A w miesiąc później byłem w tych samych celach w czechosłowackiej Ostrawie.
Na razie samolotem, może kiedyś również koleją…
Nokaut - w mordę daj
nią po szynach jedziesz w dal…
Idz z ta gazeta do introligatora.Odświeżą i bedziesz to mial jak nowe.A tak,biorac pod uwage dawny brak offsetu,za jakis czas jesli nie juz,wszystko sie albo pokruszy,albo w ogole sam siebie nie poznasz.
Mnie ta gazeta całkiem zginęła. Może gdybym przetrzepał swoje archiwa, to by się znalazła?
No to na co czekasz???
Tego to ja nigdy nie zrozumiem.U mnie byloby w ramce
Była i w ramce, i zabezpieczona. To zasługa mojej żony. Wcięło mi tę gazetę w wiele lat po śmierci małżonki, po przeprowadzce.
harmonik, do końca tak nie jest. Trochę poznałem tych misjonarzy. Tamtejsza ich praca naprawdę zupełnie inaczej wygląda niż tych księżulków w kraju. Niektórzy z nich to zaprawieni w bojach ludzie. Wspomniany ksiądz Warzecha na rowerze przemierzył pół Afryki. Tutaj nieco więcej o nim. Jak wiesz, jestem daleki od religijnych tematów i pisania hymnów na jej temat. Staram się tylko spojrzeć na tyle obiektywnie, na ile się da. Rozmawiałem z nim wiele razy, to nie jest taki sobie “zwykły” misjonarz.
Mogę się zgodzić, że masz 5 % racji, a ja 95 %… Myślisz, że dałby radę pchać auto przez błota, i nie zwędzili by mu je? Tumanią tubylców ogłupiającą religią.
On rowerem poganiał, nie autem
No właśnie, bo autem nie dałby rady i zwędzili by mu je.
Aż tak źle to w tej Afryce nie jest, w 5 części opisałem Niemca, który poganiał przez Kontynent autem. Afryka jest ogromna i trzeba być zawsze na bieżąco, co można a co nie, na co można sobie pozwolić a co unikać.
Tak, to była dwutygodniowa wycieczka szkolna do Niemiec.
Mam nadzieję, że przede mną też są jeszcze podróże życia.
Te pawiany, szympansy, krokodyle, hipcie, słonie, lamparty, bawoły, antylopy i wszelka inna tamtejsza zwierzyna, to harmonijne, pożyteczne, myślące, odczuwające stworzenia, a gdybyś tak je przedstawił misjonarzom katolickim, to uznaliby Cię za wrogiego heretyka.
A ja każdego dnia się zastanawiam nad jednym. Człowiek to człowiek, zapewne sprawa karmy i przeznaczenia, ale czemu Bogu ducha winne zwierzęta również cierpią? Tego zrozumieć na razie nie mogę.
Ja to sobie tłumaczę, że nie żyjemy w świecie rzeczywistym, lecz wirtualnym, bo wszyscy żyjemy bardzo krótko w stosunku do wieczności.
Bo tak najprawdopodobniej jest. Przynajmniej takie są moje ostatnie spostrzeżenia odnośnie tej rzeczywistości z jaką się spotykam.
Podróż na Bali. To już stare dzieje, ale czeka mnie nowa podróż życia - urodzinowa
a laska cię nie ciągnie?
A może właśnie zwykły misjonarz?