@okonek Mój wątek językoznawczy dotyczący zwierząt wylądował w wątku podróżniczym
Tak, o niego mi chodziło. Pamiętałem tylko te włoskie nazwisko. Wtedy, pi tej akcji było lepiej i to wyraźnie. Jak jest teraz, musiałbym się znów zainteresowac.
Kuzynka, Amerykanka (potomek tych od znaczków i kopert) dlugi czas mieszkala i pracowala w NY. Giulianiego pamietaja jako sprawnego organizatora. Ale nie wiem jak jest teraz, bo w czasie covida firma gdzie pracowala splajtowala, ale mowila, ze miasto niespecjalnie nadawalo sie do mieszkania jak nie masz stałego dochodu. I faktycznie byly miejsca gdzie lrpiej bylo nie wchodzic. Ale to chyba uroda wszystkich duzych miast? W Sewilli jest dzielnica, gdzie polocja wjeżdża w sile batalionu i pancernymi wozami. I tylko w sytuacjach, kiedy cyganskie klany i i marokancy przemytnicy zaczynają tłuc sie między sobą.
Z pewnością chodzi Ci o Giulianiego.
Pamiętam jak mi imponował…To był pierwszy gość który chwycił gangi za ryje a nie pieprzył o budowaniu świetlic dla młodzieży!
Zachwyt był taki że Rudi Giuliani swego czasu,ruszył w swego rodzaju trase objazdową dookoła świata,ze swym programem tępienia bandytyzmu.Był też w Polsce i tu od razu mu powiedziano że to nie ma sensu,że łamie prawa[ ] i że się nie uda…Nie wiedziałem gdzie sie schować ze wstydu…
Moja matka chrzestna rezydowała wówczas w NY.Mówiła to co nawet dzisiaj jest logiczne.
“Sa miejsca w NY których nie radziłbym zdobywać”…To H.Bogart do esesmana w Casablance
Do dzisiaj nie ma na to lepszego cytatu…Za wizytę w Bronxie,musiałbys mi sporo zapłacić…
Ale Rudiemu udało sie podjąć temat,zmobilizować lokalne społeczności i jak na takiego molocha,osiągnął sporo.
Wszystko jednak jest zaprzepaszczone przez brak jakiejkolwiek polityki migracyjnej.Sa całe obszary-dystrykty gdzie biały policjant nie ma wstępu.Policja o tym wie i wysyła czarnych gliniarzy którzy żyją w komitywie z dystrybucją najgorszych świństw na ulicach i to pod okiem kamer oraz stójkowych.Widzialem to kilka dobrych razy.Na to Giuliani by nie pozwolił.
Ja właściwie nie zdążyłem wyjść z Manhattanu,za wyjątkiem ypadu do Waszyngtonu.Ale jeśli tak wygląda Manhattan i ta odrobina Brooklynu gdzie pobyliśmy troche…To jak wygląda Bronx czy Harlem???Obawiam sie że gorzej niż stacje metra a nie tak jak wokół parku WTC…
Wszyscy są zgodni jednak że bywało już gorzej i to znacznie.
Odwrotnie.Właśnie wątki zostały szczęśliwie rozdzielone.
A tak w ogole…
Po pierwsze, jestem świecie przekonany ze to jest idealne miasto właśnie dla Ciebie.Nie zaspokoisz ciekawości nawet w miesiąc…
Tam mimo wszystko,każdy może znaleźć swój skrawek świata.Jest to wykonalne, jestem tego pewien nawet po tych niejako wstępnych-obowiazkowych oględzinach.
Teraz dopiero oczy mi się otworzyły bo można o NY czytać,probować sobie to czy tamto wyobrażać ale bez pobytu, twoja wiedza,jakis rodzaj świadomości,pozostanie jedynie wiedza literacka.
Innymi słowy,NY to jedna z tych rzeczy które trzeba poczuć…
Właśnie miałem Cię o to zapytać, co Cię w NY szczególnie zainteresowało, co sprawiło, że to miejsce wydaje się niezwykłe …
Już kilka razy wybierałem się, teraz muszę trochę poczekać. Kilka czynników mi uniemożliwia wyjazd za ocean.
Za krótko byłem… Ale z pewnością konfrontacja filmowych wspomnień,ze stanem faktycznym.Jak jesteś na Empire State to trudno w ogóle myśleć o czymś innym…Świadomość tego co już zostało opisane, pokazane,jako olbrzymiego kawałka historii.To nie wyspy hula gula,choćby te najpiękniejsze…To serce zachodniej cywilizacji.Chore,umierajace lub nie,ale jednak, serce.
Tu każda branża ma swoje"coś".Swoje miejsce…Czasem jakieś takie…jak ikona w świecie mediów czy kultury.To gwałtowne przechodzenie od wielkomiejskiego zgiełku do absolutnej ciszy wśród drapaczy chmur…Już teraz cieszę się na dzień w Central Parku,kiedyś,gdy będzie ciepło…
Moja żona koniecznie chce na dwa musicale…I tu,możliwość nabywania biletów,tanszych,lepszych czy gorszych, jest tak fantazyjna i nieograniczona…Tylko trzeba to śledzić i mieć CZAS.
Na Twoje pytanie, chyba najwłaściwsza odpowiedzią byłoby,“bo tu jest wszystko”.Może nie zawsze ma ten czar minionych dekad,moze reklamy i neony na Times Square,dotycza spraw które za cholerę cię nie wciągną…No ale tu wszystko masz na wyciągnięcie ręki.
Natomiast to czego już nie kupuje, to tempo życia.Europa wysiada.Ludzie kupują,pchaja się,krzycza czy gadają w takim szale,napieciu i tempie ze czasem po prostu robisz krok w tył i czekasz aż coś się zmieni…
Jest tylko oddzielony od rozmowy o podróżach.
Czyli ostatnie dni