Wystrzałowy!
Układ figur mam tyci inny, ale to ten model i kolorystyka. Najtańszy w sklepie.
@efka Nam się zdarza wziąć jedzenie na wynos jeśli porcja jest zbyt duża na jedno posiedzenie…
Tak.Poznanie a poznanie internetowe to dwie odmienne,czasem wrecz wykluczające sie sprawy.
A czy ja jestem jakos szczegolnie poznański na forum?
@efka Może właśnie stąd się bierze kasa? Grosz do grosza, ziarnko do ziarnka…
Nie wyobrażam sobie wychodzić z lokalu z serwetkami jedzenia.
W jednym domu wczasowym zajmowaliśmy stolik samodzielnie, przez kilka dni była taka możliwość.
Na śniadanie podano mały bochenek chleba, 4 bułki, talerz z wędlinami, serem, przyozdobione pomidorami, papryką i ogórkami. Na kolejnym talerzu twaróg, dżemu, w słoiczku miód. Do tego dzbanek herbaty z cytryną, dzbanek gorącego mleka. Kiedy wsiedliśmy do stołu, podano nam danie gorące ( jajecznica albo kiełbasa na gorąco).
Proponowali jeszcze kawę, pytali czy pijemy na miejscu, czy chcemy ja zabrać do pokoju.
Odchodziliśmy od stolika, i po nas mogły się najeść kolejne dwie osoby z małym dzieckiem.
My wielu z tych dań nawet nie tknęliśmy . To wszystko zawsze w jednej cenie.
Sam się zastanawiam co mną wstrząsnęło. Myślę że pytanie było pierwsze a kolejne wypowiedzi, w tym @efka’i się dokładały. I dalej nie wiem co myśleć, bo Wasze wypowiedzi niezbyt spójne są.
Z obserwacjami się zgadzam ale z komentarzami już nie, za mało w nich tolerancji. My nie jesteśmy lepsiejsi, ja od ciebie ani wy od nich. Różni są ludzie i różnie żyją. Jeden nie założyłby skarpetek do sandałów ale też nie wciąga gumiaków bo nie musi po gnoju chodzić, a inny nigdy lakierków nie miał na nogach. Który lepszy? Jeżeli mi się coś nie podoba ale nie dotyka mnie bezpośrednio, to nie oceniam, no, staram się przynajmniej. Bo jak on mnie oceni to być może się nie pozbieram.
Ja to widzę tak, @humoreska prowokuje @efka jej wtóruje a @collins02 jeszcze się dokłada ze swoim radykalizmem i niejednoznacznością.
@humoreska Aż mi się jakiejś dobrej zupy zachciało…
@Antykwa, ja pisze tylko i wyłącznie za siebie, i to co myślę u ludziach, którzy nie odejdą od stołu, póki nie zrobią 3 dokładek, bo szwedzki stół.
To tak, jakbyś sam zjadł obiad, przeznaczony dla całej rodziny.
Na jednym z wyjazdów, kelnerka poprosiła pana, żeby pamiętał o innych gościach.
Masz rację, każdy jest inny.
Ja jestem jaka jestem i nie chcę tego zmieniać. Jeśli wyjeżdżam w nieznane na kilka dni, muszę mieć tyle kasy, żeby zjeść, zapłacić 10 zł za jedno piwo, wypić kawkę za 12 zł, kupić prezencik, wyskoczyć na tańce do lokalu i mieć lewą kasę w razie awarii auta.
Jeśli mam ważniejsze wydatki, jadę na jeden dzień pozwiedzać coś, 500 zł mi wystarczy.
Ja juz pisalam - to co niedojedzone w barach czy kafeteriach zapakuja w pudełeczka i jeszcze sie ciesza, bo utylizacja resztek tez klopotliwa. A porcje bywaja rozne - sa takie dania, ze po prostu na jedna czy dwie osoby sie tego nie robi, to z zalozenia wiesz, ze reszta do zabrania. A dlatego uwazam, ze sniadaniowe/kolacyjneszwedzkie stoly to byl dobry wynalazek. Teraz ze wzgledu na covida okresowo zabroniony. W hotelach zaczęli dostarczać sniadania do pokoi, zeby ludzie sie nie tloczyli.
Bierzcie co chcecie, ile chcecie.
My robimy po swojemu i dobrze nam z tym.
Chyba jednak nie za dokladnie czytasz.Ja zrobilem tutaj cos radykalnego???W ktorym momencie,bo uwazam ze raczej staralem sie podejsc do tego z przymrozeniem oka.
Radykalnie? Dajcie zyc innym
Specjalnosc skarpetki do sandałów to nie tylko polski zwyczaj, a do tego zdrowy, bo wchlaniaja pot i przeciwdzialaja grzybicy.
Jak ktos zbiera suchy chleb to jaki w tym problem?
Gorzej jak chodzi po dworcu pluje ludziom do talerzy, zamiast poprosic o cos do jedzenia. Czy prawo (mam nadzieje uchylone) zabraniajace przekazanie produktow ma pograniczu gwarancji do jadlodajni, gdzie na pewno beda zuzyte, a nie wyrzucone.
Coś dodam od siebie.
U nas na Śląsku to popularne danie, bardzo je lubimy
Gdyby mój mąż dostał taką porcję, pewno by to odrzuciło.
Taka w miarę ujdzie i jeszcze coś zostawi.
Ja nie jestem człowiekiem wielkoświatowym.
W domu rodzinnym jak spadła sznitka chleba na podłogę to się podnosiło, podmuchało, pocałowało i zjadło. W wielu innych domach podobnie. Oczywiście były to czasy biedy ale coś z tego zostało. Trudno aby w ten sposób wychowany naród spokojnie patrzył dziś na marnowanie żywności.
Czytam doniesienia z wielkiego świata, oglądam filmowe sceny z uczt w restauracjach. Zwyczajnym jest - jak mnie w nich informują - że zapłacone a nie zjedzone na miejscu, zabiera się ładnie zapakowane przez obsługę ze sobą. Jeżeli ktoś to uważa za małostkowe, niewłaściwe to znaczy, że był wychowywany z innym szacunkiem do chleba, albo jest prawdziwym Januszem z powiedzonka (wszystkich Januszy przepraszam za ten skrót myślowy).
Też mi się zdarzało korzystać ze szwedzkiego stołu. Miałem okazje zaobserwować szokujące mnie sceny w wykonaniu obcokrajowców. Stwierdzam że Polacy to nie jest ten najprymitywniejszy naród. Jesteśmy zupełnie normalni, średnia światowa. Ale rozumiem jeśli ktoś ma kompleksy.
Może czytam mało dokładnie @collins02 ale radykalizmu w Twoich wypowiedziach nie muszę się doszukiwać, on tam po prostu jest i błyszczy.
@Antykwa, co innego zabrać nadmiar jedzenia z uczty weselnej, co innego z przypadkowej wizyty w kawiarni, restauracji.
Mój mąż robił przyjęcie pożegnalne w restauracji, nadmiar rolad, golonek, kurczaków i kotletów, pięknie mu zapakowali, obdzielił tym 3 rodziny.
Nie ja zacząłem wątek z tytułem: Polaki-buraki, cebulaki.
Może zbyt uogólnione, ale ja się z tym trochę zgadzam.
Nie chce mi się już przytaczać przykładów, często korzystaliśmy z wyjazdów pracowniczych, co zobaczyłam to moje.
Tyle w temacie. I to nie ma nic wspólnego z brakiem szacunku do jedzenia.
Niedawno była botwinka z jajkiem, teraz pieką się szaszłyki, trzeba wcześniej zamawiać