Kiedy wreszcie uporamy się z kwestią opakowań?

Przez cały powojenny, kilkudziesięcioletni okres różne systemy skupu butelek były uruchamiane i znikały. Po takim doświadczeniu ja już nie wierzę że Polak potrafi taką, kosmicznie skomplikowaną działalność zorganizować i utrzymać przy życiu. A jeszcze plastikowe butelki doszły.
Smutne to ale prawdziwe. Tym bardziej że inne nacje jakoś potrafią.

2 polubienia

@Antykwa,ja nie siegam pamiecia dalej niz do 1968-69 roku.Ale doskonale pamietam ze na sprzedawaniu butelek,polegal moj budżet,za ktory kupowalem bilety do kina albo slodycze.I bylo to bardzo proste,oczywiste i nie budzące kontrowersji…
Bylo…Czyli kiedys potrafiono.A przynajmniej nie robiono z ludzi durniów.

4 polubienia

Tylko że w latach 70. butelka kosztowała złotówkę! Kilka flaszek się zebrało i to był majątek dla dzieciaka!

4 polubienia

Owszem…Niesmiertelni Flip i Flap,w kinie Olimpia,50 m. od mojego domu,kosztowali 4 zl.Ogladalem po 2-3 razy w tygodniu!

4 polubienia

@collins02 U mnie podobnie. W latach 80 i 90tych - za dzieciaka - zbierało się butelki i makulaturę żeby mieć na lody i oranżadę. Do szkoły nosiło się makulaturę. Robili u nas konkurs kto najwięcej przyniesie: raz udało mi się wygrać bilety na koncert - świetny był.

2 polubienia

Bo nie ma jak motywacja.Jesli sie chce chcieć,wszystko wyglada inaczej…

2 polubienia

@birbant Kiedyś okazało się że jakiś mój daleki krewny zachomikował w szopce duże ilości butelek po wódce. Odwieźliśmy to z kuzynami wózkiem do lokalnego skupu - konkretny pieniądz z tego był :crazy_face:

3 polubienia

@collins02 Z jakieś 10 lat temu byłam na wakacjach w Szwecji. Pozostawione przez znajomych plastikowe butelki po napojach odniosłam do automatu - uzbierało się trochę kasy na nowy napitek :wink:. Kiedyś śmiano się że po tym rozpoznaje się studentów i Polaków - po torbach z plastikiem pod automatem​:upside_down_face:

2 polubienia

Glupi ten śmiech.To najprostsza rzecz jaka mozesz zrobic i nie trzeba byc specjalnie"uswiadomionym".Wystarczy miec te odrobine jakiegos zmyslu estetycznego…
Ale coz…Jeden z naszych lokatorow nie spuszcza wody po sobie,murzyn nie myje wanny,smieci to tylko ja i stara panna z Holandii…
Dlatego czesto wkurza mnie to obfite gadanie"na zielono" bo nic za tym nie idzie…

1 polubienie

@collins02 Właśnie te skupy butelek i metali motywują ludzi do sprzątania, nawet jak ktoś rzuci puszkę na ulicę to inny to skwapliwie pozbiera i parę groszy sobie dorobi.

1 polubienie

Pod warunkiem ze to dziala.

1 polubienie

@collins02 Ty a może on oszczędza wodę?! Dla siebie i dla Planety! :upside_down_face: Sama znam osoby, które spuszczają wodę tylko po dwójce i tylko tzw. szarą wodą, która pozostała po myciu czy praniu. Ogólnie uważam że wykorzystywanie wody szarej to bardzo dobra sprawa i ekologiczna ale dobrze byłoby mieć odpowiednią instalację, albo chociaż jakiś większy zbiornik. W bloku raczej niewykonalne choć niektórzy znajomi jednak praktykują…

2 polubienia

Ja sięgam dalej. Tak jak napisałem, skupy organizowano, skupy padały. Znowu otwierano ale nie na długo. Jednak tam gdzie wówczas żyłem pijący sami radzili sobie z flaszkami. Za butelki dobrze płacono, najwięcej za litrowe, więc nam smarkom nie dawano zarobić. A flaszki sie nigdzie nie walały.

1 polubienie

No nie przypominaj mi bo min. z tego powodu sie w czerwcu wyprowadzilem.Co wracam z pracy o swicie,to w kiblu niespuszczone szczyny a capi na pol domu!
Opisalem to gdzies tutaj,ze dwa razy…
Widze dobra strone w zarazie.Moze choc u niektorych wzbudzi refleksje na temat higieny?

1 polubienie

@anon86894402 Masz rację. Zbieranie butelek jest widać nieopłacalne więc sklep chce przyjmować tylko i wyłącznie własne, które wcześniej sprzedał. Wyrobiłam więcej sobie nowy nawyk - kiedy kupuję piwo zachowuję paragon i kładę go przy butelkach. Niektóre sklepy też mają swoje aplikacje i tam są wszystkie zrobione u nich zakupy więc nie ma z tym problemu.

2 polubienia

Prościej i szybciej bezpośrednio w żyłę przez wenflon

Ale smaku wtedy nie czujesz!

1 polubienie

Ale sprzedawanie butelek jest wyraźnie opłacalne.

2 polubienia

W drugiej połowie lat 80. szczęśliwie udało mi się przeżyć trzytygodniową imprezę. Trzy tygodnie, bo akurat na taki okres czasu na wczasy wyjechali rodziciele kumpla. Chata wolna. Przez te trzy tygodnie przewinęło się przez jego chatę szacunkowo 300 młodych ludzi. Każdy coś za pazuchą ze sobą przyniósł, bo nie było, że na krzywy ryj. Po tygodniu trzeba było przeznaczyć jeden pokój na butelki, bo wszyscy tylko przynosili, ale nikt nie raczył pustych zabierać. Mniej więcej na początku trzeciego tygodnia imprezowania, wszystkim skończyły się fundusze. Ale były butelki. Transakcje ze skupem opakowań szklanych były nadzwyczaj owocne. Imprezowaliśmy do końca wczasów rodziców kumpla.

.w sumie dobrze, że te ich wczasy dobiegły końca.

4 polubienia

Ja pier…Kto to potem posprzatal???
Przebiles mnie…Ja za czasow tzw.kleski zywiolowej mialem 8 dni otwarty dom.Dopiero ok. 15 lat potem bywalo podobnie ale to juz nie w domu:)))

4 polubienia