O islamskim.....[zeby nie było ze nie czytam i nic mnie nie obchodzi]

oni sie zatrzymali nie tyle w XX wieku (chyba, ze masz na mysli “rewolucje kulturalna” niejakiego Mao) a w chwili, kiedy zostali Panstwem Srodka i zrezygnowali z ekspansji droga morska - to byl mniej wiecej XV - XVI wiek. wtedy swiat Chinom zaczal uciekac.

nie jestem taka pewna, ze to chyba maja najlepiej rozwiniety wywiad gospodarczy swiata :joy: :joy: :joy:

Jak by patenty były takie oczywiste ślązaki by na schabowego wołali pewnie otoczany śluński

Ale nie mogę pojąć, jak mając taką kulturę i wiedzę używają do dziś pisma obrazkowego :slight_smile:

1 polubienie

jest kilka powodow - to pismo obrazkowe nie jest, poza tym nawet jak mowia roznymi dialektami (jezykami?) to sie na pismie dogadaja, zapis jest sylabowy, ideograficzny lub fonetyczny, taki w sam raz do ich mniej lub bardziej kociego sposobu porozumiewania sie :wink: - pojecia bez wzgledu na to jakim sie poslugujesz sa zawsze opisane tak samo. moga mowic roznie, ale na pismie sie dogadaja.
kwestia nawyku, czy nauke zaczynasz od 50 znakow podstawowych, jak dla nas uporzadkowanych w sposob niekoniecznie logiczny, czy od a do z plus litery diakrytyczne? nie wiem, ktory z tych zapisow jest sensowniejszy? chinski nie tylko trzyma sie mocno, slow przybywa, ale rowniez sluzyl za podstawe dla innych dalekowschodnich krzaczkow.

2 polubienia

@Bingola To zdaje się kwestia przywiązania do tradycji i przy okazji chęć wyróżniania się. Poza tym można pokazać jak tęgą ma się głowę że się tak skomplikowany system ogarnia.

1 polubienie

Tak, tylko w zderzeniu z nowoczesna techniką ten język przegrywa. Wyobrażasz sobie chińską klawiaturę? Oni muszą pisać fontycznie sylaby literami łacińskimi a system zamienią to na krzaczki.

A coś na potwierdzenie tego “faktu” możesz podać? Czy po prostu u Ciebie działa to na zasadzie - coś mi yebło do głowy, to spontanicznie zapodam to dalej?

1 polubienie

Ale my za to używamy cyfr arabskich. A Japonia? Też ma pismo rysowane…

2 polubienia

moja chinska przyjaciolka ma cos w tym rodzaju w lapku
image

2 polubienia

Sa zawody przyciagajace okreslone opcje - tam gdzie masz zgromadzenia jednoplciowe czy kontakt z dziecmi, zawsze homoseksualisci czy pedofile beda leciec jak ćmy do swiatla. Podobnie jak pokazaly ostatnie wydarzenia w “poprawczakach” prawdopodobienstwo trafienia tam na pseudowychowawce sadyste jest duzo większe niz w zwyklej szkole.

2 polubienia

Pitu, pitu, pitu … poproszę o jakieś konkrety potwierdzające takie teorie, a nie kolejne miejskie legendy.

1 polubienie

To nie sa miejskie legendy.
A poczytac pare opracowan z zakresu kryminalistyki polecam. W tym autorstwa prof. Hołysta chocby.

Większość publikacji prof. Hołtysa była pisana w trochę innej rzeczywistości, niemniej to bardzo fachowe opracowania. Niemiej uważam, że niedoceniana jest w tym wszystkim rola determinizmu społecznego, co udowadnia chociażby głośny swego czasu Stanfordzki eksperyment więzienny.
Nadal jednak poproszę o konkretne dane potwierdzające to, co uważacie za prawdziwe.

moze byc w weekend? - znalezienie miarodajnych statystyk moze troche potrwac - zwlaszcza, ze jesli chodzi o polskie jest ich niewiele i zwykle utajnione w kuriach lub kuratoriach.
zrobie sobie porzadne ciasto z kremem, herbate zaparze i poszukam…

Tu też coś na ten temat, może pomoże?
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,27527764,raport-dot-molestowania-dzieci-we-wspolnotach-religijnych.html#do_w=46&do_v=306&do_st=RS&do_sid=289&do_a=289&do_t=16&do_g=5&do_s=B&s=BoxNewsImg8

Pfff …
https://statystyka.policja.pl

co do Holysta - mialam okazje uczestniczyc w jego wykladach (eksternistycznie, bo on uczyl prawnikow, choc znajomosc psyche przestepcy nikomu nie zawadzi) , a nawet poznac osobiscie i podyskutowac - bardzo ciekawie opowiadal i w ogolnym rozrachunku od biezacej polityki stronil, skupiajac sie na aspekcie kryminalnym, nie politycznym podtekscie takiej np. afery miesnej.
no i nie wiem jak pozniej, ale mial dosc obcesowe podejscie do wiktymologii - uwazal, ze ofiare trzeba chronic, ale przede wszystkim spoleczenstwo edukowac i uczyc wewnetrznej samoobrony - bo kat zawsze wyczuje ofiare, gdzie duzo potencjalnych ofiar prawdopodobienstwo pojawienia sie katow tez duze. I wlasnie o to mi chodzilo jak pisalm pierwszy post - statystyki moga nie do konca pokazywac stan faktyczny, istnieja zmowy milczenia, wtedy syndrom sztokholmski wymagal dalszych badan, choc intuicyjnie byl uwazany za mozliwy i tlumaczacy wiele zachowan.
a eksperyment Standford? jeden blad typu poznawczego - czlowiek, ktory go przeprowadzal sam sie w to zaangazowal zamiast zachowac dystans obserwatora i w odpowiednim momencie zareagowac - w koncu nie byl idiota i jako psycholog/psychiatra co nieco o obozach koncentracyjnych i wiezieniach powinien wiedziec.
jak to mowia pycha kroczy przed upadkiem. no chyba, ze mu sie to zaczelo podobac?

1 polubienie

tia… co mozna ze statystykami zrobic to ja wiem.
zwlaszcza policyjnymi :rofl: :rofl: :rofl:

Akurat statystyki oficjalne są mało wiarygodne, zwłaszcza w Polsce. Ostrożnie szacuje się, że nawet połowa przypadków gwałtu, pedofilii i innych przestępstw na tle seksualnym nie jest w ogóle zgłaszana przez ofiary.
I przez to pojawiają się takie paradoksy, że np. w Szwecji statystki pokazują większą przestępczość w tym zakresie. Dlaczego? Bo tam każda kobieta zgłosi na policję nawet przypadek, gdy facet obmaca ją w zatłoczonym autobusie.

1 polubienie