Za oceanem podobnie. Też zamawiałem takie zakupy, że ci przynosili do bagażnika. I co z tego, jak zawsze coś spierd…lili, i za każdym razem musiałem wejść do sklepu, żeby wyjaśnić? Np. zamówiłem kabanosy (pojawiły się kilka lat temu w lokalnym markecie) i napisałem w uwagach, że w parach, żeby można było powiesić do wyschnięcia. Dali popakowane po dwie połówki kabanosa.
U nas po prosu ustawiasz powiadomienie że była transakcja na karcie. A odpowiedzialność jest ograniczona do $50 w przypadku nieuczciwego użycia karty, a często do 0$ (Zależy od karty)
U mnie ING tylko wtedy chce kod, gdy dodaję takiego płatnika, który sam może sobie ściągać kasę za rachunek.
Taaaa, weźmie 95% a 5% da na golców.
Dziś kolejny dzień kwarantanny, więc krótko opiszę co tam u mnie. Ogólnie siedzę grzecznie w domku. Poczytałem, zrobiłem obiad, obejrzałem skoki narciarskie, zagrałem audycję w radiu…
Z urzędowych rzeczy: nikt się ze mną nie kontaktował, choć osoba która mnie podała jako kontakt, dostaje prowiant z opieki społecznej i sprawdza ją policja. Mnie nie.
Za to dostałem kolejne smsy dopominające się instalacji oprogramowania kwarantanna, o którym wcześniej pisałem. Po tym co mnie dziś spotkało, musiałbym być idiotą żeby to zainstalować.
A co mnie spotkało?
Krótki rys: Mam telefon w zagranicznej sieci, amerykańskiej. Oni poważnie podchodzą do baz danych i tajemnic. W związku z powyższym, odkąd mam u nich numer… a mam już kilka lat ładnych… przestałem dostawać spam. Nie dzwonią do mnie akwizytorzy, handlarze, operatorzy… i całe to spamerskie stadko. Nie dzwonią oszuści bo nie ma mnie w żadnej bazie z której korzystają. Co ciekawe, póki miałem ten numer… ten sam numer… w Tmobile, to dzwonili po kilka razy dziennie. Przeniosłem do zagranicznego operatora, numer ten sam a połaczeń przez te kilka lat zero. Dokładnie zero!
No ale przecież trafiłem na kwarantannę, więc numer pojawił się wczoraj w bazie danych: Sanepidu, Policji i WOTu…
Zatem już dziś zadzwonił do mnie jakiś warszawski numer. Próbowałem oddzwonić, ale się nie dało. Przez to że jestem u zagranicznego operatora… to czasem tak mam. Nawet na niektóre numery mojego banku się nie mogę dodzwonić, bo telefon cały czas w roamingu i niektóre miejsca nie przyjmują tych połączeń. To mnie uratowało, ponieważ gdy sprawdziłem ten numer, to wyszło że kilkadziesiąt tysięcy już z niego oszukano na jakieś przekierowanie do Afryki.
Teraz pytanie podstawowe: Skąd wyłudzacze mieli numer? Jak myślicie: Przypadek, że trafiam do baz instytucji państwowych i od razu ktoś próbuje mnie okraść?
to jest wlasnie ten problem - ustawy ustawami, a handelek danymi idzie jak dawniej.
ja z zasady nie oddzwaniam. jak ktos ma interes to sie drugi raz zglosi, Vodafone tez dba o prywatnosc (chyba maja jakas swoja baze spamerow, telemarketerow i oszustow?), bo mi od razu numer wyswietla sie z uwaga “podejrzenie spamu”
a zadnych programow sledzacych, poscigow za pokemonami, randek w ciemno czy tym podobnych w moim telefonie nie bedzie. lokalizacje mam wylaczona, co wkurza apki pogodowe - wystarczy tego co tam napchali fabrycznie.
Ja oddzwoniłem, bo wiem że WOT z Warszawy dzwonił i Sanepid, więc myślałem że w sprawie kwarantanny
jaby to byli oni to zadzwoniliby drugi raz. a poza tym masz alibi, bo cos tam zdalnie robiles i jest to namierzone.
w tej chwili oprocz zawodowych oszustow poslugujacych sie dziwnymi numerami telefonow jes duzo znudzonych mlodych ludzi kombinujacych przy komputerach.
a policz te cyfry? bo cos mi sie wydaje, ze niedawno czytalam - kilka afrykanskich krajow ma kierunkowy 22x i wyglada jakby ktos z Warszawy dzwonil?
i to wykorzystuja oszusci.
Potrafie zyc bez tego…Niestety,potem okazuje sie ze"bez tego",polowa wiadomosci do mnie nie dociera…
A jeszcze pozniej,sa i tacy co mają o to pretensje…
Małe podsumowanie mojej tegorocznej, kończącej się za trzy godziny kwarantanny:
Sanepid sprawnie mnie powiadomił o nałożeniu kwarantanny. O dziwo zadziałał też, przesyłając decyzję gdzie trzeba, w związku z czym nawet ZUS ma mój status, że nałożono mi ograniczenia, zatem będę miał zapłacone za ten okres… choć nie wiadomo kiedy
Wojska Obrony Terytorialnej… okazały się siedliskiem idiotów i bezmyślnych procedur, które uniemożliwiają im zrozumienie, iż będąc w miejscu zamieszkania… nie mogę być 500 km od niego
Policja? Jaka policja? Nikt mnie nie sprawdzał, nikt się nie kontaktował. Mógłbym sobie umrzeć na covid… i musiałbym poczekać aż sąsiedzi zgłoszą. Mógłbym też chodzić sobie w tym czasie po mieście
Opieka Społeczna? U koleżanki, która mogła mnie potencjalnie zarazić… bardzo szybko pojawiła się opieka z jedzeniem… Tak, ale wiadomo: Warszawa… u mnie nie. Bez pomocy osób z zewnątrz nie byłbym w stanie przetrwać pierwszych dni, ponieważ trafiłem na kwarantannę przed dniem wolnym… a sklep przesunął sobie moje zakupy na dzień po.
W zasadzie poza Sanepidem… wszystkie pozostałe służby miały gdzieś udzielanie mi informacji rzetelnych, sprawdzanie czy wywiązuję się z nakazu, czy żyję, czy mam jakąkolwiek pomoc
A nie, przepraszam… wielokrotnie zajmowała się mną komórka odpowiedzialna za zmuszenie mnie do instalacji programu szpiegującego “kwarantanna”. Dostałem kilkanaście sms z ostrzeżeniem, ze nie instalując tego narażam się na odpowiedzialność karną i grzywnę w wysokości 30 tyś zł. Programu nie zainstalowałem w ramach oporu obywatelskiego, choć presja była naprawdę silna.
W ciągu tych kilku dni, złodzieje i spamerzy uzyskali mój numer telefonu z którejś z państwowych baz: Sanepidu, WOTu lub Policji, ewentualnie tych co za tę aplikację odpowiadają. Czyli de facto: poziom zabezpieczeń baz rządowych = dramat.
Ze zdrowiem jest ok, choć wczoraj się zatrułem… prawdopodobnie pieczarkami. Wyglądały tak sobie, ale przy monotonnej diecie postanowiłem ich użyć w obiedzie… co napytało mi biedy
Kotka jest przeszczęśliwa z powodu mojej wielodniowej obecności w domu… W pracy trochę mniej szczęśliwi. Wedle mojej wiedzy, nikt nie zakończył roku zeszłego i nie ogarnął spraw zaległych, więc czeka mnie jutro Sajgon
Beznadziejna sprawa z tą kwarantanną, bo ona się kończy o północy. Poszedłbym po jakieś piwko z tej okazji, ale rano trzeba do roboty… więc ze świętowaniem ocalenia będzie słabo
najwazniejsze, ze zdrowy jestes.
albo bezobjawowy
Piwka nie zajac, nie ucieknie, choc z takiej okazji proponowalabym dobre wino…
Spoko, Reksiu, ja mogę, jako dobry kolega to piwo za Ciebie wypić, bo co mam innego do roboty? I uczczę w zastępstwie koniec Twojej kawarantanny. Już tak nie dziękuj, bo czego kumpel dla kumpla nie zrobi…
takis dobry Samarytanin?
Serce na dłoni…
No co Ty? Chcesz bym się struł? Jak Reksiu po pieczarkach.
wyobraz sobie, ale zlokalizowalam jeszcze 3 butelki zywca (zostaly z sylwestrowego zamowiania, schowalam do szafki na werandzie, w lodowce sie nie miescily a tam chlodno i zapomnialam)
Ty to masz farta. U mnie polskie piwo skończyło się, mam tylko niepolskie, ale jutro i tak zapas uzupełnić muszę.
Poswietujemy jutro jak chcesz…Co ma wisiec, nie utonie
I nie strasz mnie pieczarkami…Jem kazdego dnia do obiadu.Taką mam ostatnio melodie!
Taka perelka na plycie Carlosa…Nazwisko autora nic mi nie mówi…Gonzalo Curiel…Moze Tobie?
to kupilam przy okazji swiatecznych zakupow.
nowy heineken taki sobie (poprawny), ale cos w przemysle piwnym drgnelo. czyzby efekt covida? bary pozamykane, to musza isc na jakosc i urozmaicenie nie na ilosc? w kazdym razie spozycie alkoholu w locdownie nie spadlo, zmienila sie struktura. ludzie jakby wybredniejsi sie zrobili?
poza tym maja wiecej czasu w ogole, wiec jak juz ugotuja cos dobrego to i o dobraniu trunku pomysla.