Śmiać tu się nie ma co i z czego. W zawodzie kierowcy los robi często sprawdziany. Wiem coś o tym. Każdy kierowca, nie tylko zawodowy w czasie jazdy powinien mieć na stałe włączoną wyobraźnię. Ona eliminuje takie zachowania jakie widzimy na filmiku bo nie pozwala na coś o czym mówi nam ta wyobraźnia.
Kiedyś, kiedy jeszcze nie byłem na Pytamy, kupiłem w Niemczech Opla Calibra DOHC silnik 3000 z doładowaniem paliwowym. Auto “co nieco” koni miało zwłaszcza po tzw doppelgas. Byłem ciekawy ile ta maszyna maksymalnie pójdzie. Kilkadzieści km od miejsca mojego zamieszkania był treningowy tor wyścigówy Schumacherów. Pomyślałem sobie, że tam kiedyś zajadę i dam bezpiecznie pełną rurę. Przedtem jednak dostałem kilka dni urlopu i pojechałem do Polski. Jechałem nocą. Między Hannoverem a Magdeburgiem autostrada zrobiła się pusta i wtedy na środkowym pasie gaz do dechy. Momentalnie ze 170/godz zrobiło się najpierw 250 za sekundę, dwie 270 i wtedy wyobraźnia podsunęła mi obraz pękającej opony. Noga z gazu spadła mi natychmiast. I dzięki temu już nigdy więcej nie próbuję i nie będę testował szybkości w żadnym aucie.
Ta mojemu tez kiedys palma testowania auta na niemieckiej autostradzie odbiła. To siedzac obok zapytalam kiedy wysuwa skrzydelka, bo predkosc startowa juz osiągnął? Skonczylo sie kozakowanie.
Na tym filmie nie widać ale były dwa składy.Pierwszy przejechał i rogatki zaczęły się podnosić ,choć sygnalizator wciąż nadawał światła czerowne. Dwa auta jednak zdążyły przejechać (częsty błąd rogatki w górę i kierowcy jadą,nie czekając na zgaśnięcie światła ) a ten z ciężarowego nie zdążył.Wyłamał pierwszą ,na drugiej się zatrzymał.Wysiadł i zaczął swoje kombinacje które już widać na powyższym filmie.
Powinni ale czy to coś da…Ludzie nie lubią przyznawać się do słabości,swoich błędów,starają się uniknąć konsekwencji z tym związanych. Tutaj ten kierowca właśnie tak się zachowywał ,do końca kombinując żeby czysto z tego wyjść.Był przegrany od samego poczatku.
Tego nie wziąłem pod uwagę. Ale teraz pytanie, ile czasu minęło między jednym, a drugim pociągiem? Jeżeli rogatki się podniosły, by za chwilę opaść, to faktycznie, kierowca mógł odruchowo ruszyć, ale to i tak go nie usprawiedliwia, bo decyduje sygnalizacja świetlna.
Pod definicje sygnalizacji drogowej to chyba rogatka podchodzi, ale o ile dobrze pamietam to istnieje cos takiego jak kolejnosc stosowania się do sygnałów? Moge cos pokrecic, bo z polskim kodeksem to dosc dawno, ale pierwsze to osoba sterujaca ruchem, nawet jak dzialaja światła, potem swiatla, a na koncu pionowe i poziome znaki drogowe. Co do rogatki? W koncu po coś istnieje, ale w tej kolejce jesli nie jest podparta innym oznakowaniem, zero znaczenia. Szlaban kazdy moze sobie postawic. W przypadku przejazdow kolejowych? Nie można się kierować jej uniesieniem. Jest to zabezpieczenie dodatkowe. Jak na platnych parkingach czy autostradach. Może kierowca niedoszkolony i mu się pomyliło? Ale to go nie usprawiedliwia.
Są takie sytuacje że i najmądrzejszy zgłupieje i nie wie jak wybrnąć.Tutaj był silny stres,lęk przed konsekwencjami o których się słyszy (prawko zatrzymane,wysoki mandat ,sąd) Stres tak silny jak długotrwałe niewyspanie,wystawienie ciała na mróz,wiatr.Ludzie nawet bardzo mądrzy w prostej logicznej układane pchają kółko w miejsce kwadratu…Bardzo niefortunne zły zbieg okoliczności dwa składy jeden po drugiem ,ruszające auta przed nim i pewna sytuacja która jest pomijana.Kierowcy całe życie unikają starają się unikać sytuacjom kolizyjnym ,a tutaj taki ktoś musiał szybko decydować o czymś czego zawsze unikał jak ognia - najechania autem na przeszkodę…Rację ma Bingola,takie sytuację powinny być ćwiczone ,wtedy zaistniałby odruch ,rąbie w rogatkę ,wybierał automatycznie mniejsze zło.Nauka takiego odruchu w tzw boju jak tutaj,w stresie nie wyjdzie, bo nie może wyjść.
Ta jakby w innych zawodach stresu nie było?
Z filmiku wyglada, ze szlaban mu opadl przed maską i gość zgłupiał. A to juz błąd szkolenia. Nie wspominam, że w ogole nie powinien ruszyć.
Podobnie jak uswiadomienie kierowcom, nie tylko aut ciezarowych, że każdy pojazd ma martwą strefę widzenia. A pieszym, że samochod w miejscu nie stanie i pod kola się nie wlazi, nawet na przejsciu.
A temu ponu to by się przydało to samo jesli chodzi o pociągi.
Stres związany z pociągiem który pędzi na nas, to jak ciężki ostrzał ulicę od nas…Zresztą wszelkie zdarzenia drogowe to chwile i ciężko wtedy o naukę i racjonalne myślenie.
Robiłem 4 kursa na prawo jazdy. Drzewiej tak było, żeby dostać prawko na jakąś kategorię, należało mieć praktykę w kategorii niższej. Inaczej nic z tego. Dziś kto chce idzie na kurs na autobus, albo na ciężarówkę i później z takiego niepełny kierowca. Na jednym może jeździć, na drugim nie.
Zaczynałem od amatorskiej 3 jak miałem 16 lat i przy okazji na motocykl. Następnie zrobiłem zawodową 3 i już mogłem jeździć zarobkowo na autach do 3,5 t. ładowności czyli Żuki I Nysy oraz gaziki i Lubliny, Tarpany i tem podobny drobiazg. Po trzyletniej praktyce, kurs na zawodową 2 czyli wszystkie ciężarówki powyżej 3,5 t. Po roku przyczepy i naczepy, a po dwóch latach prawko kategorii 1 na autobusy. To ostatnie zrobiłem w 80 roku i to były pierwsze testy na egzaminach. W sumie najłatwiejszy kurs, bo kto jeździł ciężarówkami, to bez trudu przestawi się na autobusy. I na tem kursie to mało mnie wątroba się nie odwyrtła na drugą stronę ale to temat na inny temat.
Do tego, gdy zrobiłem kategorię 2, by jeździć w pogotowiu ratunkowym był dodatkowy kurs jazdy niekonwencjonalnej. Poślizgi i takie tam wychodzenie z nietypowych sytuacji. Dwa tygodnie. I to moja wątroba też pamięta do tej pory.
I na tych wszystich naukach wbijano nam do głów, że jak już się znajdziesz między szlabanamy na torach, to taranuj ten szlaban jak najprędzej i zmykaj na pełnem gazie.
A same kursa? Nie było tak jak dziś, wtedy taki kurs był szkołą przeżycia bo instruktorzy się nie cackali z kursantamy. Niezauważone znaki drogowe błyszczały czystością, a muskuły rosły od kręcenia korbą. Tak, tak, kiedyś jak nie szło kluczykiem, to korba była do zakręcenia silnikiem.
Mnie zastanawia jedna prawidłowość - ci sami kierowcy, którzy boją się ruszyć i wyłamać szlaban, z reguły nie zatrzymują się przed przejściem dla pieszych, nie dają się wyprzedzić i wszędzie pędzą na złamanie karku. A tu nagle bezradni, bo kawałek plastiku zagradza im drogę.
Słoń boi się białej myszki?Tak.Czy kierowca brał pod uwagę wyłamanie rogatki?Nie.Dlatego jej nie wyłamał.Wyłamanie oznaczało kłopoty,tego chciał uniknąć
Jakaś abstrakcja .Chłop ma 57 lat ,nie wiem czy przez całe życie już odłożył i odłoży 1/5 tej sumy.Co zamkną go jak Palikota ?;> Nie pamiętam już na jaką sumę ubezpiecza OC ale chyba nawet nie obejmuję szkody.Ogromny problem dla wszystkich
No i dobrze. Ja tam niczego wiekszego niz mercedes Vito po polnych drogach nie prowadzilam. Nawet bym chyba nie wiedziala jak takim czołgiem ruszyć?
Ale z jednym się zgadzam - im wczesniej zaczniesz przygodę z kierownicą tym lepiej. A i faktycznie prawko to teraz trofeum? Kiedys ciezka praca, nie pytali o numer katalogowy znaku drogowego a co on oznacza i jak reagowac. Takie pismo obrazkowe i tak powinno byc traktowane.
I praktyka? No trafil mi sie na pierwszej jezdzie nieco zawiany instruktor, ktorego trzeba bylo dostarczyc pod budke telefoniczna najblizej domu ipo zmiennika zadzwonic…
Dobrze, ze wczesniej syrenke po polu ujezdzalam
Czy to bylo normą? Raczej nie, bo nigdy pozniej juz go nie widzialam.
Ale fakt, że uczyli myślenia i opanowania. Bo nie ma gorszej sytuacji jak wpadanie w panikę. Siebie zabjesz i stajesz sie grozny dla otoczenia. Nie tylko na drodze. A doświadczenie? Przychodzi z czasem. Inaczej sie nie da.