo w polskim języku spotykałem obie wersje i nie wiedziałem której się trzymać.
Pierwsza ksiazka serio jaka przeczytalam uczac sie hiszpanskiego byl Don Quijote w pelnej wersji z czasow autora. W osiedlowej bibliotece, do tego słownik, bo to jednak starohiszpaznski. Tak w wolnych chwilach. Półtora miesiąca to trwalo.
U nich to chyba literatura wazniejsz od Boblii?
Oczywiscie szlakiem dzielnego rycerza wedrowka tez zaliczona
A ja w ten sposób po niemiecku Winnetou I część przeczytałem. Trochę pomagał mi brat.
W tradycji lezy spolszczanie imion. Zreszta Hiszpanie miewaja z narodowym eposem klopot, bo to jednak 400 lat, a sam Cervantes uzywal form, ktore juz za jego czasów byly archaiczne
A pomysl ze sztywnymi zasadami ortografii do dzis w Hiszpanii wielu uwaza za nietrafiony.
W szkolach posluguja sie wersja nieco skrócona i uwspolczesniona pod tym wzgledem.
Tylko maniacy siegaja po oryginal, w dniu narodowego czytania - zresztą, co może zaskoczyc to nabozny stosunek do slowa pisanego, ze szczegolnym uwzglednieniem książek (lub nie, bo analfabetyzm wsrod ludzi, zwlasza starszych nie jest rzadkoscia)
Po niemiecku z dubbingiem to ja tylko filmy z Winnetou ogladalam , ciezkie doswiadczenie…
Nie wiem…Poza strzępami Berlina i Poczdamem,jestem zero z Niemiec wschodnich…
Tam tłumów nie ma BYĆ MOŻE,o 4 nad ranem…
A to właśnie Poczdam